Najpopularniejszy samochód w historii motoryzacji. Nowa Toyota Corolla – elegancka, wygodna i nie tylko dla "dziadka"
Michał Mańkowski
03 listopada 2014, 11:11·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 03 listopada 2014, 11:11
Na świecie sprzedano już ponad 40 mln egzemplarzy Corolli, co czyni ją najpopularniejszym samochodem na świecie. Tylko w 2013 roku sprzedano niemal 1,1 mln sztuk. W teorii, każdy Polak mógłby jeździć jedną z nich i jeszcze zostałyby 2 mln zapasu. A jak wygląda to w praktyce? To postanowiłem sprawdzić na własnej skórze z najnowszą – jedenastą już – generacją Toyoty Corolli . Wśród polskich klientów największą popularnością cieszy się 132-konny model z benzynowym silnikiem 1.6.
Reklama.
Jednym ze stereotypów na temat Corolli jest ten, że to auto dla emerytów i seniorów. I o ile faktem jest, że ten model jest jednym z lepszych wyborów dla rodziny, to grzechem byłoby stwierdzić, że jest odpowiedni tylko dla tych grup. Czas obalić ten stereotyp, bo najnowsza Corolla to auto, za którego kierownicą równie chętnie powinni zasiadać młodsi kierowcy.
Mając z tyłu głowy powyższy stereotyp do tej pory nie byłem wielkim entuzjastą Corolli. Nie byłaby moim pierwszym wyborem. Celowo piszę w czasie przeszłym, bo po kilku dniach za jej kółkiem nawet najtwardsi przeciwnicy musieliby zweryfikować swoje zdanie.
Wygląd
Jestem estetą. Równie wielką wagę, co do osiągów i kwestii technicznych, przywiązuję do strony wizualnej. Nie inaczej jest w przypadku samochodów. Nowa Corolla mnie nie zawiodła. Jest naprawdę dobrze i trzeba bardzo chcieć się do czegoś przyczepić.
Auto jest duże (o tym więcej za chwilę) i sprawia wrażenie smukłej limuzyny. Na ulicy nie wyróżni się jednak niczym szczególnym, choć potrafi przykuć uwagę. Brak jej niepotrzebnych ozdobników, za wyjątkiem chromowanego grilla połączonego z reflektorami oraz jasnych listew w niektórych z modeli. Największym zaskoczeniem jest chyba sam fakt, że tak może wyglądać… Corolla.
To wybór, który na pewno docenią fani surowej elegancji. Na tak dobrą ocenę miał zapewne wpływ fakt, że miałem do dyspozycji ciemne auto, które w połączeniu z jasnym wnętrzem tworzyło eleganckie połączenie. W innym zestawieniu auto traci nieco na uroku. Niemniej, wygląd i wnętrze to jedna z największych zalet nowej Corolli.
Miejsce/wielkość
Najnowszy model Corolli jest duży – zarówno na zewnątrz jak i w środku. Nie tylko biorąc pod uwagę pierwsze wrażenie, ale i twarde liczby. W porównaniu do starszej siostry jest 8 cm dłuższa i 1,5 cm szersza, co daje 4,62m długości i 1,775m szerokości. Obniżono ją o kolejne 0,5 cm, a rozstaw osi zwiększono z 260 do 270 cm.
I to właśnie ta ostatnia zmiana jest wyjątkowo odczuwalna. Dzięki niej, wewnątrz auta można podróżować naprawdę komfortowo. Kilkuset-kilometrowy odcinek pokonałem bez problemu i marudzenia. Nie bez znaczenia jest też dobrze wyprofilowana kierownica, ale o niej dalej.
Miejsca jest sporo nie tylko z przodu, ale i z tyłu. Jak chwali się producent, 70,6cm na nogi to najlepszy wynik w kategorii kompaktowych sedanów. Daje się odczuć, bo na tylnej kanapie bez przeszkód może jechać trójka dorosłych osób. Do wszystkiego dochodzi równie duży bagażnik o pojemności 452l.
Wnętrze
Jak już wspomniałem, miałem szczęście, że do testu dostałem model z ciemną karoserią i jasnym wnętrzem. To połączenie, dzięki któremu auto sprawia wrażenie wyjątkowo eleganckiego – i takie jest. W przypadku innej kombinacji efekt nie jest już tak dobry. Dlatego jeśli rozważasz zakup najnowszej Corolli, to tylko w ciemnym kolorze i z jasną tapicerką. Musisz jednak uważać na wcale nie tak łatwe utrzymanie jej w czystości. Dostępne kolory nadwozia to: biały, biały perłowy, srebrny, grafitowy, ciemnostalowy, czarny, czerwony, jasnobrązowy i morski
Wykończenie konsekwentne – bez niepotrzebnej przesady. Sporo elementów w kolorze tapicerki, a także srebrnych wstawek np. przy skrzyni biegów, na kierownicy, pokrętłach, klamkach. Niektóre elementy wyglądają jednak nieco zbyt plastikowo. Ciekawym rozwiązaniem, które przypadło mi do gustu była delikatnie świecąca listwa przy schowku na miejscu pasażera. Niby nic takiego, ale jest ciekawym dopełnieniem. Zwłaszcza podczas jazdy w nocy, gdy współgra z świecącymi na niebiesko zegarami.
Na pochwałę zasługuje także sama kierownica. Solida, wygodna, dobrze leży i nie męczy podczas dłuższych podróży. Dodatkowo zawsze zwracam uwagę na możliwość oparcia prawego łokcia. Na szczęście się nie zawiodłem, po wysunięciu schowka pomiędzy fotelami dostałem wygodny podłokietnik. Dobrze zaprojektowano także same przyciski, które są intuicyjne. Mamy możliwość kontrolowania radia oraz jego głośności, a także odbierania połączeń telefonicznych.
Uwagę zwraca też panel multimedialny, który jest swoistym centrum dowodzenia. Gdyby nie on, liczba przycisków byłaby naprawdę niewielka. Nie ma tu wielkiej nowoczesności, ale są one dobrze rozmieszczone, a ich opanowanie nie zajmuje dużo czasu. Kilka uwag można mięć natomiast do przycisków na drzwiach kierowcy (okna, zablokowanie drzwi), które są nieco schowane za uchwytem przez co można mieć trudności z ich używaniem, a także nie są podświetlane, czego brak można odczuć zwłaszcza w nocy.
Sam panel multimedialny to spory dotykowy wyświetlacz 6,1”, na którym wyświetla się także obraz z kamery cofania. Jest też bluetooth, gniazda USB i AUX, odtwarzacz CD/MP3 oraz możliwość wyświetlenia obrazu ze smartfona na ekranie (funkcja MirrorLink). W bogatszej wersji wszystko uzupełnia satelitarna nawigacja.
Kamera cofania nie jest co prawda niczym niespotykanym w najnowszych modelach, ale fajnie dopełniła XI generację Corolli. Obraz wyświetlany na panelu zdecydowanie ułatwiał manewrowanie w trudniejszych miejscach. Kamera – teoretycznie – jest zamontowana tak, by nie być podatną na zabrudzenia np. błoto/śnieg. Do tego dochodzą także czujniki parkowania oraz system automatycznego parkowania.
Wygodnym „gadżetem” jest też otwieranie samochodu, które jest możliwe po samym zbliżeniu się do drzwi kierowcy. Wystarczy mieć ze sobą kluczyk, a drzwi odblokują się po naciśnięciu klamki. Niby nic specjalnego, ale wygodne.
Jazda i spalanie
Testowany model miał 132-konny benzynowy silnik 1.6 – najmocniejszy w tej wersji Corolli i jednocześnie najpopularniejszy wśród polskich klientów indywidualnych. W trasie, dzięki 6-biegowej skrzyni, która pozwoliła nieco zaoszczędzić, udaje się zejść nawet do ok. 6l/100km. W mieście trzeba się nastawić na co najmniej 8l/100km. Natomiast jeśli komuś zależy na jeszcze większej oszczędności, może zdecydować się na model z silnikiem diesla 1.4 o mocy 90 koni mechanicznych. Tam można liczyć nawet na 4-5l/100km.
Auto prowadzi się bardzo komfortowo (wiem, że to słowo pojawia się często, ale naprawdę tak jest) i dynamicznie - dosłownie nie czuć mijających kilometrów, zwłaszcza w trasie. Pełną moc silnika osiąga się od 4000 obrotów. Nie ma problemów z wyprzedzaniem, ale żeby przebiegało to w miarę sprawnie i bezpiecznie, trzeba odpowiednio operować skrzynią biegów i utrzymać obroty. Kabina jest cicha, lecz przy większych prędkościach daje się je odczuć bardziej niż zazwyczaj.
Ile kosztuje taka przyjemność? Sporo, także w porównaniu do konkurentów z tego segmentu. Ceny zaczynają się od 62 900 zł za podstawową (bogatą) wersję, a kończą nawet na 90 900 zł za wersję Prestige. Mimo to, klienci (nie tylko polscy, ale i światowi) sięgają po nią wyjątkowo chętnie. Z raportu amerykańskiego instytutu Polk IHS Automotive wynika, że w 2013 roku zarejestrowano dokładnie 1 098 524 sztuk Corolli, co daje jej tytuł najlepiej sprzedającego się samochodu na świecie w 2013 roku.
Nowa Toyota Corolla to auto, które musi się podobać. Nie tylko ze względu na wygląd, ale i komfort jazdy. Jeśli nie oczekujesz wewnątrz dziesiątek bajerów oraz sportowego demona prędkości, warto pochylić się nad XI generacją Corolli. Mimo że swoje kosztuje, może być wyborem nie tylko "dla rodziny", ale i młodszego kierowcy, szukającego samochodu, którym będzie mógł jeździć przez lata.