One ćwiczą, ale niedługo mogą być w mniejszości. W akcję "Stop zwolnieniom z WF-u" zaangażowana jest m.in. Anna Lewandowska, karateczka i prywatnie partnerka życiowa Roberta Lewandowskiego.
One ćwiczą, ale niedługo mogą być w mniejszości. W akcję "Stop zwolnieniom z WF-u" zaangażowana jest m.in. Anna Lewandowska, karateczka i prywatnie partnerka życiowa Roberta Lewandowskiego. Fot. Facebook

– Mam takie pytanie: czy ktoś wie w jaki sposób można załatwić zwolnienie lekarskie z WF-u? Najlepiej cały rok. Do jakiego lekarza się udać? I co mu powiedzieć? – pytanie zadane na jednym z popularnych forów internetowych otwiera sporą dyskusję na ten temat. Internautki podają wiele sposobów na ominięcie niechcianych zajęć. – W moje klasie w liceum WF regularnie unikało 40-60 proc. dziewczyn – zdradza jedna z naszych rozmówczyni.

REKLAMA
Anna Lewandowska, Otylia Jędrzejczyk, Bartosz Kurek, Piotr Gruszka, Paweł Korzeniowski, Jakub Kosecki, Monika Pyrek czy Szymon Kołecki – to tylko część z listy gwiazd polskiego sportu, które zaangażowały się w akcję ministerstwa sportu – "Stop zwolnieniom z WF". Zestawienie sportowców robi wrażenie. Podobnie jak skala masowego unikania lekcji wychowania fizycznego.
Niechciane zajęcia
Z badań Centrum Edukacji Obywatelskiej i PBS wynika cytowanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że pięć lat temu niespełna 8 proc. uczniów podstawówek nie chodziło na zajęcia z wychowania fizycznego. W gimnazjum było to 19 proc., a w szkoła ponadgimnazjalnych 24 proc. Dziś to odpowiednio: 23 i 36 proc. – Statystyki CEO pokazują, że dziewczyny częściej niż chłopcy zwalniają się z lekcji WF-u i mniej je lubią. 50 proc. uczennic unika WF-u, a w przypadku ich kolegów, co czwarty. – Wraz z wiekiem ta niechęć do aktywności fizycznej pogłębia się – czytamy w oświadczeniu CEO. Podobne wnioski płynną z danych PBS.
– Przyczyn tego zjawiska trzeba szukać w samych lekcjach, ale także wśród rodziców, którzy coraz częściej pozwalają dzieciom opuszczać WF, wypisując im najróżniejsze zwolnienia – wyjaśnia w rozmowie z naTemat Otylia Jędrzejczak, polska pływaczka wszech czasów. W jej opinii w przypadku dziewczyn absencja związana jest z wiekiem uczennic. – Kiedy są w wieku dojrzewania, to bardziej się siebie krępują – przekonuje mistrzyni olimpijska.
Otylia Jędrzejczak, mistrzyni olimpijska, medalista MŚ i ME

Kiedy spotykam się z dziećmi i młodzieżą, to jestem przerażona tym, że niektórzy z nich nie są w stanie zrobić przewrotu w przód. To się odbije na nich w przyszłości. Akcja "Stop zwolnieniom z WF", ma nie tylko wzmóc aktywność fizyczną, ale ma również pobudzić do myślenia. Bo sport to nie tylko bieganie od ściany do ściany, ale to także matematyka, fizyka, to także możliwość komunikacji. Dzisiaj każdy rozmawia przez różne urządzenia i aplikacje, a brakuje takiego bezpośredniego kontaktu, a grach zespołowych jest ona niezwykle ważna

Standardowa wymówka dziewczyn to miesiączka. Chociaż niektóre sportsmenki, jak brytyjska gwiazda biegania Paula Radcliffe, przekonuje, że to wcale nie jest powód do rezygnowania z uprawiania sportu. Dla niektórych dziewczyn to jednak tak ważny powód, że zgłaszają go po kilka razy w miesiącu. – Mój nauczyciel WF-u prowadził w zeszycie tabelkę. Odznaczał, która dziewczyna tłumaczyła się okresem i przy drugiej próbie za tydzień nie dawał się nabierać – wyjaśnia Iwona, studentka II roku.
Dlatego dziewczyny sięgają po bardziej sprawdzone metody – zwolnienia lekarskie. Im dłuższe, tym lepiej. Sposoby na ich uzyskanie są nierzadko pomysłowe. – Idź do lekarza pierwszego kontaktu. Niech ci wypisze zwolnienie, a jak nie, to niech cię wyśle do ortopedy. On zawsze, ale to zawsze znajdzie jakieś problemy związane z twoim zdrowiem – możesz być tego pewna. Jak nie kręgosłup to noga i będzie ok – pisze jedna z internautek.
W tym przypadku "ok" oznacza absencję na zajęciach. Wśród internetowego know-how opuszczania WF pojawiają się jednak głosy, że całoroczne zwolnienie nie wygląda dobrze na świadectwie szkolnym. Nie wszystkim uczennicom to jednak przeszkadza. Niektóre z nich są tak zdeterminowane, że są w stanie zapłacić nawet za błyskawiczną wizytę u lekarza prywatnego albo wręczyć lekarzowi łapówkę, aby otrzymać pożądane pismo.
Na ogół jednak wystarczy dobra wymówka. – Poszłam w tym roku we wrześniu do lekarza pierwszego kontaktu i powiedziałam, że mam wiecznie chore zatoki i że chodzę po specjalistach od wielu lat i nikt nie potrafi mi pomóc. Przez te zatoki ciągle boli mnie głowa, zwłaszcza podczas wykonywania ćwiczeń fizycznych. Z tego względu proszę o zwolnienie całoroczne z WF, bo mam je na pierwszych lekcjach i potem nie potrafię się skupić, a mam maturę. Zaznaczyłam jeszcze dodatkowo, że dwa razy w tygodniu chodzę na basen i w soboty na aerobik, więc na brak ruchu nie cierpię i babka wypisała bez mrugnięcia okiem – chwali się inna internautka. Dodaje, że jej sposób "na zatoki" wypróbowały już jej koleżanki. Z powodzeniem.
– Jest to przerażające, jeśli takie rzeczy mają miejsce – komentuje Jędrzejczak. Podkreśla, że chcąc nie chcąc lekcja wychowania fizycznego jest miejscem, w którym kształtuje się trochę charakter i jednocześnie buduje się jedność grupy. – WF powinien uczyć zachowania fair play i szacunku do siebie. Wiadomo, że sama w sobie lekcja ma służyć temu, żeby organizm był przygotowany do wysiłku w przyszłości. Każdy wysiłek fizyczny to endorfiny, a endorfiny to lepsze samopoczucie. Teraz ludzie w wieku 30, 40 czy 50 lat zaczynają ćwiczyć, bo może nie robili tego wcześniej, a potrzebują trochę adrenaliny i hormonów szczęścia. Dlatego warto młodzieży pokazywać, że teraz mając czas mogą z tego skorzystać – przekonuje pływaczka.
Zajęcia na macie
Na ile problem z uczęszczaniem na WF-u wynika z zaniedbań szkoły i podejścia nauczycieli na zasadzie "zajęcia na macie" – macie piłkę i gracie? Same uczennice na forach internetowych i w rozmowach prywatnych zdradzają, że nierzadko to jest powodem unikania przez nich lekcji wychowania fizycznego.
– Nigdy nie byłam dobra z WF-u. W podstawówce zawsze brali mnie do drużyny ostatnią i to jeszcze z łaską (...) Dziewczyny krzyczały na mnie "sierota", że nie umiem grać i że przeze mnie przegrywają. Starałam się, ale nie każdy przecież jest z tego dobry. Pani z WF-u widziała, że mam problemy z siatką i kiedy inni grali, ta kazała mi odbijać piłką o ścianę, choć nie umiem i to było dla mnie upokarzające. Nauczycielka jeszcze mi dowaliła, że "jak można nie umieć grać w siatkówkę w liceum?" Powinna mnie nauczyć, a nie tak mówić. Stresuję się przed każdym WF-em i chce mi się ryczeć. Dlatego chciałabym zwolnienie na cały rok. Oczywiście nie zaniedbałabym się, bo chodzę na tenisa i mogłabym biegać – pisze uczennica na jednym z forum.
O potrzebie zróżnicowania zajęć apelowała również przed rokiem ówczesna minister sportu Joanna Mucha. – Chciałabym, żeby dyrektorzy i nauczyciele sięgali po nasze narzędzia, by rozmawiali z dziećmi, pytali je co chcą robić na lekcjach WF.
Na ten aspekt sprawy zwraca również uwagę Otylia Jędrzejczak. – Lekcja sama w sobie musi być bardziej atrakcyjna. Jeżeli są nauczyciele, którzy rzucają piłkę i mówią: grajcie, to ciężko jest zachęcić do takiej aktywności fizycznej. Nie wszystkie dziewczyny grają w piłkę. Jeżeli stworzy się lekcje, które będą bardziej zróżnicowane i bardziej na czasie, to na pewno się to zmieni.