W lewym narożniku mamy cztery celebrytki, których największym osiągnięciem było pojawienie się u Kuby Wojewódzkiego, w prawym mamy firmę „od pokoleń”, która nie szasta swoim wizerunkiem na prawo i lewo. Kto wygra walkę o uwagę widza?
Cztery kobiety w różnym wieku, Marta będąca matką, Wiktorii, Weroniki i Gabrysi. To one są bardziej rozpoznawalne niż marka lodów dająca im medialny byt. Kariera Marty oraz jej dwóch najstarszych córek rozpoczęła się w bardzo prozaiczny sposób, od bywania na pokazach mody, premierach filmowych i innych wydarzeniach celebryckich. Sławę dała im pewność siebie, która rzadko występuje u kobiet noszących rozmiar XXL.
Grycanki w mediach
Wujek Google nie faworyzuje jednej ze stron, jest obiektywny, w miarę możliwości. Pod hasłem Grycan kryje się zarówno historia lodów, życiorys jednego z największych polskich przedsiębiorców Zbigniewa Grycana jak i publikacje z serii Grycanki na salonach.
Od momentu powstania grycankowego szumu medialnego zarówno fani lodowych deserów jak i widzowie zastanawiali się jak salonowe życie pań wpłynie na wizerunek firmy. Zaskakujące wyniki na ten temat podała firma Press Service, zajmująca się monitoringiem mediów. Grycanki w mediach pojawiają się czterokrotnie więcej razy niż lodowa marka, ponadto ich udział w przekazach medialnych wyceniono na 12 milionów złotych. Dla porównania, firma Grycan – lody od pokoleń na marketing i reklamę wydała 13 procent wymienionej kwoty. Z punktu widzenia przedsiębiorcy, każda reklama jest dobra. Grycanki nieświadomie pracują na wizerunek lodowej firmy, sposób nie jest tak ważny jak osiągnięty skutek, najważniejsze, że nazwisko Grycan pojawia się w mediach. Wpływa to na zainteresowanie marką i w rezultacie wzrost sprzedaży - mówi Elżbieta Janiszewska, właścicielka Centrum Finansowego.
Przeciwieństwa się odpychają
To jak starcie zasad, z współczesnymi oczekiwaniami rynku. Zbigniew Grycan to człowiek, który sprzedaje produkt nie sprzedając przy tym siebie. - Ani ja, ani moja żona Elżbieta nigdy nie stawialiśmy sobie za cel tworzenia szumu medialnego wokół naszej rodziny czy naszej firmy – twierdzi. Jego synowa ma jednak inny pomysł na siebie. Nie ma zamiaru być w cieniu rodzinnej firmy, pracując na jej sukces. Grycanki świetnie wpisują się w świat celebrytów, którzy w polskich realiach słyną z tego, że po prostu są. Zbigniew Grycan to przedsiębiorca z krwi i kości, stworzył rodzinną firmę, udowadniając, że powiedzenie „z rodziną najlepiej wygląda się na zdjęciu” nie ma racji bytu w jego przypadku. Okazało się jednak, że ponadczasowe tradycje nie interesują jego synowej Marty, która jak sama przyznaje ma parcie na szkło. Jest stałą bywalczynią warszawskich salonów, chętnie daje się fotografować, udziela wywiadów. Celem tej rudowłosej kobiety jest poprowadzenie swojego programu w telewizji, uparcie twierdzi, że jej osobowość sprosta zadaniu.
Nadrzędną zasadą firmy jest pokreślenie jej rodzinnego charakteru, zasadą Marty jest osiągnięcie sukcesu za wszelką cenę. Klasyczny konflikt interesów, świadczy o tym jej sesja z córkami w pokoju hotelowym. Pozowanie młodych dziewczyn w łóżku w pomiętej satynowej pościeli nie przypomina zdjęcia z rodzinnego albumu. Tytuł łóżkowej sesji brzmi „Apetyt na kobiecość”, która de facto do smacznych nie należy. Widok kobiet w wieku od 8 do 39 lat w ponętnych pozach budzi skojarzenia z nielegalną profesją, a nie rodzinną sesją. Po jej obejrzeniu słowa blogerki naTemat Moniki Jaruzelskiej ( Mam nadzieję, że nie zobaczymy Ich na okładce Playboya: „Grycan - lody od pokoleń”) nabierają innego znaczenia.
Zbigniew Grycan w projekcie „Przedsiębiorczość”, uczy jak być przedsiębiorczym, a Grycanki uczą jak się lansować. Na pytanie, co jest w dobrym tonie odpowiedzmy sobie sami. Mnie nadal dziwi szum wokół celebrytek, ale w końcu lubimy robić coś z niczego.