Chcesz krytykować i rządzić? To płać!
Pan Sasin nie płaci, ale przyznaje sobie za to prawo nie tylko do krytykowania i żądania, ale nawet do zostania prezydentem. Choć należy do grupy 300 tysięcy osób, przez które
Warszawa musi się bardziej zadłużać, które na co dzień tu mieszkają, pracują, mają życie, ale na noc wracają do swoich podwarszawskich sypialni. A potem jeszcze przyjeżdżają i często narzekają, jaka to Warszawa nie jest – drogi dziurawe, na ulicach korki, komunikacja miejska zapchana, a w szpitalach kolejki. Ale już na to, żeby dołożyć od siebie trochę pieniędzy i wesprzeć miasto w próbach poprawienia tej sytuacji, rozwoju infrastruktury, myśli mało kto.