
Jeżeli nie potrafisz zejść na ziemię i bujasz w obłokach, albo po prostu - potrzebny ci kubeł zimnej wody wylany na głowę - to koniecznie wybierz się na “Bogów”.
REKLAMA
Serce w Polsce to relikwia
Genialny film! Tuż po premierze “Bogów” nie miałem wątpliwości, że przejdzie on do historii polskiej kinematografii. Filmowy portret Zbigniewa Religi jest przede wszystkim próbą opowiedzenia o najważniejszym okresie jego życia, a nie pełną biografią. I to jest mocną stroną tej produkcji. Nie jest zatem przeciągnięty i przegadany - nie jest po prostu nudny. I za to wielkie brawa dla reżysera Łukasza Palkowskiego i scenarzysty Krzysztofa Raka.
Genialny film! Tuż po premierze “Bogów” nie miałem wątpliwości, że przejdzie on do historii polskiej kinematografii. Filmowy portret Zbigniewa Religi jest przede wszystkim próbą opowiedzenia o najważniejszym okresie jego życia, a nie pełną biografią. I to jest mocną stroną tej produkcji. Nie jest zatem przeciągnięty i przegadany - nie jest po prostu nudny. I za to wielkie brawa dla reżysera Łukasza Palkowskiego i scenarzysty Krzysztofa Raka.
Doskonale wiesz, że serce w naszym kraju to relikwia…
To nie jest filmowy pomnik, którego gabaryty mogą przytłoczyć widza. Tu wszystko jest wyważone, dobrze zaprojektowane, co w polskich produkcjach zdarza się rzadko. Ten obraz potrafi zatem nie tylko wzruszyć, lecz także rozbawić. Ma w sobie wszystko to, co składa się na dobry film. My się przy oglądaniu “Bogów” po prostu dobrze bawimy.
Ale ten obraz ma w sobie jeszcze coś - mądrość. To jeden z tym filmów, które potrafią przywołać nas do porządku, przypomnieć, czym jest pokora i dlaczego jest taka ważna. Sceny śmierci i ratowania życia są tak dobrze zagrane, tak realistyczne i pełne emocji, że nam w głowie co jakiś czas pojawia się pytanie - może warto się nad swoim życiem zastanowić? Dlaczego? Bo możemy stracić coś albo kogoś bardzo cennego w każdej niemal chwili. A gdy robimy to na własne życzenie, w imię chociażby zawodowych ambicji, tracimy wszystko. I o tym jest ten film. Także o tym, że obce serce potrafi być cenniejsze niż te należące do ukochanej osoby.
Co za Kot
Tomasz Kot nie bez powodu został najlepszym aktorem na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni. Jeżeli można mówić o posiadaniu daru od samego Boga, to jego właścicielem jest właśnie Kot. Aktor nie tyle zagrał, co stał się Zbigniewem Religą. Przygarbiony, z papierosem, z gestem i sposobem mówienia - tu zagrało wszystko. Potwierdzają to nie tylko widzowie, ale najbliżsi współpracownicy profesora, którzy film widzieli. Pielęgniarki, które miały okazję ze słynnym kardiochirurgiem pracować, mówiły w jednej z porannych telewizji - "Są sceny, gdzie do złudzenia Kot przypomina Religę. Tak, jakby się widziało profesora. Niesamowite."
Tomasz Kot nie bez powodu został najlepszym aktorem na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni. Jeżeli można mówić o posiadaniu daru od samego Boga, to jego właścicielem jest właśnie Kot. Aktor nie tyle zagrał, co stał się Zbigniewem Religą. Przygarbiony, z papierosem, z gestem i sposobem mówienia - tu zagrało wszystko. Potwierdzają to nie tylko widzowie, ale najbliżsi współpracownicy profesora, którzy film widzieli. Pielęgniarki, które miały okazję ze słynnym kardiochirurgiem pracować, mówiły w jednej z porannych telewizji - "Są sceny, gdzie do złudzenia Kot przypomina Religę. Tak, jakby się widziało profesora. Niesamowite."
Z samymi łóżkami to możemy burdel otworzyć, a nie klinikę kardiochirurgii…
To, że Tomasz potrafi zbudować postać tak cholernie dobrze, że można mówić o “złudzeniach”, mogliśmy przekonać się w 2005 roku. Zagrał wtedy lidera grupy Dżem - Ryśka Riedla. Rola profesora Religii jest zagrana równie dobrze, może nawet lepiej. Tomaszu Kocie, zagrałeś to po prostu wybitnie.
Aktorzy - najlepszy personel
Na naszą uwagę zasługuje z pewnością nie tylko Tomasz Kot, co i Piotr Głowacki. Ba, talent Piotrka sprawia, że ta uwaga jest nam umiejętnie szabrowana. Przez 112 pełnych minut gra tak dobrze, że my widzimy na ekranie nie odtwórcę jednej z głównych ról, co postać doktora Mariana Zembali. Ja się tej grze aktorskiej oddałem absolutnie. Tu każdy gest czy spojrzenie przybliżyło nas do poznania doktora. Nic więc dziwnego, że Piotr Głowacki jest tegorocznym zdobywcą nagrody Cybulskiego - dla aktora młodego pokolenia wyróżniającego się wybitną indywidualnością. Dla mnie, a już na pewno po tym filmie - jest wybitny.
Na naszą uwagę zasługuje z pewnością nie tylko Tomasz Kot, co i Piotr Głowacki. Ba, talent Piotrka sprawia, że ta uwaga jest nam umiejętnie szabrowana. Przez 112 pełnych minut gra tak dobrze, że my widzimy na ekranie nie odtwórcę jednej z głównych ról, co postać doktora Mariana Zembali. Ja się tej grze aktorskiej oddałem absolutnie. Tu każdy gest czy spojrzenie przybliżyło nas do poznania doktora. Nic więc dziwnego, że Piotr Głowacki jest tegorocznym zdobywcą nagrody Cybulskiego - dla aktora młodego pokolenia wyróżniającego się wybitną indywidualnością. Dla mnie, a już na pewno po tym filmie - jest wybitny.
Do kina warto pójść dla Magdy Czerwińskiej, która zagrała w “Bogach” żonę profesora Religi - Annę. Choć w życiu prywatnym pani Religa jest wybitnym doktorem, to słowo “żona” w odniesieniu do tego filmu jest słowem kluczowym. Bo my na ekranie widzimy kobietę, która na bok odstawia swoje zawodowe ambicje i zaczyna asystować mężowi. Podczas trudnej operacji, jaką jest wspólne życie. Pytanie - czy sobie z tym asystowaniem radzi? Czerwińska świetnie, uważam, zagrała kobietę swojego mężczyzny. Sama Anna Religa po obejrzeniu filmu wyzna w wywiadzie dla Gazety Wyborczej: “Ja się w ogóle w tym filmie nie odnajduję. Mnie tam praktycznie nie ma”. Dla mnie to tylko dowód na to, że Czerwińska stworzyła postać w punkt. Postać zauważoną, bo silną, ale jednocześnie subtelną. Wyważyć to, nie robiąc z tej postaci karykatury - trzeba być po prostu bardzo dobrą aktorką.
W pamięć zapada także postać Romualda Cichonia, którą bezczelnie dobrze zagrał Rafał Zawierucha. Wisienką na torcie jest Jan Englert, którego zachwalać nie trzeba. Jego się po prostu ogląda.
Boski film.
Chcesz więcej stylu? Polub nas na Facebooku!
