Milczą, bo nie mają się czym chwalić. Ponieważ wartości rodzinne nie są tym, na czym obaj kandydaci, którzy pozostali na arenie się znają. Wielokrotny rozwodnik walczy bowiem z ojcem czwórki nieślubnych dzieci, których matkę opuścił po dziesiątkach lat związku.
W większości krajów, gdy politycy rozpoczynają bój o najwyższe szczeble władzy nie może obyć się bez tego, by w pewnym momencie zaczęła się walka na obrazki szczęśliwych rodzin kandydatów. W 2010 roku nawet niezwykle silnie strzegący prywatności swojej rodziny Bronisław Komorowski nie zawahał się użyć swoich dzieci, by przykładem własnej wielodzietnej rodziny podkreślić, jak ważny jest dla niego los każdego domu w Polsce. Kawaler Jarosław Kaczyński chętnie pokazywał się tymczasem z ukochaną bratanicą i wnukami tragicznie zmarłego brata. Przed czterema laty Sasha i Malia, córki Baracka Obamy również dały mu z pewnością kilka dodatkowych punktów. Podobnie, jak urocza żona Michelle, która pomogła zmiękczyć serca Amerykanów. Takie przykłady można wyliczać przez długie godziny.
W tegorocznej kampanii prezydenckiej nad Sekwaną temat rodziny tymczasem praktycznie nie istnieje. I chyba trudno się dziwić, gdy przyglądamy się intymnym szczegółom życia obu kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury wyborów. Obecny prezydent Nicolas Sarkozy to przecież niegdyś znany uwodziciel i łamacz kobiecych serc. Mimo nieszczególnie ciekawej aparycji, wpływowego i charyzmatycznego polityka przez lata łączono z nazwiskami najpiękniejszych kobiet we Francji i na świecie. Ostatnia, którą usidlił to przecież była top modelka Carla Bruni, z którą ma maleńką córeczkę. Jednak walcząc o serca konserwatywnych Francuzów raczej nie mówi o przykładach życia rodzinnego z własnego doświadczenia. Przed związkiem z Bruni rozwiódł się bowiem dwukrotnie, a każde z trójki jego dzieci pochodzi z innego związku.
Nie lepiej w zestawieniu z tradycyjnym modelem rodziny wypada kandydat socjalistów François Hollande. Wśród jego liberalnego elektoratu raczej nikt nie będzie robił mu zarzutu z tego, że nigdy nie zdecydował się przyjść do swojej partnerki z pierścionkiem zaręczynowym i czwórkę dzieci spłodził poza zarejestrowanym związkiem. Jednak już mniej chlubne w jego życiorysie jest to, że Ségolène Royal opuścił po prawie trzydziestu latach. A jeszcze więcej smaczku rozpadowi tego wieloletniego związku dodaje fakt, że odszedł od partnerki zaledwie miesiąc po tym, gdy przegrała ona z Nicolasem Sarkozym walkę o prezydenturę w 2007 roku. Bo Royal to poprzedniczka Hollande'a na fotelu lidera francuskiej Partii Socjalistycznej.
Już sam fakt, że dawny partner byłej kandydatki na prezydenta teraz też kandyduje w wielu krajach byłby wielką przeszkodą na drodze do wyborczego sukcesu. Jednak jak zauważają ostatnio francuskojęzyczne media, dla mieszkańców Francji ten temat nie ma właściwie żadnego większego znaczenia przy wyborze nowego przywódcy. Jeżeli kandydat sam nie będzie się obnosił ze swoimi rodzinnymi problemami, to nikt nie będzie mu wypominał publicznie tego, że je ma.