
Marta Manowska. Prowadząca show o polskich rolnikach, który w Telewizji Polskiej ogląda w każdą niedzielę około czterech milionów widzów. "Rolnik szuka żony" to odkrycie, podobnie jak sama Marta. Przed samym finałem show zdradza jego kulisy i przypomina o tym, jak wielką moc ma miłość.
REKLAMA
"Rolnik Szuka żony" jest bardziej programem o miłości czy samotności?
O jednym i drugim. Nasi bohaterowie zaznali i miłości, jej braku i samotności. Często jedno wynika z drugiego. Czasami ciężko jest znaleźć czas, motywację, nawet miejsce, by zmienić coś w swoim życiu. Myślę, że to właśnie spotkało bohaterów programu "Rolnik szuka żony". Ale program jest też dowodem na to, że czasem wystarczy mały impuls, by o tym wszystkim sobie przypomnieć. Jak ważna w życiu i potrzebna jest obecność drugiej osoby, i jak wcale nie łatwo ją znaleźć. Ale jak warto szukać…
O jednym i drugim. Nasi bohaterowie zaznali i miłości, jej braku i samotności. Często jedno wynika z drugiego. Czasami ciężko jest znaleźć czas, motywację, nawet miejsce, by zmienić coś w swoim życiu. Myślę, że to właśnie spotkało bohaterów programu "Rolnik szuka żony". Ale program jest też dowodem na to, że czasem wystarczy mały impuls, by o tym wszystkim sobie przypomnieć. Jak ważna w życiu i potrzebna jest obecność drugiej osoby, i jak wcale nie łatwo ją znaleźć. Ale jak warto szukać…
Napisałem kiedyś, że "Samotność na roli wzrusza mieszczuchów". Zgadza się pani z tym zdaniem?
To nie jest tak, że w mieście łatwo jest znaleźć bliską osobę, a na wsi trudniej. Czy w mieście, czy na wsi ludzie bywają tak samo samotni. I nie wiedzą, jak się z tej samotności "wydostać". Mogę pokusić się o stwierdzenie, że miastowi widzą w naszych bohaterach część siebie. Przecież tęsknoty i braki są takie same - niezależnie od miejsca zamieszkania. I oni faktycznie oglądają ten program. Uważam, że to bardzo cenne.
To nie jest tak, że w mieście łatwo jest znaleźć bliską osobę, a na wsi trudniej. Czy w mieście, czy na wsi ludzie bywają tak samo samotni. I nie wiedzą, jak się z tej samotności "wydostać". Mogę pokusić się o stwierdzenie, że miastowi widzą w naszych bohaterach część siebie. Przecież tęsknoty i braki są takie same - niezależnie od miejsca zamieszkania. I oni faktycznie oglądają ten program. Uważam, że to bardzo cenne.
I dlatego Polacy pokochali ten program?Jak pani myśli?
Dlatego, że zobaczyli coś, czego dawno nie widzieli. Szczerość, prostotę, prawdziwe emocje i uczucia. Prawdziwych ludzi mówiących wprost o najgłębszych i najbardziej intymnych sprawach. Wspaniałych mężczyzn i takie same kobiety. Pełne radości, życia i tęsknoty za szczęściem. To w nich się zakochali.
Dlatego, że zobaczyli coś, czego dawno nie widzieli. Szczerość, prostotę, prawdziwe emocje i uczucia. Prawdziwych ludzi mówiących wprost o najgłębszych i najbardziej intymnych sprawach. Wspaniałych mężczyzn i takie same kobiety. Pełne radości, życia i tęsknoty za szczęściem. To w nich się zakochali.
Uczestniczki sprawiały wrażenie naprawdę zakochanych. Była tym pani zaskoczona? Tym poziomem emocji?
Na pewno. Tym bardziej, że panie tak jak napisały listy, tak przyjechały - z taką energią, tak pomalowane, z takim charakterem i zachowaniami. Tu nikt niczego nie zmieniał. To wielka odwaga szukać miłości na oczach całej Polski. Oni nie prezentują talentu, który następnie ocenia jury. To prawdziwe życie, prawdziwe emocje. I jak to w życiu - bywało różnie. Były łzy szczęścia, zawodu, odrzucenia, była rywalizacja, spory. Ale wszyscy wychodzą z programu obronną ręką. I niezależnie od tego, czy udało im się znaleźć miłość, na pewno wiele się od siebie nauczyli i wiele się o sobie dowiedzieli. A to kapitał na całe życie.
Na pewno. Tym bardziej, że panie tak jak napisały listy, tak przyjechały - z taką energią, tak pomalowane, z takim charakterem i zachowaniami. Tu nikt niczego nie zmieniał. To wielka odwaga szukać miłości na oczach całej Polski. Oni nie prezentują talentu, który następnie ocenia jury. To prawdziwe życie, prawdziwe emocje. I jak to w życiu - bywało różnie. Były łzy szczęścia, zawodu, odrzucenia, była rywalizacja, spory. Ale wszyscy wychodzą z programu obronną ręką. I niezależnie od tego, czy udało im się znaleźć miłość, na pewno wiele się od siebie nauczyli i wiele się o sobie dowiedzieli. A to kapitał na całe życie.
A były momenty, że pomyślała Pani: "O nie, to jest zbyt dużo, jak na mnie"?
Były momenty bardzo emocjonalne. Ja bardzo wchodziłam w ich emocje, jednocześnie będąc tylko osobą, która się przygląda, rozmawia, zadaje pytania - nigdy nie ocenia, doradza. To pod wpływem naszych rozmów mieli uświadomić sobie rzeczy, których może jeszcze nie zdążyli. Zaskoczeń jest wiele, nie tylko dla nas, ale myślę i dla nich samych. Oni stali się takimi orędownikami miłości. Pokazują, że na prawdziwe uczucie zawsze jest dobry czas. A to bezcenne.
Były momenty bardzo emocjonalne. Ja bardzo wchodziłam w ich emocje, jednocześnie będąc tylko osobą, która się przygląda, rozmawia, zadaje pytania - nigdy nie ocenia, doradza. To pod wpływem naszych rozmów mieli uświadomić sobie rzeczy, których może jeszcze nie zdążyli. Zaskoczeń jest wiele, nie tylko dla nas, ale myślę i dla nich samych. Oni stali się takimi orędownikami miłości. Pokazują, że na prawdziwe uczucie zawsze jest dobry czas. A to bezcenne.
Ten program pokazał też coś bardzo ważnego - obraz współczesnego, polskiego rolnika. Była nim pani zaskoczona?
Nie spodziewałam się mieszkających w chatkach rolników z oborą i kilkoma krowami. Spędziłam trochę czasu na wsi, zawsze dobrze się tam czułam, ale faktycznie postęp jest ogromny. Zobaczyłam nowoczesne, zmechanizowane gospodarstwa, i nowoczesnych, korzystających z dotacji, rolników. Najczęściej gospodarstwa odziedziczyli po rodzicach, ale oni dodali ten nowoczesny sznyt, postępowe myślenie. Tam tradycja spotyka się z nowoczesnością. To piękne.
Nie spodziewałam się mieszkających w chatkach rolników z oborą i kilkoma krowami. Spędziłam trochę czasu na wsi, zawsze dobrze się tam czułam, ale faktycznie postęp jest ogromny. Zobaczyłam nowoczesne, zmechanizowane gospodarstwa, i nowoczesnych, korzystających z dotacji, rolników. Najczęściej gospodarstwa odziedziczyli po rodzicach, ale oni dodali ten nowoczesny sznyt, postępowe myślenie. Tam tradycja spotyka się z nowoczesnością. To piękne.
Odkryciem jest także pani. Kim jest Marta Manowska - prowadząca “Rolnik Szuka Żony”?
Cały czas szukam odpowiedzi na to pytanie. A to kolejne ważne doświadczenie na tej drodze.
Cały czas szukam odpowiedzi na to pytanie. A to kolejne ważne doświadczenie na tej drodze.
Czy Pani doświadczenie zawodowe, wypracowane zachowania, trzymanie emocji na wodzy, musiały czasami ustąpić? Gdy na przykład na planie pojawiała się miłość? Przyjaźń?
To nie jest tak, że ja mam gotowy schemat zachowań. Wręcz odwrotnie. Reaguję jak oni. Pewne rzeczy robię instynktownie. Choć wiem o co chcę zapytać, zdarza się, że wychodzę z kilkoma pytaniami, a powstaje z tego godzinna rozmowa. Każdy z nas jest inny, na szczęście. Stąd taka ciekawość, różnorodność, ciągła możliwość uczenia się od innych. Tak jak w programie.
To nie jest tak, że ja mam gotowy schemat zachowań. Wręcz odwrotnie. Reaguję jak oni. Pewne rzeczy robię instynktownie. Choć wiem o co chcę zapytać, zdarza się, że wychodzę z kilkoma pytaniami, a powstaje z tego godzinna rozmowa. Każdy z nas jest inny, na szczęście. Stąd taka ciekawość, różnorodność, ciągła możliwość uczenia się od innych. Tak jak w programie.
A czy prowadzący taki program musi być bratnią duszą uczestników? Być ich wsparciem, a może to tylko show, gdzie zarówno pani jak i uczestnicy wykonują swoją rolę?
Myślę, że jest to widoczne w każdym geście, minie, zachowaniu, reakcjach. Oni niczego nie udają, my nie ingerujemy. Oni nam zaufali, a my ten kredyt zaufania wykorzystaliśmy w stu procentach. I tak powstawał ten program.
Myślę, że jest to widoczne w każdym geście, minie, zachowaniu, reakcjach. Oni niczego nie udają, my nie ingerujemy. Oni nam zaufali, a my ten kredyt zaufania wykorzystaliśmy w stu procentach. I tak powstawał ten program.
Ma pani już swój przydomek - Telewizyjna Swatka. Czuje się pani w tej roli dobrze?
Tak. Jak najbardziej. Spotykanie ludzi samotnych, szczęśliwych, poranionych, a następnie obserwowanie zmian, jakie w nich zachodzą. Cóż może być piękniejszego. Zresztą, chyba było mi to pisane. Jeszcze sporo czasu przed programem udało mi się jedną, wspaniałą, już rodzinę, wyswatać. To jedna z rzeczy, które udały mi się najbardziej.
Tak. Jak najbardziej. Spotykanie ludzi samotnych, szczęśliwych, poranionych, a następnie obserwowanie zmian, jakie w nich zachodzą. Cóż może być piękniejszego. Zresztą, chyba było mi to pisane. Jeszcze sporo czasu przed programem udało mi się jedną, wspaniałą, już rodzinę, wyswatać. To jedna z rzeczy, które udały mi się najbardziej.
Ludzie piszą: Ciepła osoba, piękny uśmiech, pozytywna. To o pani. Jaka jest Marta Manowska prywatnie?
Zawsze cieszyłam się chwilami, ludźmi, pierwszym padającym śniegiem. Aktorstwo nauczyło mnie, jak ważne jest pielęgnowanie w sobie dziecka, spontaniczności, wrażliwości. Bo w przeciwnym razie - czym będziemy odbierać świat? Ale nie ukrywam, że zdarzają się momenty, kiedy mam przesyt, chcę schować się przed całym światem. Wtedy najczęściej wyjeżdżam i znów wracam z mieszkanką spokoju i euforii, które normalnie ze sobą nie występują. A ja ten stan uwielbiam.
Zawsze cieszyłam się chwilami, ludźmi, pierwszym padającym śniegiem. Aktorstwo nauczyło mnie, jak ważne jest pielęgnowanie w sobie dziecka, spontaniczności, wrażliwości. Bo w przeciwnym razie - czym będziemy odbierać świat? Ale nie ukrywam, że zdarzają się momenty, kiedy mam przesyt, chcę schować się przed całym światem. Wtedy najczęściej wyjeżdżam i znów wracam z mieszkanką spokoju i euforii, które normalnie ze sobą nie występują. A ja ten stan uwielbiam.
Dlaczego wzięła pani udział w show? Program okazał się hitem, ludzie go naprawdę polubili. Ale przecież mogło być zupełnie inaczej. Nie bała się pani takiej sytuacji?
Każdy ma w sobie jakieś obawy zaczynając nową, nieznaną rzecz. Ale wierzyłam, że będzie dobrze. Wystarczyło nie ingerować. I wykorzystać kredyt zaufania, który dostaliśmy. Tam, gdzie spotyka się miasto i wieś dzieje się magia.
Każdy ma w sobie jakieś obawy zaczynając nową, nieznaną rzecz. Ale wierzyłam, że będzie dobrze. Wystarczyło nie ingerować. I wykorzystać kredyt zaufania, który dostaliśmy. Tam, gdzie spotyka się miasto i wieś dzieje się magia.
Co ten program dał widzom?
Na pewno pokazał, jak piękne może być życie na wsi. Jak łatwiejsze i przyjemniejsze jest życie z drugą osobą u boku. Dał nadzieję osobom młodszym, starszym, samotnym, tkwiącym w złych związkach, że zawsze można zmienić swoje życie. Ilość osób, które się zgłasza o tym świadczy. Jest taka potrzeba. A ten program ją zapełnia. Wierzę, że osoby, które się wahały - już nie będą. Ten program jest przykładem i nadzieją dla wielu ludzi.
Na pewno pokazał, jak piękne może być życie na wsi. Jak łatwiejsze i przyjemniejsze jest życie z drugą osobą u boku. Dał nadzieję osobom młodszym, starszym, samotnym, tkwiącym w złych związkach, że zawsze można zmienić swoje życie. Ilość osób, które się zgłasza o tym świadczy. Jest taka potrzeba. A ten program ją zapełnia. Wierzę, że osoby, które się wahały - już nie będą. Ten program jest przykładem i nadzieją dla wielu ludzi.
Czy ci rolnicy znaleźli miłość?
Różnie potoczyły si ich losy. Jest wiele zmian, zaskoczeń. Zobaczymy to już dziś o 21:30.
Różnie potoczyły si ich losy. Jest wiele zmian, zaskoczeń. Zobaczymy to już dziś o 21:30.
