Katarzyna Bonda została laureatką konkursu "Róże Gali" w kategorii "Książka". Kapituła oraz czytelnicy dwutygodnika docenili ją za "Pochłaniacz". Czy jest się z czego cieszyć, skoro konkurs do najbardziej prestiżowych nie należy? Autorka nagrodzonej książki mówi wprost: Ja mam do tego stosunek luźny. Jeżeli “Biedronka” czy “Róże Gali” to sposób dotarcia do czytelnika, to uważam, że jest to świetny pomysł.
Autorka bestsellerowych kryminałów. Doceniona przez czytelników, nagradzana w konkursach na najlepsze książki. Krytycy nie mają wątpliwości - jest jedną z najlepszych. "Królowa polskiego kryminału" ma coś jeszcze - osobowość, która przyciąga jak magnes i dystans do szumu wokół jej sukcesów. Gdy została nominowana do plebiscytu "Róż Gali", a potem ten konkurs wygrała, wielu łapało się za głowę - Bonda w magazynie o celebrytkach?
Czytelnicy magazynu o gwiazdach uznali panią za autorkę najlepszej książki roku. Zaskoczenie?
Gdy wygrałam to było mi oczywiście niezmiernie miło i chcę powiedzieć, że już sama nominacja to wielki sukces. Przecież kapituła takiego plebiscytu mogła wybrać inne, równie świetne książki. Ale to, co dla mnie najważniejsze, z ręką na sercu mogę powiedzieć, to fakt, że zwycięzcę wybrali czytelnicy za pomocą głosowania esemes. Ci ludzie wydali swoje pieniądze, aby oddać na mnie głos. I chcę im za to podziękować. Dla mnie to wielki sukces, ponieważ wygrała przede wszystkim książka.
To także zupełnie inny dla pani świat. Bankiety, ścianki, fotoreporterzy. To może się podobać?
Czułam się na gali wręczenia nagród jak kopciuszek, ponieważ przyzwyczajona jestem do zupełnie innych przestrzeni. Nie chodzę na bankiety, a gdy spotkamy się ze swoimi czytelnikami to w miejscach, gdzie stoją paprotki i jest bardzo kameralna atmosfera. W ogóle do głowy mi nie przyszło, że mogę wygrać, tym bardziej, że nominowani byli najlepsi autorzy.
Szerze. Co pani myśli o takich nagrodach?
Uważam, że wprowadzenie kategorii “Książka” do takiego plebiscytu, jak “Róże Gali” to świetny pomysł. Dla mnie to wizerunkowo zaszczytny laur. Nominowani byli przecież najlepsi autorzy, a ja znalazłam się wśród nich. Wykonałam dobrą robotę. Na tyle dobrą jakościowo, że znalazła się w tym zaszczytnym gronie.
Ale już pojawiły się głosy, że to nie jest prestiżowa nagroda.
Oczywiście, niektórzy moi koledzy oraz krytycy będą się śmiać, że wygrałam w konkursie dwutygodnika o gwiazdach. Ale ja jestem na to przygotowana. Pamiętam, że podobną sytuację miałam w momencie, gdy wypuszczałam swoją książkę w “Biedronce”. Wtedy też środowisko mówiło: “Jak to, książka w “Biedronce”?” czy “Przecież to obraza, to taki niski poziom”. A ja uważam, że skoro ludzie nie mają w swoich miejscowościach księgarni, ale mają za to “Biedronkę” w której mogą kupić dobrą książkę, to dlaczego ja mam się obrażać?
Na koniec. Trzeba mieć do tego dystans?
Ja mam do tego stosunek luźny. Jeżeli “Biedronka” czy “Róże Gali” to sposób dotarcia do czytelnika, to uważam, że jest to świetny pomysł. Proszę mi uwierzyć, jeżeli pani siedząca u fryzjera, weźmie do ręki “Galę”, przeczyta w niej, że jakaś tam Bonda napisała dobrą książkę, potem tę książkę kupi i przeczyta zamiast obejrzeć telewizję, to ja uważam to za naprawdę wielki sukces.