Metropolita krakowski przyłożył rękę do zablokowania koalicji PO-RAŚ w śląskim sejmiku, a pięciu hierarchów znalazło się w komitecie honorowym partyjnego marszu PiS – to dwie ostatnie informacje, które rzucają światło na to, jak wygląda współpraca czołowych polskich duchownych z politykami. Współpracę, której najnowszą historię można byłoby zebrać w opasłą książkę. Byłoby w niej sporo np. o imieninach i opłatkach u biskupów, na których zapadają kluczowe decyzje...
Na herbatce u biskupa
Opowiada działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej z Rzeszowa, miasta, którym od 12 lat rządzi lewicowy prezydent Tadeusz Ferenc. – Był początek 2013 roku. Do Pałacu Biskupów Rzeszowskich przyjechali posłowie z regionu, m.in. Zbigniew Rynasiewicz z PO, Stanisław Ożóg z PiS i Tomasz Kamiński z Sojuszu. Zjawił się też Ferenc. Wszyscy gorąco debatowali z biskupem Kazimierzem Górnym nad tym, czy przenieść Muzeum Okręgowe do rzeszowskiego zamku. Wyobraża pan sobie? Lokalna śmietanka polityczna konsultowała decyzję "na wyjeździe" u katolickiego hierarchy.
Dzięki tej historii łatwiej zrozumieć to, co kilka dni temu zdarzyło się w Katowicach. Po wyborach samorządowych radni do sejmiku przymierzali się do koalicji PO z Ruchem Autonomii Śląska. Jak stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" czołowy polityk śląskiej Platformy, na drodze tej współpracy stanął jednak niechętny RAŚ metropolita śląski arcybiskup Wiktor Skworc, który miał zainterweniować u samego prezydenta Komorowskiego. Efekt? Pomysł, ku zadowoleniu duchownego, upadł i znaleziono innego koalicjanta.
"Spotkałem się z arcybiskupem w niedzielę, czyli dzień po zawarciu koalicji z SLD. Rozmawialiśmy wyłącznie o sytuacji w górnictwie" – zarzekał się po wszystkim szef lokalnej PO Tomasz Tomczykiewicz.
Rozmowy, spotkania, opłatki, imieniny, urodziny, imprezy, przecinanie wstęg – okazji do tego typu konsultacji jest mnóstwo. Zarówno politycy, jak i biskupi, wykorzystują je chętnie. Ci drudzy zresztą z "błogosławieństwem" z góry, czyli Episkopatu, co sugeruje w rozmowie z naTemat biskup Tadeusz Pieronek.
– To są sprawy lokalne, w których trudno wyłączyć hierarchę z konsultacji w tematach, które mają społeczny charakter. W rozmowach nie ma nic złego. Oczywiście jest pytanie, jak to jest robione, bo dzielenie stanowisk czy ustalanie koalicji to przesada – podkreśla.
Jak w "House of cards"
Oczywistą przesadą jest np. udział duchownych w czysto politycznych inicjatywach. A taką jest zapowiadany na 13 grudnia marsz PiS, który poparli abp Wacław Depo, bp Wiesław Mering, bp Ignacy Dec, bp Antoni Dydycz i bp Edward Frankowski. To jednak jednostkowa sytuacja, bo generalnie jeśli duchowni układają się z politykami czy samorządowcami, to w białych rękawiczkach.
Dobrze obrazuje to opisywana już przez nas historia kontaktów kardynała Stanisława Dziwisza z premierem Tuskiem. Zdarzało się, że były sekretarz papieża dzwonił do szefa rządu, by "przy okazji" poruszyć jakąś kwestię.
W wielu miastach i diecezjach tak to właśnie wygląda. We wspomnianym Rzeszowie mówi się, że Ferenc nie byłby tak długo prezydentem bez poparcie biskupa Górnego. Polityczne zaangażowanie hierarchy zostało nawet oficjalnie docenione – jeden z podkarpackich magazynów dwa lata temu umieścił go w "dziesiątce" najbardziej wpływowych polityków w regionie.
W Kielcach, diecezji znanego z konserwatywnych poglądów biskupa Kazimierza Ryczana, polityczno-kościelne rozgrywki odbywają się raczej przy podniesionej kurtynie – nikt się z tym nie kryje. W marcu tego roku prezes PiS Jarosław Kaczyński gościł na prywatnym przyjęciu imieninowym ordynariusza. Byli tam też prezydent miasta Wojciech Lubawski i dwaj parlamentarzyści z PiS: Krzysztof Lipiec i Krzysztof Słoń. Tematy rozmów? Nieoficjalne doniesienia mówiły, że m.in. kwestia poparcia dla kandydatów partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego i samorządów.
Z kolei w Krakowie kilka lat temu głośno było o rekolekcjach dla polityków PO organizowanych przez posła Ireneusza Rasia (brata byłego osobistego sekretarza kardynała Dziwisza). Czy krakowscy politycy spotykają się i konsultują z hierarchą? – pytam parlamentarzystę. – Tak, ale takie spotkania nie mają cyklicznego charakteru. Po prostu jak są sprawy lokalne, to się spotykamy, choćby przy okazji ważnych uroczystości – odpowiada.
Prawo księdza
Za komuny naturalne było, że duchowni wchodzą w alianse z politykami i podejmują okołopolityczną działalność. Dzisiejsza sytuacja to pokłosie tamtych reguł gry, które przecież jeszcze w latach 90. były powszechnie stosowane. Dobrym przykładem jest Konwent Świętej Katarzyny, koalicja prawicowych partii pod patronatem księdza Józefa Maja, proboszcza parafii św. Katarzyny w Warszawie.
– To nie chodzi o to, by zakazać hierarchom wypowiadania się, m.in. na temat przedsięwzięć natury ustawodawczej. Co innego sytuacja konsultacji i wpływu na decyzje. Słyszałem o takich przypadkach, częstych ponoć na południu Polski. Ja przez lata swojej aktywności publicznej nie byłem u biskupa na żadnych rozmowach czy uroczystościach. To dobry sposób, by uniknąć kontrowersji – kwituje w rozmowie z naTemat Jan Filip Libicki, działacz katolicki i senator z Poznania.
Wiosna 2008 roku. Rząd zapowiada reformę szkolnictwa wyższego i likwidację habilitacji, co ma ułatwić awans młodym naukowcom. Projekt minister Barbary Kudryckiej spotyka się z krytyką środowisk naukowych, ale ma pełne poparcie Donalda Tuska. Pewnego dnia premier odbiera telefon w gabinecie. Dzwoni kardynał Dziwisz. Ciepło pozdrawia, pyta, co słychać. Gdzieś między wierszami wspomina, że byli u niego naukowcy, którzy obawiają się konsekwencji reformy. Nie oczekuje żadnej deklaracji, płynnie powraca do uprzejmości.
Bp Stanisław Budzik
Patronowanie koalicjom to na szczęście już przeszłość, choć rzeczywiście nieodległa. W przeszłości Kościół w Polsce pomagał rodzącej się demokracji, udostępniając swoje pomieszczenia jako neutralne. Dzisiaj partie polityczne mają już tyle możliwości, że nie powinny korzystać z pomieszczeń kościelnych ani podczas spotkań partyjnych, ani międzypartyjnych.