Poseł Zbigniew Girzyński przelał na konto Kancelarii Sejmu ponad 13 tysięcy złotych. Zwrócona kwota została pobrana przez niego w ramach rozliczania zagranicznych wyjazdów służbowych. Girzyński, który sam odszedł z PiS, wyjaśnił, że niewłaściwie zinterpretował wewnętrzne regulacje Sejmu. – Za swój błąd przepraszam – oznajmił poseł.
Podczas sejmowej konferencji prasowej Girzyński przypomniał, że zagraniczne podróże służbowe posłowie mogą rozliczać na trzy sposoby. Po pierwsze, mogą skorzystać z zakupionego przez Kancelarię Sejmu biletu lotniczego. Po drugie, mogą skorzystać z tzw. kilometrówki, czyli ryczałtu na podróż samochodową. Po trzecie, mogą skorzystać z ekwiwalentu za zakup biletu lotniczego.
Girzyński wyjaśnił, że z ostatniej opcji skorzystał 20 razy. W sześciu przypadkach poseł korzystał z innych niż samochód środków transportu. Tymczasem ekwiwalent za bilet lotniczy przysługuje jedynie tym posłom, którzy podróż odbędą prywatnym autem. W związku z tym Girzyński oddał teraz 13 467 złotych – jest to równowartość wszystkich pobranych w tych sześciu przypadkach ekwiwalentów.
Girzyński wytłumaczył, że nie wykonał przelewu wcześniej, ponieważ sejmowe regulacje, które dotyczą rozliczeń za wyjazdy zagraniczne, są niejasne. Poseł wystąpił więc do szefa Kancelarii Sejmu z prośbą o interpretację przepisów. Odpowiedź dotarła do niego w środę.
– Dziś rano otrzymałem od pana ministra stosowne pismo, w którym stwierdził, że interpretacja, którą zastosowałem, mogła stanowić uchybienie przepisów uchwały Prezydium Sejmu. W związku z tym pieniądze powinny zostać zwrócone. Kancelaria Sejmu dała mi na to 14 dni – powiedział Girzyński, dodając, że przelew został już wykonany.
Poseł przyznał, że popełnił błąd, ale zaznaczył, że odpowiedzialność za zaistniałą sytuację spoczywa częściowo także na autorach sejmowych regulacji, ponieważ te nie są wystarczająco precyzyjne. Przepisy, jak przypomniał Girzyński, są teraz zmieniane, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych nieporozumień.
Girzyński podkreślił, że politycy przeważnie mają problemy z wypowiedzeniem słowa „przepraszam”. On jednak przeprosił. – Ja w tej sprawie popełniłem błąd, ponieważ te przepisy interpretowałem w taki sposób, w jaki wydawał mi się właściwy, ale nie sprawdziłem tego dokładnie – powiedział poseł.