Andrzej Rzońca z Rady Polityki Pieniężnej przekonuje, że państwo nie może ratować kredytobiorców, którzy mają problem ze spłatą kredytów we frankach szwajcarskich. W jego opinii, byłby fatalny sygnał dla banków, ale też dla samych kredytobiorców. – Bo wszyscy ci, którzy nie wzięli kredytu w walutach otrzymają sygnał, że byli frajerami – podkreśla Rzońca.
– Mam nadzieję, że państwo nie zainterweniuje – powiedział ekonomista, który w poniedziałek wziął udział w debacie dotyczącej budownictwa mieszkaniowego i kredytów hipotecznych.
Podobnego zdania był przedstawiciel Komisji Nadzoru Finansowego. – KNF nie jest od ratowania kredytobiorców. Jest od tego, by zapewnić bezpieczeństwo depozytów zgromadzonych w bankach, a te depozyty to są nasze (społeczeństwa - red.) pieniądze, które są pożyczane innym klientom – wyjaśnił Andrzej Reich.
O tym, że problem osób, który wzięły kredyt w obcej walucie staje się coraz większy, pisał w naTemat Michał Wąsowski. Na początku roku resort sprawiedliwość zaczął przygotowywać zmianę przepisów, które umożliwiałyby sądom "częstsze oddłużanie obywateli". Czy jest to jednak koniecznie?
Przykładowo: kredytobiorca, który zaciągnął kredyt w 2008 na 200 tysięcy złotych, musiał spłacić aż o 83 tysiące zł więcej, niż zakładano pierwotnie. Patrząc jednak na sprawę szerzej, to rachunek wychodzi na zero. Kredyty we frankach rosły, ale warto przy tym zaznaczyć, że – według wyliczeń Open Finance – osoby, które wzięły takie kredyty do 2007 roku w zasadzie - uśredniając - nie straciły lub straciły niewiele. Rata kredytu we frankach na koniec 2012 była często tak samo wysoka co w lipcu 2007.