W garniturach Armaniego i z cygarami w dłoniach - białe kołnierzyki wychodzą na ulice. A w Polsce? "Mają za dobrze"
W garniturach Armaniego i z cygarami w dłoniach - białe kołnierzyki wychodzą na ulice. A w Polsce? "Mają za dobrze" Stefano Tinti / shutterstock.com

W oparach drogich perfum, unoszącym się dymie cygar (a nie palonych opon) i w najlepszych wełnianych garniturach - tak właśnie protestowano w Brazylii. Ulicami Sao Paulo przeszedł nocny marsz białych kołnierzyków. Bankowcy, menadżerowie i bogaci przedsiębiorcy wyszli z biur, aby na najdroższej ulicy miasta zamanifestować sprzeciw wobec prezydent kraju - Dilmie Rousseff. Czy blask białych kołnierzyków zobaczymy kiedyś pod polskim Sejmem? Raczej mało prawdopodobne. – Jesteśmy mega zadowoleni – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

REKLAMA
Przedstawiciele biznesu w nietypowy dla siebie sposób poparli Aecio Nevesa, kandydującego na stanowisko prezydenta Brazylii. Nie podoba im się polityka ekonomiczna obecnie panującej przedstawiciel partii pracy, która ich zdaniem stawia zbyt duży nacisk na państwową kontrolę. Protest – choć nietypowy – nie przyniósł skutku. Dilma Rousseff wygrała wybory i będzie rządzić Brazylią jeszcze przez kolejną kadencję.
logo
Prezydent Brazylii Dilma Rousseff Valentina Petrov / Shutterstock.com
Dlaczego obrazki z Brazylii nigdy nie powtórzą się w Polsce? O to zapytaliśmy samych przedstawicieli białych kołnierzyków i przedsiębiorców.

Białe kołnierzyki:

Białe kołnierzyki - termin wprowadzony w amerykańskiej socjologii na określenie osób pełniących zawody niewymagające pracy fizycznej. Najczęściej utożsamiany jest on z pracownikami zatrudnionymi w sektorze publicznym, pracownikami administracji publicznej, ale również prawnikami, doradcami podatkowymi itp. Czytaj więcej

Protest? Nie, dziękuję
Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka, jest to mało prawdopodobne, bez względu na przyczynę ewentualnych protestów. – Białe kołnierzyki z mojego pokolenia narzekają na różne rzeczy, wiele zjawisk im się nie podoba, ale w głębi duszy jesteśmy mega zadowoleni – mówi prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Cezary Kaźmierczak
Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

Myśmy w życiu nie przypuszczali, że będziemy mieli to co mamy. W życiu! Dla nas posiadanie paszportu w domu wydawało się być niesamowitym szczęściem. To, co dała nam niepodległa Polska to zdecydowanie więcej, niż kiedykolwiek sądziliśmy, że będziemy mieli. W głębi duszy jesteśmy bardzo zadowoleni. Moje pokolenie absolutnie odpada jeśli chodzi o jakieś protesty.

logo
Prezes ZPP Cezary Kaźmierczak Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Psycholog biznesu Leszek Mellibruda z kolei uzależnia wyjście białych kołnierzyków na ulicę od tego, z jakiego materiału są zrobione. – Istnieje grupa białych kołnierzyków z najlepszego płótna, czyli top menadżerów, którzy nie wychodzą na ulice, bo chodzą za politykami zarówno dosłownie jak i w przenośni. Kiedy prezydent jedzie za granicę, to przecież towarzyszy mu często grupa białych kołnierzyków – mówi Mellibruda. Zauważa też, że polskie białe kołnierzyki częściej chodzą za czymś, niż przeciwko komuś.
Zdaniem psychologa, powodem do wyjścia na ulice byłoby... zabranie im białych koszul i zmuszenie do chodzenia w kraciastych (charakterystycznych dla klasy robotniczej). – Raczej nie mają powodów do obaw, bo starają się dostosować biznes do każdej władzy. Mogą psioczyć, być niezadowoleni, ale raczej nie potrafiliby robić tego demonstracyjnie – uważa Leszek Mellibruda.
Rozpuszczeni bogacze
Zdaniem Kaźmierczaka, młodsi przedstawiciele białych kołnierzyków w Polsce nie mieliby czasu na protesty, bo są zbyt zajęci pracą. Co innego w Sao Paolo, gdzie mój rozmówca kiedyś bywał. – W Brazylii znaczna część białych kołnierzyków ma pieniądze od pięciu pokoleń. Jest tam dużo ludzi biednych, ale jest też spora klasa średnia i wielu ludzi bardzo bogatych. Białe kołnierzyki nie wywodzą się z faweli, tylko z bardzo bogatych dzielnic i rodzin plantatorskich. A u nas w najlepszym przypadku są to pieniądze w drugim pokoleniu i jeszcze bez doświadczeń ich przekazywania. Białe kołnierzyki w Brazylii to ludzie bardzo zepsuci, wszystko dostali za nic, a jest to droga do kompletnej demoralizacji – słyszę od Kaźmierczaka.
W podobnym tonie wypowiada się Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. Jego zdaniem, na ulicach Warszawy spotkamy raczej górników i członków "Solidarności" niż ludzi w białych koszulach. – Ludzie w garniturach nie mają czasu na protestowanie, bo mogą utracić pracę – twierdzi Mordasewicz.
Jeremi Mordasewicz

Oni nie protestują, bo mają zadania do wykonania więc nie będę nigdzie jeździć i wychodzić na ulicę. Wiedzą też, że budżet państwa nie wysupła dla nich pieniędzy. A Górnicy jada na protesty bo chcą zwiększenia dotacji dla swojego sektor.

logo
Jeremi Mordasewicz - ekspert Konfederacji Lewiatan Fot. Marcin Olejniczak / AG
Zdaniem mojego rozmówcy, w Polsce grupa białych kołnierzyków jest zbyt wąska, aby poprzez protest mogła zdobyć poparcie dla swoich celów. Politycy boją się bowiem dużych grup, które mogą zrobić burdy na ulicach. – Wybory wygrywa się przekonując do siebie szeroką opinię publiczną, a polityka jest prowadzona w interesie mas. Co roku dopłacamy do rolnictwa z budżetu 20 mld zł, bo duży elektorat związany jest z rolnictwem. To o ich głosy zabiegają politycy, choć obiektywnie nie ma do tego uzasadnienia, bo dotacje dla jednych oznaczają wyższy podatek dla reszty – mówi przedstawiciel pracodawców.
Białe kołnierzyki skazane na porażkę
Zdaniem Mordasewicza, gdyby na ulice wyszli przedstawiciele sektora finansowego, to natychmiast sami zostaliby oprotestowani, bo szczególnie od czasu kryzysu jest on źle oceniany przez społeczeństwo. – Ludzie, którzy nie dostali kredytów przypomnieliby sobie o tym, bo mają zadrę z tego powodu. Poza tym uważa się, że bankowcy za dużo zarabiają, a to denerwuje ludzi. To jest kwestia zazdrości. Gdy białe kołnierzyki wyjdą, to nie dostaną od nikogo poparcia i sympatii – mówi ekspert Lewiatana.
Cezary Kaźmierczak z kolei uważa, że polityką rządzą idee, a nie partykularne czy racjonalne interesy. – Gdyby ktoś był w stanie wykreować ideę, która połączyłaby białe kołnierzyki, być może stanowiliby siłę jako całość – mówi Kaźmierczak. Pytanie, czy ludzie ci wyszliby razem na ulicę, gdyby rząd zaproponował uderzającą w ich środowisko zmianę przepisów? Zdaniem mojego rozmówcy, nie ma takiej możliwości. – Mieszkam w Polsce już 15 lat. Na początku byłem przerażony, gdy powstawały projekty strasznych ustaw, wszyscy wpadali z tego powodu histerię, że w ogóle nie wiadomo co się stanie jak ten balon pęknie. A później okazywało się, że prawo zostało uchwalone i praktycznie nic się nie zmieniło – podsumowuje mój rozmówca.
Białe kołnierzyki wywierają wpływy nie na ulicach, a na salonach. W Polsce istnieje wiele klubów zrzeszających setki właścicieli firm czy biznesmenów, którzy regularnie spotykają się ze sobą. – To forum kontaktów biznesowo-towarzyskich, bo protest nie jest czymś, co dotyczy prawdziwych biznesmenów. Wchodzenie na ulice zostawiają innym grupom społecznym – mówi Leszek Mellibruda.