
Francuski koncern Pernod Ricard zaprzestanie samodzielnej produkcji wódki Wyborowej i będzie zlecał rozlewanie taniemu podwykonawcy. Czy to początek końca jednej z najbardziej ekskluzywnych polskich marek eksportowych?
REKLAMA
Hartwig Kantorowicz, poznański pionier spirytusowego biznesu przewraca się w grobie. Biznes pierwszego producenta wódki Wyborowej przetrwał zabory i dwie wojny światowe. A sama marka Wyborowa przetrwała nawet PRL. Mogą ją jednak zepsuć realia współczesnego biznesu. Według rynkowych pogłosek Pernod Ricard nie chce już dłużej produkować wódki, bo rentowność tego biznesu w Polsce zabija wojna cenowa producentów, wysokie stawki akcyzy i zasady rozliczania podatków. Koncern zlecił więc produkcję taniemu podwykonawcy – innemu polskiemu „polmosowi”.
Decyzja Francuzów wywołuje w branży szok i niedowierzanie. Najbardziej ekskluzywne alkohole na świecie wokół swoich produktów budują wspaniałe legendy, podkreślające tradycję, pochodzenie czy jakość trunków. Na czym opierałaby się legenda Wyborowej?
– Stanowczo zaprzeczam. Wyborową i inne marki rozlewamy w naszym zakładzie w Zielonej Górze. Wcześniej zainwestowaliśmy w jego modernizację miliony złotych, nie bylibyśmy zainteresowani jego wygaszaniem – mówi Andrzej Szumowski, wiceprezes Wyborowej w Polsce. Przekonuje, że Wyborowa nie musi szukać dramatycznych oszczędności, bo jest częścią Pernod Ricard, a koncern czerpie na naszym rynku przychody z także ze sprzedaży whisky i koniaków. Zarazem jednak nie podaje danych finansowych.
Według naszych informacji, już wiosną przyszłego roku na rynek ma trafić partia od nowego, zewnętrznego producenta. Wyborowa będzie produkowana w formule „private label” i prawdopodobnie na etykietach pojawi się jedynie dopisek "wyprodukowane dla Wyborowa SA”. To częsta praktyka wśród koncernów. Kilka lat temu skorzystała z niej Kompania Piwowarska, zlecając produkcję rzekomo czeskiego piwa Pilsner Urquell w swoich polskich browarach. Potem się z tego wycofano.
Producent bez fabryki
Kłopoty Wyborowej nie są tajemnicą od dawna. Głośno było już w 2013 roku, kiedy to spółka zamknęła swój zakład w Poznaniu przy ul. Komandorii. Decyzję sprowokowały władze Poznania, zmieniając 12 lat temu plan zagospodarowania przestrzennego terenów wokół jeziora Malta i przeznaczając okolice na cele rekreacyjne. Produkcję przeniesiono do drugiego zakładu Pernod Ricard w Zielonej Górze. Już wtedy Andrzej Szumowski, wiceprezes Wyborowej przebąkiwał o ekonomicznych przyczynach przeprowadzki, wskazując na „trudną sytuację przemysłu spirytusowego w Polsce, która utrzymuje się przez ostatnich kilka lat”. W październiku tego roku Wyborowa przegrała spór sądowy o 98 mln odszkodowania za utratę wartości działki, na której stoi poznański zakład.
Kłopoty Wyborowej nie są tajemnicą od dawna. Głośno było już w 2013 roku, kiedy to spółka zamknęła swój zakład w Poznaniu przy ul. Komandorii. Decyzję sprowokowały władze Poznania, zmieniając 12 lat temu plan zagospodarowania przestrzennego terenów wokół jeziora Malta i przeznaczając okolice na cele rekreacyjne. Produkcję przeniesiono do drugiego zakładu Pernod Ricard w Zielonej Górze. Już wtedy Andrzej Szumowski, wiceprezes Wyborowej przebąkiwał o ekonomicznych przyczynach przeprowadzki, wskazując na „trudną sytuację przemysłu spirytusowego w Polsce, która utrzymuje się przez ostatnich kilka lat”. W październiku tego roku Wyborowa przegrała spór sądowy o 98 mln odszkodowania za utratę wartości działki, na której stoi poznański zakład.
Biznes wódczany w Polsce zaczyna się zwijać – uważają zgodnie sami producenci oraz autorzy najnowszego raportu o rynku alkoholowym firmy KPMG. Polacy wypijają wódkę o wartości 12,6 mld, ale coraz więcej pieniędzy przeznaczamy na zakup whisky oraz nalewek i innych smakowych napojów alkoholowych. Na przykład prezes CEDC, producent Żubrówki, szacuje w tym roku spadek rynku wódki na 6 proc.
– Mamy do czynienia z bardzo agresywną konkurencją cenową, która ogranicza marże producentów. Do tego są zakłócenia w związku ze zmianą podatków w Polsce. Nasze zyski mogą być 10 mln euro niższe niż zakładaliśmy – kajał się przed akcjonariuszami Christopher Heath, prezes Stock Spirit, notowanej na giełdzie w Londynie spółki, która jest właścicielem marki Żołądkowa Gorzka i Czysta de Luxe.
12 mld zł to teoretycznie wciąż duże pieniądze, ale pozycje producentów najbardziej podkopała podwyżka akcyzy rok temu. Teraz wynosi ona ponad 11 zł za pół litra wódki. W zestawieniu z ceną detaliczną, która w dyskontach spadła poniżej 20 zł, wiadomo dlaczego dlaczego prezes Stock Spirit ocierał pot z czoła na niedawnej konferencji prasowej.
Wejście na półkę
– Polską wódkę zabija ostra wojna cenowa, którą sprowokowali producenci walcząc o dostęp do półek w najszybciej rozwijających się sieci handlowych dyskontów – mówi Leszek Wiwała, szef związku Pracodawców Przemysłu Spirytusowego. A ta rozpoczęła się kilka lat temu. Pół litra markowej wódki kosztowało wówczas około 25 złotych. Pomimo wprowadzenia wyższej akcyzy w 2009, a potem w 2013 roku, ta sama butelka kosztuje w sklepie 19 złotych. (W tym samym czasie paczka papierosów zdrożała o 4-5 złotych). – Dyskonty są świetnie zorientowane, że aby zwiększać sprzedaż, producenci wódki gotowi są chwycić się brzytwy. Oczekują coraz niższych cen – dodaje Wiwała.
– Polską wódkę zabija ostra wojna cenowa, którą sprowokowali producenci walcząc o dostęp do półek w najszybciej rozwijających się sieci handlowych dyskontów – mówi Leszek Wiwała, szef związku Pracodawców Przemysłu Spirytusowego. A ta rozpoczęła się kilka lat temu. Pół litra markowej wódki kosztowało wówczas około 25 złotych. Pomimo wprowadzenia wyższej akcyzy w 2009, a potem w 2013 roku, ta sama butelka kosztuje w sklepie 19 złotych. (W tym samym czasie paczka papierosów zdrożała o 4-5 złotych). – Dyskonty są świetnie zorientowane, że aby zwiększać sprzedaż, producenci wódki gotowi są chwycić się brzytwy. Oczekują coraz niższych cen – dodaje Wiwała.
Mechanizm wygląda tak: jeśli chcesz stale sprzedawać w dyskoncie, musisz dostarczać towar również na szybkie promocje tzw in-outy. Wtedy ceny dostaw są dumpingowe. Na przykład, Biedronka proponowała, że kupi Krupnik (grupy Belvedere) po 11 złotych za butelkę, a sama akcyza to 11,49 – opowiada pragnący zachować anonimowość handlowiec. Dodaje, że deal w jakiejś części musiał się udać, bo Krupnik jest na półce w Biedronce za 19 zł. Dostawca zapewne nie zarabia, ale dzięki wejściu do najlepiej rozwijającej się polskiej sieci handlowej, Krupnik awansował na pierwsze miejsce w polskim rynku wódek.
Wyborowa także pojawiła się w dyskontach. Na przykład w Lidlu za 23 zł. (butelka 0,5 l). Kartony ustawiono na podłodze obok Bolsa za 19 zł i Czystej za 20,99 zł. Szok jak na alkohol z wyższej półki, porównywany zazwyczaj do Absoluta czy Finlandii.
Zdaje się, że Wyborowa jako pierwsza odpada z wyścigu. Prezes Pernod Ricard Polska Guillaume Girard-Reydet jeszcze niedawno przyrzekał promować czystą wódkę, w ostatnim wywiadzie dla Portalu Spożywczego opowiada już o rozwoju segmentu wódek smakowych i whisky.
Podatki rujnują branżę
Kto wytrzyma twardą rynkową rywalizację, temu nóż w plecy może wbić Urząd Celny. Faktyczny koszt wyprodukowania pół litra wódki wraz z butelką i kapslem to równowartość tego, co mieści się w jednym kieliszku. Trzy czwarte ceny wódki to podatek akcyzowy oraz VAT. Jednak same stawki podatków to nic przy wyjątkowo drapieżnym systemie rozliczeń podatkowych z fiskusem. Producent wódki musi uiścić akcyzę najpóźniej 25 dni po tym jak towar opuści magazyn. Tymczasem standardowy termin płatności w sieciach handlowych to 90 dni. Już po dniu opóźnienia urząd celny nalicza karne odsetki – 15 proc. rocznie. Na całość opłacanych podatków producent musi mieć zabezpieczenie w banku. – Producent wódki musi stworzyć ogromne zaplecze finansowe, dlatego firmy produkujące tylko alkohol będą bankrutować. W kilka lat zawinęło się 7 polmosów – mówi przedstawiciel branży.
Kto wytrzyma twardą rynkową rywalizację, temu nóż w plecy może wbić Urząd Celny. Faktyczny koszt wyprodukowania pół litra wódki wraz z butelką i kapslem to równowartość tego, co mieści się w jednym kieliszku. Trzy czwarte ceny wódki to podatek akcyzowy oraz VAT. Jednak same stawki podatków to nic przy wyjątkowo drapieżnym systemie rozliczeń podatkowych z fiskusem. Producent wódki musi uiścić akcyzę najpóźniej 25 dni po tym jak towar opuści magazyn. Tymczasem standardowy termin płatności w sieciach handlowych to 90 dni. Już po dniu opóźnienia urząd celny nalicza karne odsetki – 15 proc. rocznie. Na całość opłacanych podatków producent musi mieć zabezpieczenie w banku. – Producent wódki musi stworzyć ogromne zaplecze finansowe, dlatego firmy produkujące tylko alkohol będą bankrutować. W kilka lat zawinęło się 7 polmosów – mówi przedstawiciel branży.
Jeszcze kilka lat temu zagraniczne firmy kupując polmosy oferowały nawet miliard złotych (jak CEDC za Żubrówkę). Obiecywali inwestycje i atak na międzynarodowe rynki. Co z tego pozostało? Wyborowa zleca produkcję tańszym, Stock chce sprzedać swoje marki. Belvedere (Sobieski i Krupnik) walczy z zadłużeniem, a CEDC jest drenowany z pieniędzy przez rosyjskiego właściciela Roustama Tariko.
