Od pięciu dni na antenie TVN Style możemy oglądać polski dokument o ofiarach gwałtu w Indiach. “Trzy na godzinę” to obraz tak mocny, pokazujący bestialstwo, okrucieństwo, a niekiedy także śmierć, że zostajemy pod jego wrażeniem bardzo długo. Jeżeli coś jest warte obejrzenia dziś w telewizji, to właśnie ten obraz. Anna Dereszowska, która w dokumencie spotkała się z ofiarami gwałtów, mówi wprost: - Na miejscu niejednokrotnie płakałam razem z tymi kobietami i wręcz byłam wściekła z bezsilności.
Trzy na godzinę
W Indiach, w ciągu jednej godziny, aż trzy kobiety, ale także dziewczynki padają ofiarami gwałtu. Do tego procederu dochodzi nie tylko po zmroku, ale także w ciągu dnia. Na ulicy, w kinie, w komunikacji miejskiej. Tu kobiety nie mogą czuć się bezpiecznie o żadnej porze, w żadnym miejscu. Także w swoich domach, w których też dochodzi do przemocy seksualnej. W sumie, w ciągu doby dochodzi nawet do 72 gwałtów. Kim są kobiety, które spotkała krzywda? To Hinduski, ale i podróżujące w te rejony świata turystki. Także Polki. I o tym opowiada dokument "Trzy na godzinę", który wbił mnie absolutnie w fotel.
Autorki
Za reżyserię obrazu odpowiada Małgorzata Łupina z telewizji TVN Style, natomiast osobą, która w Indiach spotkała się z ofiarami gwałtów, ale także świadkami czy przedstawicielami prawa jest polska aktorka Anna Dereszowska. To one podjęły próbę ukazania nam tego bestialskiego procederu. Mamy z jednej strony relacje ofiar i ich rodzin, z drugiej zaś ludzi, którzy stają w obronie przestępców. Spotkania naprawdę pełne emocji. Tym bardziej pod wielkim wrażeniem byłem odwagi polskiej aktorki. Zapytałem Anny Dereszowskiej, dlaczego podjęła się, według mnie, najtrudniejszej roli w swoim życiu.
Winne kobiety
Jak już wspomniałem, z pewnością jest to jeden z najmocniejszych obrazów, jakie możemy zobaczyć obecnie w polskiej telewizji. Oglądając “Trzy na godzinę” byłem nie tylko przygnębiony tym, jak bestialsko i okrutnie traktowani mogą być ludzie, ale byłem w szoku, że sprawcy rzadko są karani, bowiem w Indiach“winna” zawsze jest kobieta. To ona przecież “prowokuje” mężczyzn zachowaniem oraz ubiorem. - „To one prowokują mężczyzn – mówi renomowany adwokat z New Delhi – gdyby gwałt przytrafił się mojej córce, osobiście oblałbym ją benzyną i podpalił". Jest to także jedna z mocniejszych scen w filmie, podczas której widać ogromne emocje zarówno u adwokata, jak i u polskiej aktorki. Moment jasno komunikujący, jak bardzo różnimy się w postrzeganiu tego, czym jest gwałt.
Dokument już pomaga
Anna Dereszowska przyznaje, że nakręcenie tego dokumentu było ciężką pracą, ale już jego emisja przynosi zamierzone skutki:
I dodaje: - Dokument powstał po to, żeby problem gwałtów w Indiach, o którym dość głośno było kilka lat temu, nie został zamieciony pod dywan. By przypomnieć, poruszyć. I to już w jakimś sensie się udało!
Warto poświęcić godzinę na obejrzenie tego, co udało się zrealizować Małgorzacie i Annie w Indiach. Ten dokument to pozycja ważna, która uświadamia naprawdę wiele. Najbliższa emisja już dziś, o godzinie 22:45, na antenie TVN Style.
Nie jechałam tam jako aktorka, tylko po prostu jako Anna Dereszowska. Zadanie miałam wyjątkowo trudne emocjonalnie- dla mnie jako kobiety, matki. Choć na początku wydawało mi się, ze łatwiej sobie poradzę, to na miejscu niejednokrotnie płakałam razem z tymi kobietami i wręcz byłam wściekła z bezsilności. W Indiach też uświadomiłam sobie, jakie mam szczęście ze urodziłam się w Polsce, w cywilizowanym kraju, choć przecież też nie idealnym, że tu wychowuje swoją córkę.
Anna Dereszowska
Nastolatki, które przedstawiliśmy w naszym dokumencie, niebawem zostaną zbadane przez jednego z polskich lekarzy. Prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologii Plastycznej zadeklarował, że podczas prywatnej podróży do Indii zbada zgwałcone dziewczyny i oceni, w jaki sposób można im pomóc. Być może uda się przetransportować je do Polski i tutaj poddać leczeniu. Jeśli już kogoś poruszył ten film, to mam nadzieje, ze wkrótce znajdą się i inne osoby, które zechcą pomóc.