Rozstania rujnują życia. Nie te, które zdarzały się dość często, kiedy mieliśmy po 16 lat, chociaż i one przecież nie były łatwe. Nie wszystko można szybko wyleczyć, spędzając kilka dni w łóżku z romantycznymi komediami i kalorycznym jedzeniem. Wiadomo. To niezły szok, po kilku, czy kilkunastu latach budzić się samotnie w życiu, które jeszcze wczoraj było wspólne.
Nie do końca wiemy jak postępować w takich sytuacjach. Nikt nie uczy nas w szkole, jak pomóc przyjaciółce, której mąż wystąpił o rozwód. Ani jak radzić sobie z własnym, przejmującym bólem i poczuciem beznadziei. Grunt usuwa się pod nogami i możemy poczuć, że oto właśnie skończyła się miłość w naszym życiu, straciliśmy „drugą połówkę” i wszystkie te wspólne marzenia i perspektywy legły w gruzach.
Nie istnieje druga połówka!
Zbyt często zdaje nam się, że potrzebujemy kogoś, kto pomoże nam być sobą, dzięki któremu będziemy kompletni, będziemy mogli jednocześnie dawać i otrzymywać miłość. W miłości można się piękne dopełniać, wzajemnie inspirować i kształcić, jest to jednak możliwe dopiero wtedy, kiedy traktujemy siebie jak całość – a nie uzależnioną od drugiej połowy, niepełnoprawną połowę człowieka. Z drugiej strony – trudno się dziwić, jeżeli nasze bohaterki z dzieciństwa oddają swój ogonek i głos złej wiedźmie za obietnicę pocałunku z dwunożnym, zapatrzonym w siebie księciem i u jego boku odnajduje „życie długie i szczęśliwe”. Czy jednak?
Zawsze zastanawiało mnie to, czemu te bajki kończą się właśnie w momencie, w którym mogłyby pokazać, na czym to życie polega. Obawiam się, że najbliżej rozwiązania była fotografka Dina Goldstein, ze swoją serią „Fallen Princeses”.
Czy Twój związek był naprawdę szczęśliwy?
Także o tym zapominamy. Kiedy ktoś nas porzuci możemy czuć się, jak zostawione bez serca ofiary, jakby ta osoba, której zadaniem przecież było nas po prostu kochać, nagle zwróciła się przeciwko nam. Często zdaje nam się, że rana jest tak wielka, że jedynym wyjściem jest kompletnie odciąć się zarówno od człowieka, jak i od wszystkiego co kojarzy się ze wspólną przeszłością, dopiero wtedy, czujemy, że będziemy mogli znów coś zbudować. Zastanówmy się jednak, czy tak naprawdę związek, w którym byliśmy nam służył. Jeżeli jedna ze stron zapragnęła się z niego uwolnić, to więcej niż pewne, że coś nie działało, a więc czy naprawdę moglibyśmy żyć w związku, w którym choćby jedna ze stron nie czuje się spełniona?
Być może łatwo mi mówić, w końcu jestem jeszcze zupełnie młoda, w moich relacjach nigdy nie było czynnika ekonomicznego, starałam się nie tworzyć zależności, które nie wydarzają się zupełnie naturalnie i pamiętać o tym, że znacznie seksowniej jest siebie chcieć niż potrzebować.
Co mają jednak powiedzieć kobiety, które zaangażowały się w, początkowo bajeczne związki, które zaowocowały rodziną? W które zainwestowały tak dużo, że straciły siebie? Nie spotkałam się jeszcze z inicjatywą skierowaną do takich osób, inną niż rozwodowi prawnicy i po prostu - terapeuci. Kiedy więc trafiłam na ulotkę S.O.S Rozstanie, byłam zaintrygowana i miałam nadzieję, że powstało coś na kształt błękitnej linii, miejsca, do którego będą mogły zwrócić się kobiety, którym przez rozstanie załamał się grunt pod nogami. Jeszcze nie.
Pojawiły się za to warsztaty, dedykowane kobietom, które przeżywają ból i rozpacz po rozstaniu z partnerem, szukają inspiracji i siły, żeby ruszyć na przód i spróbować stworzyć lepszą przestrzeń dla siebie i relacji z mężczyzną.
Warto poszukać pomocy, żeby obronną ręką wyjść z takiego paraliżu. I podoba mi się to, że można to zrobić zapisując się na terapię, bądź korzystając z pomocy innych, doświadczonych w leczeniu traum kobiet. Warsztaty S.O.S Rozstanie będą trwały 2 dni, podczas których grupa kobiet będzie mogła spotkać się i zerwać z ciągle powtarzanymi, negatywnymi schematami, które znalazły się w ich życiu. Czyli w skrócie – miesiące terapii w intensywne trzy dni.
Warsztaty prowadzić będzie psycholożka, która pracuje w kobiecych grupach rozwoju osobistego i duchowego Ewa Mazurek-Marczak wraz z Katarzyną Kowalik, która z kolei specjalizuje się w pracy z ciałem i polinezyjskim masażu MA-URI. Terapeutki poprowadzą grupę tak, żeby jej uczestniczki mogły spojrzeć z nowej perspektywy na rozstanie i uwolnić się od ładunku, który sprawia, że nie są w stanie ruszyć do przodu i zbudować wymarzonej relacji. Termin 29-30 listopada, a więc już niebawem. Więcej informacji można znaleźć na facebooku.
Trudne rozstanie może stać się czasem przebudzenia do życia pełnią. Czasem w którym zdajemy sobie sprawę z własnych potrzeb, pragnień i tęsknot. Często dopiero po rozstaniu z partnerem kobiety zaczynają poznawać siebie i świadomie tworzyć swoje życie. Ten warsztat jest przede wszystkim o spotkaniu z samą sobą, poznaniu czym jest miłość za którą tak naprawdę tęsknimy.
Takze poprzez newsletter pragniemy stworzyć kobiecą przestrzeń wzajemnej pomocy, inspiracji oraz wymiany doświadczeń. Czytaj więcej