
Gdy górnicy przez trzy dni okupowali siedzibę Kompanii Węglowej, protestując przeciw planom restrukturyzacji branży, domagali się przy okazji dymisji wiceministra gospodarki Tomasza Tomczykiewicza. Jak to się stało, że ten polityk Platformy stał się wrogiem nr 1 związków zawodowych?
Słowa te zostały wypowiedziane przy okazji ostatniego protestu górników, okupujących siedzibę Kompanii Węglowej. Tym razem związkowcy wściekli się – i nic dziwnego – na to, że Kompania w grudniu nie będzie miała pieniędzy na wypłaty. Alternatywą dla tej opcji miałoby być zamknięcie kilku kopalń i zwolnienia, ale to z punktu widzenia pracowników jeszcze gorszy pomysł.
Ze strony rządu zareagować musiał na to właśnie Tomasz Tomczykiewicz. I zrobił to w swoim duchu: stanowczo, bez pieszczot, konkretnie i merytorycznie. – Zrywanie rozmów w trudnej sytuacji, w jakiej jest Kompania Węglowa, to droga ku jej upadłości – komentował wiceminister. Argumenty związkowców określił jako „irracjonalne” i pokazał górnikom ich miejsce – w kopalniach, a nie przy planach biznesowych. – To nie decyzje związkowców, ale właścicielskie. Każdy powinien pełnić swoją rolę i realizować to, do czego statutowo jest zobowiązany – zaznaczał Tomczykiewicz.
Powody takiej sytuacji są dwa: spadające ceny węgla i ponoszenie przez firmy węglowe ogromnych kosztów utrzymywania licznych górniczych przywilejów. W tej pierwszej kwestii wystarczy przypomnieć, że w ciągu ostatnich 2 lat cena tony węgla spadła ze 120 do 70 dolarów. Mówił o tym nawet prezes Kompanii Węglowej Mirosław Taras – ceny wskazywał jako główne źródło problemów finansowych spółki i całego sektora.
To jedyny sektor przemysłu, w którym pracuje się tylko pięć dni w tygodniu, są za to dodatkowe pensje i przerosty zatrudnienia. Połowa kopalni w Polsce jest nierentownych, więc powinniśmy je zamknąć. Dopiero wtedy górnictwo zaczęłoby być sektorem, który stoi stabilnie na własnych nogach.
Do takich poświęceń, jak widać, związkowcy z państwowych spółek węglowych nie są skłonni, choć powinni widzieć większy obrazek niż swoje miejsca pracy i rozumieć, że świat się zmienił i nie można już zatrudniać ludzi w kompletnym oderwaniu od rynkowych realiów.
Kto to jest?
Tomasz Tomczykiewicz - urodzony w 1961 r., karierę polityczną zaczął w II połowie lat '90. Najpierw jako radny do sejmiku wojewódzkiego, potem od 1998 r. był burmistrzem Pszczyny. W 2001 roku wstąpił do PO i w wyborach wygrał mandat na Sejm ze Śląska, obecny przewodniczący struktur partii w tym regionie. W 2011 roku powołany przez Donalda Tuska na stanowisko wiceministra gospodarki ds. energetyki, górnictwa, ropy i gazu.
Nic więc dziwnego, że Tomasz Tomczykiewicz gdy został wiceministrem i to odpowiedzialnym za sprawy górnictwa, szybko został wrogiem związków zawodowych numer 1. Choć akurat w przypadku tego polityka wszystko predestynowało go do zajęcia się właśnie tym tematem. Tomczykiewicz pochodzi ze Śląska, z Pszczyny i całe życie związany był z tym rejonem. Wykształcenie inżyniera budownictwa wodnego zdobywał na krakowskiej Politechnice, a potem podyplomowo ukończył zarządzanie na warszawskim SGH.
