Nasi piłkarze mają naprawdę trudne życie. Tak niewiele potrzeba, by zepsuć im warunki do uczciwej pracy. Niedługo zechcą być jak skoczkowie narciarscy, którym przerywa się zawody z powodu zbyt silnego wiatru. Im też wszystko przeszkadza. W lutym, marcu – za zimno. W maju i czerwcu - zdecydowanie za gorąco. To może chociaż w kwietniu? Tak, w ostateczności da się pograć w kwietniu. Oczywiście pod warunkiem, że nie pada, bo może zrobić się zbyt ślisko….
Polscy ligowcy są mistrzami świata w szukaniu wymówek. Nie to, żeby warunki pogodowe były równe dla wszystkich. W takim samym stopniu pomagały lub przeszkadzały i jednym, i drugim. Nie. Zawsze przeszkadzają przegranym i okazują się świetnym alibi.
Nieprawdopodobne rzeczy dzieją się w tej naszej lidze. Legia wygrała JEDEN z siedmiu ostatnich meczów, a i tak szczęśliwie okupuje pierwsze miejsce w tabeli. Na zapleczu Ekstraklasy - Pogoń Szczecin zwyciężyła wiosną w dwóch spotkaniach z ośmiu, więc na zdrowy rozum powinna być daleka od możliwości awansu. Ale gdzie tam, zajmuje drugą lokatę i nadal ma szansę świętować sukces.
Wystarczyło, że w ostatni ostatni weekend lekko wyszło słońce, a wiatr rozgonił chmury i już jak z automatu posypały się litanie niezadowolonych. Bo przecież kiedy w Polsce jest dwadzieścia pięć stopni, bezchmurnie, bezwietrznie i lekko świeci słońce, pogoda zachęca do grillowania, a nie do grania w piłkę.
Korona Kielce pokonała w sobotę 2:0 GKS Bełchatów. Strzelec obu goli, Pavol Stano, po końcowym gwizdku stwierdził: „Chwała chłopakom za to, jak bronili w takiej pogodzie. Aura była przeciwko wszystkim, a trzeba było się sporo nabiegać”.
Tego samego dnia w Łodzi swój mecz rozgrywał Widzew. Po beznadziejnym "widowisku" – żałosnym, takim, po którym piłkarze powinni zapaść się pod ziemię ze wstydu – Jarosław Bieniuk uznał: „Ten mecz nie wyglądał zbyt dobrze, ale o tej godzinie i na takim boisku nie mogło być inaczej…”. A Marcin Kaczmarek dodał: „Warunki były ciężkie. Trzeba było grać przy pełnym słońcu”.
Szukamy dalej?
W pierwszej lidze trener Arki Gdynia, Petr Nemec, wymyślił, że „ustalanie meczu na godzinę 11:45 nie ma nic wspólnego z piłką”. Bo oczywiście przyjemniej gra się wieczorami, kiedy słońce już zachodzi. W takim razie nieśmiało przypomnimy trenerowi, że tego samego dnia i o zupełnie podobnej porze swoje mecze rozgrywały na przykład Real Madryt i PSV Eindhoven. „Królewscy” wcale nie wyglądali na zniesmaczonych fatalną porą i w całkiem solidnym upale zasuwali, aż miło. Zresztą, przegrani też jakoś nie wspominali, że przeszkodziła im pora albo zła pogoda.
Piotr Ćwielong o piłce i pogodzie...
W polskich mediach podobnych wypowiedzi musiało być więcej. Szczerze, nie chciało mi się dłużej szukać. Wystarczy, że komentujący mecze Maciej Murawski w ciągu jednej transmisji po pięć razy przypomina telewidzom, że „temperatura wpływa na to, jak grają piłkarze”. A robiący za eksperta Piotr Dziewicki – niestety, mentalny Piotr Ćwielong z filmu powyżej – stwierdza na przykład, że obu drużynom nie idzie, bo murawa jest zbyt tępa.
Za nami pierwszy letni weekend. Ciepły, przyjemny, prawie wakacyjny, ale przecież niespecjalnie upalny i uciążliwy. Piłkarzom nie przeszkadzają już mrozy. Nie przeszkadza grząska, rozmoknięta murawa. Nagle jednak się okazuje, że warunki, które przynosi końcówka kwietnia również są niesprzyjające. Prosimy więc kibiców o wyrozumiałość...