Jeden z chuliganów zaatakował reportera Ruchu Narodowego.
Jeden z chuliganów zaatakował reportera Ruchu Narodowego. Zrzut ekranu z YouTube.com

Choć w tym roku organizatorzy Marszu Niepodległości bardziej niż w latach poprzednich odcięli się od chuliganów, nadal sam Marsz kojarzy się właśnie z zamieszkami. I nie zmieni tego fakt, że agresywnych było "tylko" kilkaset osób. Idealnym podsumowaniem tegorocznego Marszu jest fragment oficjalnej relacji na żywo prowadzonej przez Ruch Narodowy.

REKLAMA
Organizatorzy postanowili relacjonować na żywo w internecie przebieg całego Marszu Niepodległości. Wśród tłumu maszerujących można było zobaczyć reporterów i kamerzystów Ruchu Narodowego, którzy podawali "jedyne prawdziwe" informacje.
Hitem internetu – i wręcz esencją wszystkich kontrowersji związanych z Marszem Niepodległości – staje się fragment relacji, który już rozchodzi się wśród polskich internautów. Widać na nim wyraźnie rozemocjonowanego reportera Ruchu Narodowego, który w stronę kamery wykrzykuje hasła broniące uczestników Marszu.

Jedno moje pytanie do środowiska michnikowszczyzny, "Gazety Wyborczej" i TVN-u. Co złego robią ci ludzie, moje jedno proste pytanie, dlaczego nazywacie ich faszystami, nazistami i dlaczego tak bardzo przeszkadzają wam te środowiska? Co oni robią nietaktownego, złego, aby codziennie w swoich periodykach i programach porannych nazywać ich bandytami, chuliganami, swołoczą, czy jak wy tych ludzi nazywacie.

I na swoje pytania szybko dostał odpowiedź. Jednak nie od "Gazety Wyborczej" ani TVN-u, a od... osób, które kilka chwil wcześniej sam bronił.
Reporter Ruchu Narodowego został zaatakowany przez grupę chuliganów, którzy wzięli udział w Marszu Niepodległości. Dało się słyszeń krzyki "ej, ej, ej, jesteśmy od was, spoko, jesteśmy z Wami (...) jaka "Wyborcza"?!", ale to na niewiele się zdało. Chuligani atakowali wszystkich, którzy skojarzyli im się z mediami. Niezależnie jakimi. Jak mówił Krzysztof Bosak w rozmowie z naTemat, bandyci zdają sobie sprawę, że każda forma zapisu ich wyczynów może być dowodem przeciwko nim.
No cóż...