Bieszczady to jeden z najdzikszych i najbardziej dziewiczych regionów w Polsce. Przewijając facebooka częściej jednak, niż na piękne zdjęcia z własnego kraju, trafiam na spektakularne krajobrazy Islandii, zdjęcia znajomych z surfingowych wakacji na Bali, albo ewentualnie – bardzo miejskie scenerie. Jakże miłym zaskoczeniem było odnalezienie fanpage'a „Dzień dobry Bieszczady” na którym codziennie rano, pojawia się nowy film lub zdjęcie, ukazujące przyrodę tego fantastycznego miejsca.
To największy niezależny profil zorientowany przyrodniczo na polskim facebooku. Jest prowadzony przez Mariusza Nędzyńskiego i Grzegorz Leśniewskiego. Mariusz odpowiada za filmy wrzucane na stronę, zaś Grzegorz jest autorem zdjęć, zawodowym fotografem przyrody.
Mieszczuchów tęsknota za dzikością
Strona jest obserwowana przez prawie 77 tysięcy osób. To bardzo dużo. Większość obserwujących to mieszkańcy Warszawy, lub innych dużych miast, na następnym miejscu są ludzie z Bieszczad i okolic, oraz prawdopodobnie Polonia – bo wejścia na stronę są z najróżniejszych stron świata. Dlatego zdjęcia podpisywane są w dwóch językach – po polsku i po angielsku.
Bieszczady to w wyobrażeniu mieszczuchów taka dzika oaza na wyciągnięcie ręki. Przyjemnie jest mieć świadomość, że po kilku godzinach za kółkiem możemy z miasta przenieść się tam, w góry. Że mamy tak spektakularną przyrodę na wyciągnięcie ręki. To nie jest Kanada, dzika Skandynawia. To u nas, kolejne cudowne miejsce które możemy dodać do listy polskich skarbów.
Wycieczka w Bieszczady z Warszawy to jednak trasa dość długa. Znacznie bliżej od stolicy jest choćby Biebrzański Park Narodowy, albo niskie, ale wciąż urokliwe góry Świętokrzyskie. Być może to właśnie dzięki temu, Bieszczady nie są odwiedzane przez tłumy hałaśliwych turystów. W ich przypadku niespecjalnie rozwinięta infrastruktura turystyczna to jeden z ogromnych plusów. Ci którzy przyjeżdżają tutaj odpocząć zwykle jadą właśnie dla tej spektakularnej, górskiej ciszy.
Szlaki więc są spokojne i czyste. Szczególnie wcześnie rano, kiedy łatwej spotkać na nich jakiegoś dzikiego zwierza niż piechura w spodniach. Grzegorz, z którym udało mi się porozmawiać i który na co dzień mieszka w Warszawie, mówi że oprócz spektakularnych widoków i dzikiej natury, w Bieszczadach fascynujące są historie ich mieszkańców. Podobno jednak jest to temat rzeka, więc zostawiliśmy go, na nieco lepszą okazję niż szybka rozmowa telefoniczna. I ta pojawi się też tutaj za jakiś czas. A póki co zapraszam na fanpage'a.