
Nie z telewizji na YouTube, a odwrotnie. Dzięki ciężkiej pracy udało im się wyjść z sieci i zaistnieć w największych mediach. Dziś mają mnóstwo propozycji "z zewnątrz", ale żadne z nich nie zamierza zostawić portalu, który dał im ogromną szansę. Kasia Popowska, Radek Kotarski i Piotr Ogiński to tylko niektórzy z polskich vlogerów, którzy osiągnęli sukces. Innych przybliżymy Wam w kolejnych tekstach.
Kasia Popowska, pochodząca z Łodzi, swoją przygodę z YouTubem rozpoczęła w 2007 roku. Pierwsze utwory nagrywała kamerą, która stała na dziesięciu encyklopediach. Nagrania te były naprawdę słabej jakości, a mimo to rozprzestrzeniały się w sieci błyskawicznie. To ona zapoczątkowała w Polsce nurt “me singing”, czyli śpiewania coverów, a następnie umieszczania ich w sieci. We wrześniu wydała swoją debiutancką płytę “Tlen”. Latem w stacjach radiowych rządził jej pierwszy singiel “Przyjdzie taki dzień”, a także zagrała jako support przed koncertem Ellie Goulding w Warszawie.
Gdyby nie było YouTube, mimo wszystko robiłabym co w mojej mocy, żeby nagrać własną płytę. Można wywalać mnie drzwiami, ale kiedy jest coś na czym bardzo mi zależy, to ja i tak będę wchodzić oknem. Umieszczanie coverów w internecie jest fajne. Do dziś obserwuję, co dzieje się na różnych kontach na YouTube i ciągle utożsamiam się z tą społecznością.
Równie dobrym przykładem przejścia na "tę drugą stronę” jest Radosław Kotarski, który przygotowuje kanał “Polimaty”. To on wprowadził nową, lepszą jakość na polskim YouTube. W internecie nazywany jest często “młodym Wołoszańskim”, co wcale mu nie przeszkadza.
I to było dla mnie niesamowite. Od połowy 2013 roku faktycznie YouTube, czy później już telewizja to była taka rzecz, która wystarczy mi jako przychód i nie muszę zajmować się wszystkim innym dookoła. W ten sposób zamknąłem swoją firmę.
Tekst “Siemanko, witam w mojej kuchni” z charakterystycznym akcentem, zdążył już zadomowić się w mowie potocznej młodych ludzi. Piotr Ogiński, autor tych słów, jest już nie tylko znany dzięki kanałowi “Kocham gotować”, ale był także uczestnikiem telewizyjnego programu “Top Chef” i finalistą drugiej edycji “Hell’s Kitchen”.
Wśród internautów sporą sławę przyniósł mu konflikt z firmą Sokołów w 2013 roku. Bloger w jednym ze swoich filmów skrytykował firmę za jakość produkowanego przez nią tatara, a ta postanowiła go pozwać do sądu na 150 tysięcy złotych. W pewnym sensie to on rozpoczął dyskusję o tym, co wolno blogerowi, a czego nie. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach, a obie strony się dogadały.
