Nie wiadomo, jakim cudem Mariusz Antoni Kamiński - jak podaje "Fakt" - był jednocześnie w dwóch delegacjach - krajowej i zagranicznej.
Nie wiadomo, jakim cudem Mariusz Antoni Kamiński - jak podaje "Fakt" - był jednocześnie w dwóch delegacjach - krajowej i zagranicznej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
REKLAMA
Gazeta przypomina, że poseł Kamiński razem z partyjnymi kolegami Adamem Hofmanem i Adamem Rogackim 21 czerwca 2014 roku pojechał do Strasburga, aby wziąć udział w obradach Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
"Zgodnie z deklaracją złożoną przez samego Kamińskiego, w delegację pojechał samochodem. Za zagraniczną misję posła podatnicy zapłacili ponad 8 tys. zł, z czego 2,9 tys. zł to koszty transportu, blisko 1,6 tys. zł - dieta, a ok. 3,5 tys. zł to koszty noclegów w hotelu" – czytamy w "Fakcie".
Tymczasem okazało się, że oprócz noclegu w Strasburgu Kamiński miał spędzić noc w Bolesławcu. Z informacji gazety wynika, że 22 czerwca poseł kupił nocleg w tamtejszej luksusowej Villi Ambasada. Przemawia za tym rachunek na sumę 299 zł, wystawiony przez hotel na Kancelarię Sejmu.
Dziennikarze "Faktu" piszą, że próbowali skontaktować się z jednym z bohaterów "afery madryckiej" w sprawie feralnych nocy, ale bezskutecznie. "Kto wie, gdzie znajduje się teraz poseł Kamiński. Możliwe, że znów się rozdwoił, a za jego pobyt płacą podatnicy" – kpi tabloid.
Kamiński, podobnie jak dwaj koledzy, został usunięty z PiS po "aferze madryckiej".
Źródło: rmf24.pl