
Z początku budziła ogromne kontrowersje, dziś jest symbolem stolicy Polski. Palma w Alejach Jerozolimskich to instalacja przez warszawiaków uwielbiana. Ale nie zawsze tak było.
REKLAMA
- Gdybym miała możliwość budowy utopijnego miasta, pocięłabym bloki i zrobiła korytarze, żeby odsłonić dawne trakty, takie by-passy, które pozwoliłyby poczuć organizm miasta, bo miasto to krwiobieg - mówiła artystka w wywiadzie udzielonym “Wysokim Obcasom” w 2007 roku.
Joanna Rajkowska - Artystka współczesna tworząca dzieła sztuki w przestrzeniach miejskich. Rocznik 68’, miejsce urodzenia - Bydgoszcz. Ale to w Warszawie Rajkowska na przestrzeni lat stworzyła najsłynniejsze instalacje. Dotleniacz na Placu Grzybowskim czy “Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich”, czyli palmę na punkcie której nam po prostu… odbiło.
Rajowska “Palmę” postawiła na środku Ronda de Gaulle’a dokładnie 12 grudnia 2002 roku. Jest ona częścią projektu “Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich”. Artystkę do tego, aby takie dzieło sztuki stworzyć, zainspirowała podróż do Izraela w 2001 roku, podczas której artystce towarzyszył Artur Żmijewski. Co ciekawe, początkowo miał to być szpaler palm daktylowych. Ostatecznie “wyrosła” jedna, a i tak nieźle w stolicy namieszała.Palma odbija, czyli “lewackie liście”, dzieło szatana
Instalacja Rajkowskiej od początku swego istnienia budziła ogromne kontrowersje. Zarówno wśród mieszkańców, jak i władz miasta. Ci pierwsi dzielili się na tych, których sztuka bawiła: “To miasto jest w takim nieładzie, że brakowało tylko palmy na środku” - można było usłyszeć na ulicach stolicy. I na takich, którzy zgadzali się z ówczesnymi władzami: "W tym miejscu palmy być nie powinno". - Rada miasta mówiła wprost, że palmy nienawidzi - wspomina artystka w jednym z wywiadów dla “Wysokich Obcasów”. Co takiego budziło w Polakach do palmy niechęć? Brak zrozumienia, inność, brak powiązań z kulturą czy obyczajami. - Pasowała, jak pięść do oka - mówi pan Stanisław, mieszkaniec stolicy.
Instalacja Rajkowskiej od początku swego istnienia budziła ogromne kontrowersje. Zarówno wśród mieszkańców, jak i władz miasta. Ci pierwsi dzielili się na tych, których sztuka bawiła: “To miasto jest w takim nieładzie, że brakowało tylko palmy na środku” - można było usłyszeć na ulicach stolicy. I na takich, którzy zgadzali się z ówczesnymi władzami: "W tym miejscu palmy być nie powinno". - Rada miasta mówiła wprost, że palmy nienawidzi - wspomina artystka w jednym z wywiadów dla “Wysokich Obcasów”. Co takiego budziło w Polakach do palmy niechęć? Brak zrozumienia, inność, brak powiązań z kulturą czy obyczajami. - Pasowała, jak pięść do oka - mówi pan Stanisław, mieszkaniec stolicy.
Palmę przez lata nazywano dziełem lewaków, miała być częścią propagandy pewnych partii politycznych, a nawet podejrzewano, że jest dziełem… szatana. Lata jednak mijały, instalacja wpisywała się w krajobraz miasta, a warszawiacy z czasem ją po prostu pokochali. Okazało się także, że ta “pięść przystawiona do oka” ma sens. Dziś 75 procent mieszkańców deklaruje, że nie wyobraża sobie Alei Jerozolimskich bez tejże instalacji.
Liście opadły, pojawił się czepek i szalik
Palma Rajkowskiej stoi w samym Centrum Warszawy dwanaście lat. Od 2002 roku doczekała się wielu interpretacji, niektóre dalekie, nawet bardzo, od pierwotnych zamierzeń artystki. Cieszy na pewno fakt, że mieszkańcy traktują instalację jako symbol miasta, który jest jednocześnie miejscem pozwalającym wyrazić to, co społeczeństwo chce powiedzieć. Pielęgniarki strajkujące w stolicy założyły palmie wielki pielęgniarski czepek mówiąc “To jedna z nas”, kibice podczas Euro 2012 naciągnęli na nią biało-czerwony szalik, bo palma to przecież... i polska kibicka. Przede wszystkim jednak - warszawianka. Sama artystka, w proteście przeciwko władzom miasta zdejmowała z palmy liście.
Palma Rajkowskiej stoi w samym Centrum Warszawy dwanaście lat. Od 2002 roku doczekała się wielu interpretacji, niektóre dalekie, nawet bardzo, od pierwotnych zamierzeń artystki. Cieszy na pewno fakt, że mieszkańcy traktują instalację jako symbol miasta, który jest jednocześnie miejscem pozwalającym wyrazić to, co społeczeństwo chce powiedzieć. Pielęgniarki strajkujące w stolicy założyły palmie wielki pielęgniarski czepek mówiąc “To jedna z nas”, kibice podczas Euro 2012 naciągnęli na nią biało-czerwony szalik, bo palma to przecież... i polska kibicka. Przede wszystkim jednak - warszawianka. Sama artystka, w proteście przeciwko władzom miasta zdejmowała z palmy liście.
Czy palma zmieniła Warszawę? Na pewno ośmieliła samych mieszkańców. Warszawiacy dziś traktują palmę jako tło do opowiedzenia swoich historii. Ona, dzięki swojej formie i miejscu, w którym stoi pozwala czasem z jednego, nieśmiałego głosu uczynić krzyk, który usłyszy wielu. I to jest siła tej instalacji. Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich.
