Ofiara gwałtu padła też ofiarą policji?
Ofiara gwałtu padła też ofiarą policji? Fot. Shutterstock.com

Policja, nie mogąc znaleźć sprawcy gwałtu w Lesie Kabackim, próbowała namówić kobietę do zmiany zeznań. Prokuratorzy nieoficjalnie przyznają: mamy wrażenie, że policja nie wierzy w gwałt.

REKLAMA
Do tragedii doszło w sierpniu ubiegłego roku. Kobieta, która wieczorem wybrała się do Lasu Kabackiego, by pobiegać, została napadnięta i zgwałcona. Napastnik był uzbrojony, ostatecznie udało jej się jednak uciec. Przyznaje, że już w czasie gwałtu cieszyła się, że sprawca nie pobił jej dotkliwiej.
Choć najpierw współpraca z policją układała się świetnie, kilka dni po gwałcie policjanci przyjechali pod jej dom i zmusili ją do powrotu na miejsce zbrodni. W Lesie Kabackim otwarcie powiedzieli jej, że ma w ich mniemaniu zbyt łagodne obrażenia i na pewno kłamie. – Jeśli nie jest pani pewna w którym miejscu do tego doszło, to może tego gwałtu w ogóle nie było – cytuje słowa mundurowych „Gazeta Wyborcza”. – Może lepiej zastanowi się pani nad zmianą zeznań, bo to dość dziwne, że uzbrojony napastnik pozwolił pani uciec.
Później kobiecie proponowano też badanie wariografem. Policji nie przekonało nawet to, że zeznania kobiety jako prawdopodobne potwierdzili w swoich opiniach biegli. Lekarz w raporcie pisał o obecnych na ciele ofiary zasinieniach, zadrapaniach, siniakach. Biegły przyznał, że wszystkie te ślady mogły powstać podczas gwałtu. Także zajmująca się sprawą psycholog stwierdziła, że kobieta zeznaje logicznie i w wysokim stopniu wiarygodnie oraz, że widoczne u niej były objawy traumy, poczucie winy i nasilający się lęk.
Rzecznik stołecznej policji, Mariusz Mrozek nie widzi jednak w pracy mundurowych żadnych uchybień. Wyjaśnia, że kontrola ministerstwa w tej sprawie nie wykazała żadnych nieprawidłowości.
Dwóch podejrzanych, których brano pod uwagę, miało niepodważalne alibi. Ostatecznie policja nie znalazła sprawcy i w grudniu 2013 r. śledztwo umorzono. Mundurowi zapewniają, ze jeśli pojawią się nowe dowody, sprawa zostanie wznowiona.
O samej sprawie w dość kontrowersyjny sposób wypowiadał się także burmistrz Ursynowa Piotr Guział. Były kandydat na prezydenta Warszawy także sugerował na Twitterze, że do gwałtu w Lesie Kabackim nie doszło. Po kilku godzinach za swoje słowa przeprosił.
źródło: wyborcza.pl