Na zorganizowanie wigilii dla pracowników decyduje się coraz więcej firm. Przedświąteczne spotkania odbywają się w restauracjach, barach lub w miejscu pracy. Niektórzy wybierają bardziej niestandardowe rozwiązania jak na przykład kulig. Pracownicy muszą pamiętać jednak o tym, że to, jak się zachowują podczas spotkania, może rzutować na ich dalszą karierę.
– Na wigilii alkohol owszem jest. Można trochę wypić dla rozluźnienia atmosfery, ale niektórzy przesadzają. W ubiegłym roku przesadził, i to zdrowo, kolega z działu marketingu. Musieliśmy wezwać taksówkę, bo nie był w stanie wrócić do domu o własnych siłach – wspomina Piotr z jednej z warszawskich firm audytowych. – W styczniu dostał wypowiedzenie. Teoretycznie za słabe wyniki.
Knajpa, a może zostajemy w firmie?
Tak naprawdę firmowa wigilia to jedna z nielicznych okazji, by spotkać się poza pracą. Spotkania często organizowane są w restauracjach. O rezerwacji lokalu trzeba pamiętać wcześniej. Jeżeli ktoś będzie szukał wolnej restauracji w ostatniej chwili, może mieć problem. – Pod koniec ubiegłego roku zamykaliśmy kilka ważnych projektów. O tym, że przed świętami wypadałoby zorganizować jakąś imprezę, przypomniałem sobie w ostatniej chwili. Było już za późno, wszystkie sensowne miejsca zostały wcześniej zarezerwowane – wspomina Maciej, szef małej firmy, w której pracuje 8 osób.
Podobne odczucia ma Laura, która pracuje w łódzkiej agencji reklamowej. – Rok temu urządziliśmy imprezę w dużym zajeździe pod miastem. Formalne stroje, przemowy, ogólnie nie bawiliśmy się dobrze. W tym roku planujemy wigilię w knajpie koło naszej pracy. Totalnie na luzie, w dżinsach i z piwem. Szef entuzjastycznie zareagował na ten pomysł – opowiada Laura.
Imprezy urządzane w restauracjach są jednak dobrym sposobem na to, by podkreślić status firmy i jej sukcesy. Na uroczyste spotkanie zaprosić można ważnych klientów i partnerów biznesowych. Restauracje przygotowują na wigilie firmowe specjalne karty dań. Można zamówić barszcz z uszkami, karpia, pierogi z kapustą i grzybami.
Projekt integracja
– Moja firma jest duża, pracuje w niej około 200 osób – mówi Piotr. – Przed świętami spotykamy się na dużej imprezie. Rok temu wzięło w niej udział około 80 osób. To okazja, żeby poznać ludzi, z którymi pracuję. Tak na co dzień mam kontakt może z 20 osobami, na Wigilii poznaję ludzi z innych działów.
Na firmowej Wigilii w ubiegłym roku okazało się, że Piotr pracuje ze znajomą z szkolnych lat. – Jedna dziewczyna z działu audytu finansowego, którą dość rzadko widuję, złożyła mi nietypowe życzenia. Było tam coś o tonach karpia, gadającym reniferze i uśmiechniętych uszkach w barszczu... Przypomniało mi się, że kiedyś moja koleżanka z liceum składała takie same życzenia, rok w rok. Po chwili rozmowy okazało się, że to właśnie ona. Zmieniła się z wyglądu, nosiła nazwisko męża, ale życzenia pozostały te same – wspomina Piotr.
Wspólne wyjście to okazja do rozmów na tematy inne, niż te związane z pracą. – Mamy ludzi z różnych części Polski, ale tego się nie odczuwa na co dzień, no bo korpo to korpo, pracuje się tak samo – mówi Martyna, księgowa w dużej międzynarodowej firmie. – Na spotkaniu wigilijnym z ludźmi z pracy zaczęliśmy rozmawiać o świątecznych zwyczajach, o tym, że w zależności od regionu każdy przygotowuje inne potrawy, u jednych śpiewa się kolędy przed, u innych po Wigilii, inaczej i w innym czasie ubiera się choinkę. Przypomniałam sobie, jak przyjechałam na studia do Warszawy i wszystko wydawało się inne.
Martyna szczególnie wspomina służbową Wigilię sprzed roku. Od dłuższego czasu pracowała w swojej firmie, czekała na awans. Na Wigilii pracownicy składali sobie życzenia. Szef życzył jej, żeby sobie dobrze radziła na stanowisku kierownika działu. Awansowała od 1 stycznia.
– Nie organizujemy Wigilii w pracy, ale przed świętami dajemy sobie prezenty – mówi z kolei Karolina, która pracuje dla firmy eventowej w Warszawie. – Robimy losowanie. Prezenty muszą zmieścić się w kwocie 20- 30 złotych. Są naprawdę różne: książki, słodycze, a czasem nawet jakaś wódka. W tym roku dostałam kubek For.Rest z szopem praczem – dodaje.
Uciec jak najdalej
– Nie lubię świąt. Bawiło mnie to może, gdy byłem mały. Prezenty, życzenia, kolędy? Dziecinada. A migoczące światełka na ulicy? Tego już nie potrafię nawet określić. Infantylizm w największym stopniu – mówi Marcin, pracownik firmy związanej z bioinformatyką. – Dodatkowa przedświąteczna impreza w towarzystwie znajomych z pracy to jakiś koszmar. Zwykle próbuje się jakoś wymigać. W tym roku nawet specjalnie wziąłem urlop, który skutecznie usprawiedliwi moją nieobecność na imprezie, która ma się odbyć w jakiejś warszawskiej knajpie. Prawdę mówiąc, nie ja jeden.
– W mojej pracy nigdy nie obchodzimy Wigilii. Szefowa nie lubi świąt. Nie mamy nawet dekoracji świątecznych – mówi Magdalena, która pracuje w lubelskim sklepie z antykami. – Gdybym złożyła szefowej życzenia, pewnie wyrzuciłaby mnie z pracy.
My życzymy Wam wszystkiego najlepszego i szefów, którzy nie wyrzucą nikogo z pracy za złożenie życzeń :-)
Reklama.
Ostatecznie firmowa wigilia odbyła się w naszym miejscu pracy, w niedużej sali konferencyjnej. Zamówiłem catering, kupiłem wino. Moim pracownikom spodobała się taka kameralna impreza. W tym roku zaproponowałem im spotkanie w restauracji, zgodnie stwierdzili, że zostajemy w firmie, jak przed rokiem.