
Może kosztować siedem, pięć, a nawet… dwa złote. Tanie wina, w których jeszcze dekadę temu rozsmakowała się cała Polska, znów stają się popularne. Do tego stopnia, że w warszawskiej knajpie organizowany jest konkurs. Na najtańsze wino na rynku!
REKLAMA
Tanie wino, dobre wino
Tak, tak, wina jakości wątpliwej, czyli popularne “jabole” doczekały się nawet… święta. Nad Wisłą, dokładnie w stolicy, po raz piąty zostanie zorganizowane “Święto Taniego Wina”. Na ulicy Ogólnej 5, w popularnym “Gnieździe Piratów”, już w środę zjadą się miłośnicy tego alkoholowego napoju.
Tak, tak, wina jakości wątpliwej, czyli popularne “jabole” doczekały się nawet… święta. Nad Wisłą, dokładnie w stolicy, po raz piąty zostanie zorganizowane “Święto Taniego Wina”. Na ulicy Ogólnej 5, w popularnym “Gnieździe Piratów”, już w środę zjadą się miłośnicy tego alkoholowego napoju.
Popularność jest bardzo duża - zawsze kilkaset osób wpada skosztować tego zacnego trunku. Poza tym odbędzie się także koncert grupy grającej stare warszawskie piosenki
I to nie jest żart. Od pięciu lat, w tejże restauracji, raz do roku, można tanich win spróbować, podzielić się wrażeniami na temat danego “gatunku” oraz… wziąć udział w konkursie. Dokładnie - plebiscycie na najtańsze wino na rynku. Żeby móc uczestniczyć w zabawie, trzeba wino wraz z paragonem przynieść 5 listopada do “Gniazda Piratów”. Oceniać walory smakowe ma jury, które składać się tym razem będzie z muzyków grupy, i to nie żart, Menele. Jest święto, jest i.. muzeum taniego wina:
Sentyment do… nazw?
Nie od dziś wiadomo, że najlepszą reklamą dla tego typu napojów (bo przecież nie smak) były ich nazwy. Cała Polska, jak długa i szeroka, pamięta choćby Łzy Chrystusa, Odlot Bociana, Paliwo Elvisa. I można by tak jeszcze do tego dorzucić Szerlok Holms czy Trzepimózg. Było słynne Dzień Dobry i te na Dobranoc.
Nie od dziś wiadomo, że najlepszą reklamą dla tego typu napojów (bo przecież nie smak) były ich nazwy. Cała Polska, jak długa i szeroka, pamięta choćby Łzy Chrystusa, Odlot Bociana, Paliwo Elvisa. I można by tak jeszcze do tego dorzucić Szerlok Holms czy Trzepimózg. Było słynne Dzień Dobry i te na Dobranoc.
I dzięki nazwom, legenda o tanich winach przetrwała do dziś. Co sprawia, że jeszcze chętnie sięgamy pamięcią do czasów, gdy wina za pięć złotych się piło? No właśnie, sentymentalność. Bo o ile wspomniane już przeze mnie napoje niektórzy piją z powodu braku funduszy na coś lepszego, o tyle większość czytających ten artykuł kojarzy picie “alpag” z latami młodzieńczego buntu. Czy też - ze studenckich czasów. Zaraz, zaraz, kiedy to było? No tak, w szalonych latach 90.
Jest się z czego… śmiać?
Fanów taniego wina nie brakuje. I nie ma się czemu dziwić, że w Polsce organizowane są, nazwijmy to, zloty miłośników tych napojów. Na Facebooku profil “Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie” lubi ponad siedem tysięcy ludzi. “Lubię tanie wino” około dwóch i pół tysiąca, podobnie fanpage “Dupy, kino, tanie wino”. Niezalogowanych fanów w naszym kraju jest z pewnością więcej. Pytanie - czy jest się z czego śmiać? O szkodliwości tanich win mówi się równie często, co o ich popularności.
Fanów taniego wina nie brakuje. I nie ma się czemu dziwić, że w Polsce organizowane są, nazwijmy to, zloty miłośników tych napojów. Na Facebooku profil “Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie” lubi ponad siedem tysięcy ludzi. “Lubię tanie wino” około dwóch i pół tysiąca, podobnie fanpage “Dupy, kino, tanie wino”. Niezalogowanych fanów w naszym kraju jest z pewnością więcej. Pytanie - czy jest się z czego śmiać? O szkodliwości tanich win mówi się równie często, co o ich popularności.
Warto zatem powspominać “dobre czasy”, nawet wziął udział w Święcie Taniego Wina, ale upijanie się czymś, co nazywa się “winem” i kosztuje niecałe dwa złote - niech lepiej zostanie w sferze dobrego żartu.
Chcesz więcej stylu? Polub nas na facebooku!
