To mięsarianie są w Polsce dyskryminowani?
To mięsarianie są w Polsce dyskryminowani? Fot: Brett Hofaker/Shutterstock.com
Reklama.
Większość z nich robi to dla żartu. Bo czy naprawdę na poważnie można twierdzić, że w Polsce grupą, która jest dyskryminowana są akurat ludzie jedzący mięso? Nie znamy dokładnych statystyk, ale idę o zakład, że w większości polskich lokali większe kłopoty ze zjedzeniem czegoś będą mieli wegetarianie niż mięsarianie. Schabowego z ziemniaczkami dostanie się wszędzie, ale już coś co byłoby zgodne z kuchnią wegetariańską lub wegańską niekoniecznie. Poza surówką rzecz jasna.
Niemniej jednak, polscy mięsarianie ułożyli swój manifest. Pokazują w nim swój domniemany pełen dyskryminacji los i stawiają wyraźne żądanie - w każdej knajpie w tym kraju ma być obecne menu uwzględniające dania mięsne.

Widmo krąży nad Polską. Widmo wegetarianizmu.

Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe przybytki, gdzie serwuje się wyłącznie posiłki bezmięsne.

Biorąc pod uwagę, że w miejscach tzw. "zwykłych" serwuje się zarówno posiłki mięsne jak i bezmięsne, mamy do czynienia z RAŻĄCĄ DYSKRYMINACJĄ zdrowych ludzi. Zwykły miłośnik dobrego smaku, gdy znajdzie się w szatańskich podwojach miłośników jedzenia trawy NIE MOŻE SIĘ POŻYWIĆ.

Wkrótce opublikujemy listę przybytków wegetariańskich i kontaktów do nich oraz wzór wiadomości mailowej, w której zażądamy od właścicieli wprowadzenia do menu schabowego z kapustą, pierogów z mięsem, grillowanych kiełbasek czy wołowych stejków.
Czytaj więcej

Ten apel popiera w tej chwili ponad 7,2 tys. użytkowników Facebooka. To dość spora grupa. Komentarze pod wydarzeniem w tak dużej grupie siłą rzeczy także muszą powstawać w znaczącej ilości, i tak się właśnie dzieje. Spora część tych licznych komentarzy jest wulgarna. Byłem zdziwiony jak wiele obelżywych określeń można wymyślić odnośnie wegetarian. Cały problem polega jednak na tym, że część komentujących bierze na poważnie problem, którego po prostu w tym kraju nie ma.
W jakimś sensie, akcja „Żądamy posiłków mięsnych w restauracjach, knajpach i jadłodajniach wegetariańskich!” może być odpowiedzią na równie absurdalne żądanie zdrowszych, bo bezmięsnych, parówek na stacjach Orlenu. - Nie rozumiem gdzie tutaj tkwi problem, zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. To naprawdę sztuczny problem, który można porównać tylko z tym, gdybyśmy teraz zaczęli się domagać, aby w każdej restauracji serwowano wyłącznie dania kuchni greckiej, bo tę kuchnię akurat lubimy najbardziej. Dla mnie to typowy trolling - uważa bloger Paweł Lipiec, który nie kryje, że też jest mięsarianinem, ale jak widać, nie ortodoksyjnym.
To wydarzenie to nic innego jak prowokacja administratorów fan page’a „Gówno Prawda 2.0”, którzy znani są ze swojego niewybrednego poczucia humoru. Problem jednak pojawia się wtedy, kiedy walczący wegetarianie lub mięsarianie biorą go na poważnie i zaczynają ze sobą dyskutować.
logo
Paradoksalnie jednak, to, co ktoś robi tylko dla żartu i prowokacji może kogoś innego skłonić do myślenia. Wystarczy, że mięsarianin wyobrazi sobie nasz świat a rebours, w którym to on nie ma gdzie zjeść ulubionego steku i wtedy zrozumie jak to jest być wegetarianinem w Polsce.
- Przy całym moim mięsarianizmie jestem w stanie zrozumieć wegetarian, którzy nie mają czego zjeść w znaczącej części polskich lokali. Gdybym musiał walczyć o to, żeby moc w barze zjeść mięso to świat byłby smutnym miejscem - mówi Michał Górecki, mięsarianin, bloger i przedsiębiorca.
Cóż, można się spierać o to kto w tym kraju jest dyskryminowany - mięsarianie czy wegetarianie - ale jednemu zaprzeczyć się nie da. Kolejny raz możemy się przekonać, że głupoty publikowane na Facebooku szybko i łatwo przyciągają uwagę internautów oraz są nieocenionym źródłem inspiracji dla takich serwisów jak ASZdziennik. Oby więcej takich trollingowych akcji!