Na tę aukcję giganci telekomunikacyjni w Polsce czekali prawie rok. Do wygrania są częstotliwości 800 i 2600 MHz - czyli między innymi te, na których buduje się sieci LTE. Im szybciej dojdzie do rozdysponowania częstotliwości, tym lepiej dla nas - oznacza to bowiem szybsze inwestycje w szerokopasmowy internet. Zapowiada się ostra walka.
Pierwszy raz aukcję na 19 rezerwacji częstotliwości ogłoszono na koniec 2013 roku. Miała ona odbyć się w lutym, ale prezes UKE Magdalena Gaj odwołała aukcję z powodu „błędu ludzkiego”.
Aukcja o szybki internet
Wszyscy operatorzy poza Play, czyli Orange, T-Mobile i Plus zgodnie stwierdzili, że aukcja jest potrzebna - i to jak najszybciej. Do wzięcia są pasma częstotliwości 800 i 2600 MHz, które pozwalają budować sieci szybkiego internetu mobilnego. „Zwolniły się” one przy okazji przejścia w Polsce z telewizji analogowej na cyfrową. Przy czym bardziej pożądane są te z zakresu 800 MHz – ich właściwości powodują, że do budowania sieci potrzeba mniej stacji bazowych, a więc łatwiej jest na nich zbudować sieć szybkiego internetu na terenach słabo zaludnionych. Co za tym idzie – również ponoszone przez firmy koszty inwestycji są w takim przypadku niższe, niż na wysokich częstotliwościach.
Dlatego pasma 800 MHz i szybkie ich rozdysponowanie jest bardzo istotne już nawet nie z punktu widzenia telekomów, ale przede wszystkim... państwa i obywateli. Im szybciej aukcja zostanie zamknięta, tym szybciej zaczną się inwestycje i tym szybciej zaczniemy wypełniać białe plamy na mapie dostępu do mobilnego internetu w Polsce. Jeśli bowiem chodzi o pokrycie kraju szerokopasmowym internetem, znajdujemy się na szarym końcu krajów Unii Europejskiej. W tej chwili w Polsce aż 3,7 mln gospodarstw domowych znajduje się w ogóle poza zasięgiem szerokopasmowych sieci.
Potrzebujemy dużo szybkiego internetu
Jednocześnie, jak w rozmowie z PAP stwierdził analityk Grzegorz Bernatek z firmy Audytel, zapotrzebowanie na mobilny internet jest tak duże i rośnie tak szybko, że obecne zasoby częstotliwości starczyłyby operatorom na maksymalnie 2 lata do dostarczania usług wysokiej jakości. - Patrząc na to, jak szybko rośnie popyt na usługi internetu w sieciach mobilnych, to praktycznie każdy operator potrzebuje tych częstotliwości, których niestety jest mniej niż tego czego potrzebują telekomy – stwierdza Bernatek w rozmowie z PAP.
Opinię tę potwierdza raport Komisji Europejskiej o sytuacji rynku telekomunikacyjnego w 2013 roku. KE przyznała co prawda, że dostępność LTE w naszym kraju rośnie, ale tempo rozwoju tych sieci jest znacznie mniejsze, niż w innych państwach Unii. Pod względem zasięgu LTE jesteśmy zaś na 12. miejscu w UE.
Państwo też ma w tym interes
Obywatelom powinno więc zależeć na jak najszybszym wyprzedaniu częstotliwości. Zależy na tym też państwu, bo zwiększanie pokrycia internetem jest jednym z celów Europejskiej Agendy Cyfrowej i stworzonego dla jej realizacji Narodowego Planu Szerokopasmowego. Dodatkowo, na wyprzedaniu częstotliwości państwo – wedle szacunków UKE – państwo ma zarobić 1,8 miliarda złotych.
Niewykluczone jednak, że ceny na koniec aukcji będą wyższe, niż założył Urząd Komunikacji Elektronicznej – wówczas, jak twierdzi Bernatek z Audytela, państwo może liczyć nawet na wpływy powyżej 2 mld zł. Aukcje zaczną się od naprawdę wysokich kwot: w przypadku bloków w paśmie 800 Mhz cena wywoławcza to 250 mln złotych, w paśmie 2600 Mhz – 25 mln zł. Oferty można składać do 24 listopada, sama aukcja ma zaś odbyć się... w Wigilię Bożego Narodzenia. Prawdziwy prezent gwiazdowy dla wygranego.
Wygrywasz - budujesz
Warto przy tym podkreślić, że za zdobyciem częstotliwości idą poważne zobowiązania. W dokumentacji aukcyjnej podkreślono bowiem, że w ciągu pierwszych dwóch lat od zakończenia aukcji kolejne 1,25 tysiąca gmin w Polsce ma zostać objętych zasięgiem LTE. Choć dla obywateli może to brzmieć jak mrzonka, to termin jest zupełnie realny – w ocenie Grzegorza Bernatka z Audytela z nowych sieci szybkiego, mobilnego internetu moglibyśmy korzystać już po półtora roku od przyznania częstotliwości.
Szefowej UKE zależy na szybkim rozstrzygnięciu procesu – wszak to ona jako szef UKE będzie jedną z osób rozliczanych z realizacji celów Agendy Cyfrowej i Narodowego Planu Szerokopasmowego. Tym bardziej, że Polska miała uwolnione, poprzez przejście z telewizji analogowej na cyfrową, częstotliwości rozdysponować do końca 2013 roku.
Jak wiemy, tak się nie stało, w związku z czym Komisja Europejska prowadzi postępowanie i Polsce znowu grożą kary finansowe za nie dotrzymanie terminów. Gdyby aukcja odbyła się zgodnie z planem w lutym, inwestycje prawdopodobnie już byłoby widać. W interesie obywateli jest, by teraz wszystko poszło już tak, jak należy.