
Zdaniem byłego posła PiS afera madrycka to spisek. Poszkodowani posłowie do tej pory milczeli, by nie wpłynąć na finał kampanii wyborczej. Teraz jednak zamierzają zabrać głos i walczyć o swoje dobre imię.
Działaliśmy cały czas w zgodzie z prawem, obyczajem parlamentarnym i powszechnie przyjętymi zasadami. W żadnym z tych setek komentarzy o rzekomych wyłudzeniach, oszustwach, nadużyciach nie było słowa prawdy.
Gdy podróż kosztuje więcej niż bilet, poseł musi dołożyć ze swoich. Wielokrotnie tak robiłem, gdy musiałem wracać do kraju nagle. Wtedy, jak wiadomo, jest najdrożej. Mało tego. Jeśli poseł w ostatniej chwili dostaje z Kancelarii Sejmu bilet lotniczy, a nie ekwiwalent, to już koszty dotarcia z lotniska do hotelu, koszty przemieszczania się w danym mieście pokrywane są wyłącznie z własnych środków. Kancelaria Sejmu tego nie refunduje.
Uznaliśmy, że skoro okoliczności towarzyszenia nam żon w tym wyjeździe budzą takie emocje, to uznając wyjazd za prywatny i zwracając całą zaliczkę, spowodujemy, iż tabloidy odczepią się od naszych rodzin. Zaczynało to być już bowiem groźne: żona dzieci nie mogła bezpiecznie odebrać ze szkoły. To także była końcowa faza kampanii wyborczej.
