
– W tej chwili osobom z Platformy Obywatelskiej nie podoba się to, że my, jak gdyby, swoje brudy wynosimy do Europy. Nie, my chcemy tylko poparcia. Chcemy tego, żeby o nas słyszano, co się u nas dzieje – przekonuje aktorka i członek komitetu honorowego PiS w rozmowie z RMF FM.
REKLAMA
Łaniewska, znana przede wszystkim z roli babci Józi w serialu "Plebania", w wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Ziemcowi na antenie RMF FM przekonywała, że organizowany dziś przez PiS marsz ma być jedynie obroną demokracji. – Jeżeli ktoś ma zaprotestować, to musi od daty wyborów zaprotestować przez dwa tygodnie, a data wyborów ogłoszonych była dwa tygodnie po. Czyli już data złożenia tego protestu już przeminęła, czyli to wszystko jest fikcja. (…) Mogłabym przytoczyć naprawdę mnóstwo argumentów, dlaczego będziemy szli. Dlatego, że ludzie mają naprawdę dosyć.
Aktorka zdementowała jednocześnie informacje o możliwych dziś zamieszkach, których organizację zarzucano Prawu i Sprawiedliwości. – (…) Gdybyśmy szli podpalić Polskę, to pan prezes Kaczyński by prosił nas, żebyśmy wzięli zapałki ze sobą albo zapalniczki – przekonywała aktorka. – A my mamy nieść biało-czerwone sztandary i biało-czerwone róże, więc nie bardzo. Możemy kogoś pokłóć najwyżej tymi różami. A nie będziemy na pewno podpalać Polski. A idziemy zaprotestować przeciwko na przykład temu, żeby pana kolegów nie aresztowali, jak wykonują swoje obowiązki dziennikarskie.
Co ciekawe, podobnie argumentował niedawno swój udział w marszu Wojciech Jasiński, były członek PZPR i kierownik Wydziału Spraw Wewnętrznych, dziś poseł PiS i członek komitetu honorowego imprezy.
Łaniewska przypomniała też, że w marszach organizowanych 13 grudnia uczestniczy co roku, by przypomnieć o ludziach, którym stan wojenny wyrządził najwięcej zła. Zapewniła, że od lat stawia na polityków, którym wierzy, że nie chcą wykorzystywać różnych okazji do dorobienia się, choć z powodu swoich przekonań straciła wielu przyjaciół: – Uznali, że nie jestem im potrzebna.
Jestem stara, jestem na emeryturze. Może już się nie nadaję? Może jestem niepotrzebna? Może są inni? Ale ja mówię o gronie przyjaciół z zawodu, którzy bywali u mnie, gdzie rzeczywiście w drugi dzień świąt czy Wielkanocy, czy Bożego Narodzenia, to w mojej wsi, w moich latyfundiach - jak to mówię - to stoły były rozstawiane, no a teraz postanowili, że nie jestem im potrzebna...
Źródło: rmf24.pl
