– Te częstotliwości są niesłychanie istotne, bo zwiększają dostępność do internetu, także tego szybkiego. Tego procesu, który teraz jest, ja bym nie zatrzymywał – mówi nam o aukcji częstotliwości 800 Mhz były minister administracji i cyfryzacji, a obecny europoseł Michał Boni. To kolejny ekspert, który podkreśla, jak ważne jest dla Polski szybkie rozdysponowanie tych częstotliwości.
Ministerstwo przyspiesza
Przypomnijmy, że w październiku Urząd Komunikacji Elektronicznej, we współpracy z ministerstwem administracji i cyfryzacji, rozpoczął postępowanie aukcyjne. Operatorzy będą na aukcji walczyć o pasma częstotliwości 800 MHz oraz 2,6 GHz – czyli między innymi te, na których działa potem internet LTE.
Już w tej chwili w wielu miejscach obecna infrastruktura nie wystarcza do pokrywania bieżących potrzeb na szybki internet i rozdysponowanie częstotliwości znacznie przyspieszy proces rozwiązywania tego problemu. Aukcja to także dla operatorów zobowiązanie – każdy, kto kupi dane pasmo, musi zrealizować konkretne inwestycje, między innymi te pokrywające białe plamy na mapie polskiego internetu – czyli miejsca, w których obecnie sieć jest w ogóle niedostępna.
LTE potrzebne nam jak woda
Jak wyjaśniał w rozmowie z naTemat prezes Polskiej Izbyt Informatyki i Telekomunikacji, LTE pod względem wypełniania białych plam jeszcze szczególnie istotne, bo pozwala na stworzenie dostępu do internetu tam, gdzie nawet przy wsparciu unijnych funduszy kompletnie nieopłacalne byłoby stawianie infrastruktury stacjonarnej.
Jednocześnie jednak UOKiK w swojej opinii na temat aukcji stwierdził, że... taka forma rozdysponowania częstotliwości może być niedobra dla rynku i może należałoby użyć tutaj formy przetargu. Eksperci, tak jak dyrektor ds. rozwoju w Krajowej Izbie Gospodarczej Jacek Czech, nie mają jednak wątpliwości: aukcja jest dobra dla państwa, bo zapewnia udział inwestorów z odpowiednimi środkami, a więc zdolnych do realizowania inwestycji oraz bardzo duże wpływy do budżetu.
Nie zatrzymywać aukcji
O komentarz do sprawy aukcji poprosiliśmy także europosła Michała Boniego. Były minister cyfryzacji przekonuje, że dyskutować o częstotliwościach trzeba, ale obecnego procesu nie należy już zatrzymywać. – Jesteśmy spóźnieni w stosunku do Europy, jeśli chodzi o rozdysponowanie częstotliwości 800 Mhz. A one są niesłychanie istotne, bo zwiększają dostępność do internetu, także tego szybkiego. Ich rozdysponowanie spowoduje nie tylko to, że budżet otrzyma pieniądze, ale też uruchomi proces inwestycyjny – wyjaśnia Boni.
Były minister podkreśla przy tym, że „cały proces powinien iść do przodu”. – A dyskusję, czy potrzebny jest zintegrowany system zarządzania tym dobrem narodowym, jakim są częstotliwości, tę dyskusję powinniśmy kontynuować – dodaje Boni.
Mój rozmówca wskazuje przy tym, że w skali kraju warto rozmawiać o innej kwestii: rozwiązaniu, które integrowałoby cały system inwestowania i budowania sieci LTE. – Gdyby firmy były w stanie się umówić, my wszyscy bylibyśmy w stanie zbudować takie konsorcjum, także z udziałem państwa, czyli publicznych funduszy, to może warto o tym dyskutować. Ale tego procesu, który teraz jest, ja bym już nie zatrzymywał – zaznacza Michał Boni.
Uważam, że było dostatecznie dużo czasu, by wszystkie strony, instytucje publiczne, wyklarowały swoje stanowiska. Wybrano wariant, też po różnych korektach, w którym nawet jeśli pojawiają się jakieś pytania, to nie wywołał lawiny niechęci ze strony biorących udział w aukcji.
Toczy się debata o paśmie 800 Mhz, ale też o 700 Mhz. W Parlamencie Europejskim część osób mówi, że w przypadku 700 Mhz powinno się iść taką samą drogą, co w przypadku 800, czyli częstotliwości powinny być w dyspozycji krajów. Ale są też głosy mówiące, by spojrzeć na całość Europy i ujednolicić ten system. Nie wiem jaka będzie odnośnie tego ostateczna decyzja, ale na pewno warto o tym rozmawiać.