Zaledwie wczoraj Tomasz Lis apelował w naTemat, by po rozum do głowy poszli internetowi hejterzy, którzy postanowili wykorzystać tragiczną śmierć Brygidy Frosztęgi-Kmiecik, Dariusza Kmiecika i ich dziecka do ataków na redakcje, w których pracowali. Jeszcze dalej niż hejterzy postanowiły tymczasem pójść niektóre prawicowe media, które wydarzenia z Katowic wykorzystują, by zasugerować absurdalną tezę, iż śmierć rodziny Kmiecików to... "prewencja rosyjskiej agentury".
Żadnych skrupułów przed wykorzystaniem katowickiej tragedii do gry tzw. niepokornych z mainstreamem nie miała kierowana przez szefa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Krzysztofa Skorwońskiego redakcja Radia Wnet. Na stronie internetowej rozgłośni w sobotę ukazał się felieton
Ewy Stankiewicz, w którym popularna na prawicy dziennikarka sugeruje, że wybuch gazu, w którym zginęli Kmiecikowie to "rodzaj prewencji środowiska, które chce zdyscyplinować po prostu swoich ludzi".
Dalej Ewa Stankiewicz próbuje przekonać, że stać za tym może agentura rosyjska musząca "zdyscyplinować środowisko", które ma w Polsce. I najwyraźniej oskarża zmarłych dziennikarzy o to, iż dla tej rzekomej agentury pracowali. "Pytanie czy to nie ma być taki sygnał dla tego środowiska, taki sygnał dyscyplinujący, sygnał prewencyjny. Zadaję sobie to pytanie, nie znam odpowiedzi na to pytanie natomiast wydaje mi się, że warto byłoby również od tej strony zbadać to, co się wydarzyło w Katowicach" - podsumowuje.