Trwające postępowanie aukcyjne na rozdysponowanie częstotliwości LTE to kluczowa sprawa dla rozwoju Polski – również dla naszej gospodarki. Przyznają to zarówno politycy, jak i niezależni eksperci. Tymczasem jeden z posłów poprosił Biuro Analiz Sejmowych o opinię na temat... terminów w aukcji, choć żadna ze stron biorących w niej udział nie zgłaszała w tej kwestii wątpliwości. Według analizy BAS aukcję powinno się unieważnić i ogłosić od nowa. Taka opinia stoi jednak w kompletnej sprzeczności z opiniami niezależnych prawników.
Analiza wykonana została przez prof. Marka Szydło z UW, uznanego w Polsce i nie tylko eksperta. Tym bardziej dziwi, że wnioski, do jakich dochodzi Szydło, są kompletnie inne niż te wyciągnięte przez prawników z prywatnych kancelarii.
O co w ogóle chodzi
O opinię do BAS zgłosił się Antoni Mężydło, w odniesieniu do wątpliwości, jakie wobec aukcji miał UOKiK. Prezes UOKiK miał wątpliwości co do faktu, że rozdysponowanie odbędzie się w drodze aukcji, a nie przetargu, a wtórowali mu właśnie Antoni Mężydło i Ludwik Dorn.
Zaznaczmy jednak, że jak mówił w rozmowie z naTemat minister cyfryzacji Andrzej Halicki, nigdzie w Europie tych częstotliwości nie rozdysponowano inaczej niż w drodze aukcji. – Idziemy dokładnie tą samą ścieżką, co Europa, tylko 2 lata później. Moim zdaniem, za późno – podkreślał Halicki. Z kolei dyrektor ds. rozwoju Krajowej Izby Gospodarczej Jacek Czech przypominał w rozmowie ze mną, że aukcja oznacza wielkie wpływy do budżetu państwa, a jednocześnie jest gwarancją tego, że inwestycje zostaną zrealizowane.
Sejm uderza, ale w co?
W analizie sejmowej nie podjęto jednak tych wątków, a jedynie... terminy aukcji, które jakoby miałyby być niezgodne z rozporządzeniem ministerstwa administracji i cyfryzacji z 19 lipca 2013. W skrócie: chodzi o to, że zgodnie z prawem oferty powinno się móc składać w terminie do 45 dni od ogłoszenia aukcji.
Prezes UKE Magdalena Gaj ogłosiła aukcję 10 października i jako końcowy termin składania ofert wyznaczyła 24 listopada, godzinę 15:00. Według prof. Szydło termin ten, w świetle przepisów, nie jest poprawny. Co zabawne, na niemal dwie strony profesor analizuje, czy w tym przypadku terminy należy liczyć według zasad prawa administracyjnego, czy cywilnego, po czym stwierdza, że w sumie... to bez różnicy, bo akurat przepisy dotyczące liczenia są w obu kodeksach w zasadzie identyczne.
Według tych zasad, dowodzi prof. Szydło, termin jest niezgodny z zasadą 45 dni od ogłoszenia aukcji. I wskazuje, że poprawnym terminem byłby... 24 listopada, godzina 23:59, a więc raptem 9h później, niż wskazała to Magdalena Gaj.
Oczywiście w przypadku aukcji, o której od dawna wiadomo, w której największe telekomu zgodnie uznały, że trzeba przeprowadzić to postępowanie jak najszybciej, dziewięć godzin na składanie ofert nie ma żadnego znaczenia. Zapewne zresztą firmy biorące udział będą miały oferty gotowe przed dniem 24 listopada, bo to zbyt duża i poważna rzecz, by robić tu cokolwiek na ostatnią chwilę.
Unieważnić aukcję? Absurd
Prof. Szydło w swojej analizie wskazuje jednak, że aukcję należałoby unieważnić, a następnie ogłosić na nowo. Dla UKE, ministerstwa cyfryzacji, a także telekomów, które przecież zgodnie chcą jak najszybszego przeprowadzenia postępowania, byłby to spory problem. Przede wszystkim jednak byłby to problem dla Polski, bo im szybciej rozdysponujemy częstotliwości, tym szybciej zaczną się inwestycje. I tym szybciej zaczniemy realizować cele Europejskiej Agendy Cyfrowej: zapewnienie wszystkim obywatelom do 2020 roku dostępu do szybkiego internetu. Jak rozdysponowanie częstotliwości w tym pomoże, wyjaśniał prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Również minister Halicki we wspomnianym wcześniej wywiadzie podkreślał, że aukcja powinna zostać przeprowadzona „szybko i sprawnie”. Były minister cyfryzacji, obecny europoseł Michał Boni także przekonywał, że obecnego postępowania nie należy zatrzymywać.
Im szybciej, tym lepiej
Gdyby teraz trzeba było odwołać aukcję, odbyłoby się to ze szkodą przede wszystkim dla obywateli, którzy musieliby dłużej czekać na szybszy internet lub na dostęp do internetu w ogóle. LTE bowiem ma wypełnić dostępem do sieci tam, gdzie operatorom kompletnie nie opłaca się, nawet z unijnym dofinansowaniem, stawiać infrastruktury stacjonarnej.
Mimo BAS jesteśmy na dobrej drodze
Na szczęście wątpliwe jest, by UKE teraz unieważniło przetarg. Po pierwsze dlatego, że po prostu byłoby to absurdalne – odwoływać całe postępowanie i ogłaszać na nowo tylko po to, żeby wydłużyć czas składania ofert o 9 godzin, z czego połowa tego czasu przypada na wieczór i noc.
Po drugie jednak – i to argument o wiele ważniejszy i silniejszy – prof. Szydło w swojej analizie jest odosobniony. Specjaliści z innych kancelarii wskazują bowiem, że w świetle prawa aukcja została ogłoszona prawidłowo, również pod względem terminów.
Jak wyjaśnia w swojej opinii Ksawery Konarski, Starszy Partner kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy, specjalista z zakresu prawa IT, przepisy określające liczenie terminów, na których opiera się prof. Szydło, nie mają jednak zastosowania w przypadku aukcji na częstotliwości.
Również Lech Wendołowski, operator aukcji elektronicznych w zamówieniach publicznych, twierdzi, że UKE nie naruszyło przepisów w trybie przeprowadzania aukcji. I podważa tym samym doniesienia byłej prezes Urzędu Anny Streżyńskiej, jakoby któryś z podmiotów mógł na tej podstawie oprotestować aukcję.
Posłowie, opamiętajcie się
Niestety, niektórzy posłowie najwyraźniej postanowili postawić sobie za punkt honoru zatrzymać aukcję, by móc de facto przesunąć jeden termin o 9 godzin – które i tak nikomu różnicy nie zrobią. I zaszkodzić tym samym głównie Polakom. Faktem bowiem jest, że to obywatele najszybciej skorzystają na rozdysponowaniu częstotliwości LTE – dzięki szybkiemu rozpoczęciu inwestycji i sporym wpływom do budżetu. Operatorzy telekomunikacyjni zysków z tego jeszcze długo nie zobaczą.
Reklama.
Jacek Czech, dyrektor KIG ds. rozwoju
Aukcja daje przede wszystkim pewność, że kupujący musi oferować żywe pieniądze – a więc operatorzy zgłaszający się do aukcji muszą mieć płynność finansową, być stabilni, a nie mieć fikcyjne finanse. Rozumiem, że kiedy taki operator wygrywa, to po prostu musi zorganizować swoją działalność i inwestycję zrealizować – tego zresztą wymagają warunki aukcji. Czytaj więcej
Uważam, że było dostatecznie dużo czasu, by wszystkie strony, instytucje publiczne, wyklarowały swoje stanowiska. (...) Te częstotliwości są niesłychanie istotne, bo zwiększają dostępność do internetu, także tego szybkiego. Tego procesu, który teraz jest, ja bym nie zatrzymywał. Czytaj więcej
Ksawery Konarski, prawnik
W doniesieniach prasowych zakwestionowano prawidłowość określenia terminu przez Prezesa UKE, podając przy tym dwa argumenty. Po pierwsze, że przepisy nakazują nieuwzględnienie w obliczeniach dnia zdarzenia, od którego liczy się termin tj. dnia 10 października. Po drugie, że termin powinien minąć z upływem ostatniego dnia terminu, czyli 24 listopada 2014 r. o godzinie 24:00. Obydwa powyższe argumenty nawiązują do sposobu liczenia terminu określonego w art.111 Kodeksu cywilnego (dalej Kc). Warto w związku z tym podkreślić, że w przypadku aukcji na rezerwację częstotliwości przepisy Kc bez wątpienia nie znajdują zastosowania. Brak jest w nich bowiem – jak w przypadku innych przepisów Pt (np. art.104 ust.1) – wyraźnego odwołania do kodeksu.
W związku z brakiem stosowania przepisów Kc, możliwa jest więc następująca interpretacja. Po pierwsze: postanowienie w Rozporządzeniu, że aukcja rozpoczyna się w dniu opublikowania może być traktowane jako wskazówka interpretacyjna, że dzień ogłoszenia powinien być wliczany do terminu złożenia oferty wstępnej. Po drugie, że termin ten upływa nie na koniec 45-dniowego dnia od ogłoszenia aukcji (godz.24.00), ale że Prezes UKE ma swobodę określenia – w ramach 45 dnia od ogłoszenia aukcji – innej godziny, do której mają zostać złożone oferty.
Z możliwości takiej skorzystał w analizowanym postępowaniu, zastrzegając obowiązek osobistego złożenia ofert w godzinach pracy Urzędu tj. do g.15.00.
Lech Wendołowski
Aukcja na częstotliwości jest aukcją sprzedażową, a nie zakupową i nie jest realizowana w rygorze Prawa zamówień publicznych. Ramy takiej aukcji ustala Prawo telekomunikacyjne oraz rozporządzenie Ministra Administracji i Cyfryzacji w sprawie w sprawie przetargu, aukcji oraz konkursu na rezerwację częstotliwości lub zasobów orbitalnych przetargu, aukcji oraz konkursu na rezerwację częstotliwości lub zasobów orbitalnych.
Sposób szczegółowych rozwiązań leży w gestii organizatora. (…) Należy odróżnić sposób liczenia terminu od wyznaczenia terminu. Co do sposobu liczenia - zgoda: upływ terminu na określoną czynność od określonej daty kończy się co do zasady z upływem godziny 24. Lecz termin składania ofert czy zakończenia aukcji lub rundy jest terminem wyznaczanym przez organizatora (a nie obliczanym od innego wydarzenia). Może to nastąpić poprzez podanie dokładnej daty z godziną (np. dla terminu składania ofert) lub sposobu zamknięcia aukcji bądź warunku np., że brak ofert przez określony czas, co także jest praktykowane w zamówieniach publicznych. Takie postępowanie nie narusza żadnych zasad kodeksowych.