
Po incydencie na lotnisku we Frankfurcie europarlamentarna kariera Jacka Protasiewicza dobiegła końca. Były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego wciąż jest jednak szefem dolnośląskich struktur PO i udziela prasie wywiadów. Podczas ostatniej rozmowy z dziennikarzami Protasiewicz podzielił się obserwacjami, jakich dokonał, gdy przebywał w towarzystwie homoseksualnego małżeństwa.
REKLAMA
– Miałem okazję poznać małżeństwo homoseksualistów z Belgii. Po jednej rozmowie było dla mnie oczywiste, który z partnerów jest w tym związku kobietą, a który mężczyzną. To było widać gołym okiem – powiedział Protasiewicz „Rzeczpospolitej”.
Temat związków homoseksualnych został poruszony przez Protasiewicza, gdy dziennikarze zapytali o konwencję Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet, która wciąż nie została ratyfikowana przez Polskę. Szczególne kontrowersje budzą te fragmenty dokumentu, które określają płeć w ujęciu społeczno-kulturowym, a nie biologicznym.
Tymczasem, jak wyjaśnił Protasiewicz, społeczno-kulturowe ujęcie lepiej przystaje do współczesnych realiów. – Jeżeli są takie kraje jak Holandia, gdzie za przyzwoleniem społecznym istnieją legalne związki partnerskie, to konwencja musi uwzględniać fakt, że w małżeństwie homoseksualnym osoba, która czuje się kobietą, ma takie same prawo do ochrony jak kobieta w związkach tradycyjnych – zaznaczył polityk.
Protasiewicz zapewnił jednocześnie, że PO nie zamierza podważać chrześcijańskiego modelu rodziny. – Żaden rząd PO nigdy nie będzie walczył z tradycją chrześcijańską, czyli z fundamentem, na jakim zbudowana jest polska kultura – podkreślił były wiceprzewodniczący PE.
Pod koniec lutego głośno zrobiło się o sprzeczce Protasiewicza z niemieckimi celnikami i policjantami. Do incydentu doszło na lotnisku we Frankfurcie nad Menem.
Polityk, który w samolocie "pił czerwone wino do mięsa”, twierdził, że jeden z celników powiedział do niego „raus”. – Powiedziałem, że „raus” w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak „Heil Hitler” czy „Haende hoch” – wyjaśniał Protasiewicz. Ówczesnego wiceprzewodniczącego PE przewieziono na komisariat, skąd po jakimś czasie został zwolniony.
źródło: „Rzeczpospolita”
źródło: „Rzeczpospolita”
