
– Nie współpracowałem z żadanymi służbami, ale proponowano mi to, choć nie ze strony Rosji – powiedział gość programu "Kontrwywiad" w radiu RMF, Leonid Swiridow - rosyjski dziennikarz, któremu MSZ na wniosek ABW cofnęło akredytację korespondenta podejrzewając go o szpiegostwo.
REKLAMA
Gość programu Konrada Piaseckiego wyjaśniał, że nawet nie powiedziano mu, że ma porzucić pracę dziennikarza, a jedynie "stracił możliwość posługiwania się tytułem korespondenta przy MSZ".
Rosjanin dociskany przez prowadzącego przyznał, że nieprawdą jest również jakoby prowadził działalność lobbystyczną. – Nie zajmuję się tym. Agencja Novosti organizuje wyjazdy dziennikarskie do Rosji. To zwykła praktyka, nic poza tym – zaznaczył Swiridow.
Rozmówca Piaseckiego oświadczył, że sprawę oficera oskarżonego o szpiegostwo zna jedynie z mediów. Przyznał się do znajomości z polskimi politykami, ale zapewnia, że w pracy dziennikarza to standard. Siridow podkreślił, że z kilkoma z nich utrzymuje dobre, prywatne kontakty. – Nie chcę mówić o nazwiskach, żeby nie były to pocałunki śmierci – ironizował. Rosjanin wyjawił, że na wyjazdy organizowane przez jego pracodawcę do Rosji jeździli m.in. posłowie: Andrzej Rozenek, Leszek Miller, Józef Oleksy, naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik czy przedstawiciele Ośrodka Studiów Wschodnich.
Pytany o to, co mogło kierować ABW, że poleciła resortowi spraw zagranicznych cofnąć akredytację, korespondent przyznał, że nie wie. Wyjaśnił też, że w Czechach nie miał anulowanej akredytacji, a jedynie nie przedłużoną.
Rosjanin nie wie jeszcze, czy wróci do Rosji. – Nawet jak wyjadę, to nigdy nie powiem, że Polacy mnie skrzywdzili, bo nie mogę im nic zarzucić – powiedział.
Na koniec rozmowy gość programu wyznał, że nie otrzymał sugestii wyjazdu z Polski. – Jeśli do tego dojedzie, to będzie pierwszy taki przypadek w ciągu 25 lat wolnej Polski. To tylko będzie świadczyło o polskiej polityce – podkreślił. Na co Piasecki ripostował, że może też świadczyć o "samym wyrzucanym".
