- Nie boi się pan, że spory ideologiczne rozsadzą Platformę? - pytają Bogdana Zdrojewskiego, ministra kultury Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska. "To niebezpieczeństwo jest realne. Nie wolno go lekceważyć" diagnozuje polityk PO. Podobną opinię ma anonimowy informator "Rzeczpospolitej", który mówi o możliwej centroprawicowej koalicji po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Bogdan Zdrojewski przyznaje dziennikarkom "Gazety Wyborczej", że jest konserwatystą co w środowisku kultury jest trudne, bo jako minister musi dbać o to, by "artystom zagwarantować prawo do swobody działalności artystycznej". Pytany o gorącą dyskusję na temat konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet ocenia, że obie strony sporu mają wiele racji. Dodaje jednak, że osobiście poparłby minister ds. równouprawnienia, która jest za podpisaniem dokumentu.
Jednak w kwestii związków partnerskich ukazuje swoje bardziej konserwatywne oblicze i stwierdza, że Polska jest zbyt biednym państwem, by "zabezpieczyć interesy podstawowej komórki społecznej definiowanej tradycyjnie". Dodaje, że przez to określenie rozumie "małżeństwo plus minimum jedno dziecko". W sprawie in vitro Zdrojewski chce z kolei poprzeć projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, który dopuszcza zamrażanie zarodków.
Zdrojewski stwierdza, że są kwestie, w których posłowie powinni mieć możliwość wolnego wyboru. "Do tej pory było to szanowane, ale podziały w PO mogą się zaostrzyć" - przyznaje minister. Zapewnia też, że widzi niebezpieczeństwo jakie stworzyło wejście do Sejmu Ruchu Palikota, który intensywnie napiera z lewej strony w wielu kwestiach światopoglądowych. Jednak jak twierdzi polityk w najgorszej sytuacji nie są wcale konserwatywni członkowie partii władzy, ale centrum. "Od czasu do czasu jest gniecione i z lewa, i z prawa, zmuszane do opowiedzenia się po jednej ze stron" - diagnozuje sytuację były prezydent Wrocławia.
Nowy AWS?
Jednak także konserwatystom może być za ciasno w Platformie. Jak pisze Wojciech Wybranowski w "Rzeczpospolitej" po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku może dojść do stworzenia szerokiego porozumienia konserwatystów i centroprawicowców z PO i PiS, które publicysta porównuje do Akcji Wyborczej Solidarność. Ma to być odpowiedź na rosnące napięcia wewnętrzne w Platformie z jednej i niemożliwość zbudowania poza PiS-em opozycji wobec partii Donalda Tuska. Według informatorów "Rz" coraz częściej dochodzi do kontaktów ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina z politykami Polska Jest Najważniejsza. Zresztą o możliwości zbudowania nowej formacji przez "prawicowe środowisko PO" mówił w poniedziałek w "Rz" prezes PJN.
W sondażach prawie na remis
Ten scenariusz staje się coraz bardziej realny. Także dlatego, że kłopoty wewnętrzne PO znajdują odbicie w sondażach. Prezentowane w "GW" badanie TNS OBOP pokazuje, że różnica między partią władzy a Prawem i Sprawiedliwością jest na granicy błędu statystycznego (27 procent do 25 procent). O ile notowania stronników Jarosława Kaczyńskiego utrzymują się na podobnym poziomie, o tyle wyniki Platformy spadły znacząco, bo jeszcze w grudniu zeszłego roku poparcie dla niej wynosiło 38 procent.
Spada również liczba Polaków, którzy identyfikują się z partią rządzącą. W przywoływanym na łamach "Rzeczpospolitej" badaniu CBOS deklaruje to jedynie 32 procent respondentów. Jak przypomina dziennik jeszcze półtora roku temu była to blisko połowa wyborców. Jeśli więc Donald Tusk chce myśleć o dotrwaniu do końca kadencji, będzie musiał sporo popracować nie tylko nad jednością koalicji, ale też nad wewnętrzną spójnością swojego ugrupowania.