Sprawa odnalezionego w Tatrach mieszkańca Węgorzewa poruszyła Polskę. Wszyscy zadają sobie pytanie: czemu były wojskowy znalazł się w tak fatalnym stanie? Wszystko o zespole stresu pourazowego, na który mogą cierpieć powracający z misji żołnierze, opowiada psycholog kliniczny i zdrowia Alicja Bukowska-Durawa z wrocławskiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Włodzimierz N. budzi powszechne zainteresowanie: brał udział w misji w Iraku, tajemniczo wyjechał z rodzinnego domu, po czym został odnaleziony, niemal zamarznięty, w Tatrach. Opieką nad nim zajęło się Ministerstwo Obrony Narodowej (zobacz: MON: Skupiamy się na jego stanie zdrowia). Nie jest tajemnicą, że wielu wojskowych, po powrocie z wojny do domu, ma ogromne problemy z normalnym funkcjonowaniem. O tym czemu tak się dzieje i jak z tym walczyć rozmawiamy z Alicją Bukowską-Durawą z SWPS.
O zespole stresu pourazowego mówi się głównie w kontekście żołnierzy powracających z misji. Skąd bierze się taka przypadłość?
Zespół stresu pourazowego może pojawić się w następstwie doświadczenia zdarzenia, które powoduje zagrożenie życia lub zdrowia nas samych lub kogoś z otoczenia. Niewątpliwie przebywanie w miejscu, gdzie toczy się wojna i w każdej chwili można stracić życie bądź mogą je stracić koledzy jest sytuacją traumatyczną. Takie doświadczenie może prowadzić do rozwinięcia się PTSD lub jego pojedynczych symptomów. Nie tylko wojna może spowodować pojawienie się PTSD, ale również przemoc natury fizycznej, seksualnej, katastrofa naturalna, otrzymanie diagnozy choroby terminalnej osobiście lub kogoś z członków naszej rodziny czy przyjaciół.
Czyli może to spotkać każdego z nas? (zobacz: Czy Jacek Rostowski cierpi na PTSD? Nerwowe reakcje ministra finansów)
Tak, takie przeżycia są na tyle silne, że nasze naturalne sposoby radzenia sobie mogą najzwyczajniej w świecie zawieść i może się to zdarzyć każdemu z nas.
Są jakieś cechy, które mogą predestynować żołnierzy do popadnięcia w PTSD?
Niezależnie od osobowości, przekonań i postaw doświadczenie okrucieństwa wojny jest przeżyciem trudnym. Niektórym udaje się poradzić sobie za pomocą dostępnych mechanizmów radzenia sobie, wsparcia bliskich lub innych przydatnych czynników.
Włodzimierz N. został przez kolegę z wojska określony jako pracowity, bardzo ambitny, zdolny, wyjątkowo etyczny i moralny - zderzenie z wojenną rzeczywistością go "złamało"?
Dla osoby wrażliwej etycznie doświadczenie niesprawiedliwości wojny musi być ogromnie bolesne. Żołnierze zawodowi służący w misjach są generalnie narażeni na wyczerpanie mechanizmów odpowiedzialnych za radzenie sobie ze stresem ze względu na specyfikę miejsc służby (Afganistan, Irak pozostające w stanie wojny).
Jak długo można pozostawać w takim szoku pourazowym?
Bardzo ciężko odpowiedzieć na to pytanie, wszystko zależy od indywidualnych uwarunkowań, wsparcia rodziny, wspomagania leczeniem farmakologicznym lub nie, intensywnością pracy z psychologiem, a nawet czynników środowiskowych, kondycji zdrowotnej, sytuacji materialnej.
W takim razie, jak można szybko dowiedzieć się o PTSD u bliskich? Na co należy zwracać uwagę, jakie wczesne symptomy temu towarzyszą?
Podstawowym objawem PTSD jest odtwarzanie wydarzenia traumatycznego, które wraca za pomocą koszmarów sennych i tzw. flashbacków (autentycznych, intensywnych obrazów, dźwięków, zapachów). Zespołowi stresu pourazowego towarzyszą również objawy natury fizycznej i emocjonalnej: permanentne pobudzenie, powracające poczucie zagrożenia oraz dominują emocje negatywne np. złość. Często dochodzą również problemy ze snem i unikanie wszelkich bodźców związanych z traumą, np. omijamy ulicę, na której zostaliśmy napadnięci.
Co należy zrobić, gdy już dojrzymy objawy?
Istnieją rzetelne metody terapeutyczne skupione wokół terapii poznawczo-behawioralnej (polegającej na zmianie przekonań i zachowań związanych z trudną sytuacją - przyp. red.). Służą redukcji objawów PTSD. Czasami zasadne staje się również zajęcie się możliwym uzależnieniem od alkoholu lub narkotyków, które może towarzyszyć PTSD, zaburzeniami snu lub seksualnymi.
Da się w pełni wyleczyć PTSD?
Owszem, jest możliwe zupełne zagojenie się ran w wyniku terapii. Następuje na skutek pracy z psychologiem, ale nie oznacza to, oczywiście, zapomnienia o tym doświadczeniu. Można zasymilować, uwewnętrznić doświadczenie traumy oddzielając od niego warstwę negatywnych emocji i nad tym pracują psychologowie. Najważniejsze jest jednak zapewnienie rzetelnej pomocy ze strony psychologa i psychiatry osobie poszkodowanej oraz jej rodzinie.
Czy brak kontaktu z innymi ludźmi - tak jak w przypadku Włodzimierza N., który aż do dzisiaj nie mówił, jest normalny w takich przypadkach? Czy może jest to sytuacja skrajna?
W przypadku PTSD wiele reakcji, które mogą wydawać nam się skraje, są wpisane w ten syndrom. W codziennym życiu wystarczy, żeby postać godzinę w korku, nie zdążyć zrobić zakupów na kolację i zastać w domu zjedzone przez psa nowe buty i nie mamy ochoty z nikim rozmawiać. Proszę spróbować sobie wyobrazić ogrom cierpienia w przypadku nawracających obrazów wojennych, kiedy stale i stale odtwarza się scena np. śmierci kolegi. Pan miałby ochotę z kimś rozmawiać?
Zapewne nie. Czy są jakieś kroki, które MON powinien podjąć, by zapewnić Włodzimierzowi N. powrót do stabilności psychicznej?
Zdecydowanie należy mu zapewnić kontakt z wykwalifikowanymi specjalistami: lekarzami, psychologiem oraz zapewnić bezpieczeństwo, aby mógł zająć się leczeniem.
Zachowanie rodziny, która nie miała kontaktu z poszkodowanym, mogła mieć wpływ na działania poszkodowanego?
Brak wsparcia ze strony rodziny może spowodować nasilenie się objawów, ale też należy się zastanowić czy brak wsparcia nie jest skutkiem zmagania się rodziny z symptomami osoby poszkodowanej.
Czyli słabe relacje z rodziną są skutkiem PDST czy raczej odwrotnie: mogły spowodować słabość psychiczną?
Nie obwiniałabym tak łatwo rodziny, dla nich jest to równie ciężka sytuacja, wyjechała bliska im osoba, a wrócił ktoś bardzo odmieniony. Być może na tyle, że trudno było im rozpoznać brata, męża, syna. Podkreślam jednak stanowczo, bez rozmowy z rodziną i samym poszkodowanym wszelkie wnioski są tylko domysłami.
Jakiej więc pomocy należy udzielić rodzinie osoby poszkodowanej?
Przede wszystkim kontakt z psychologiem. Warto też zastanowić się nad grupą wsparcia dla rodzin dotkniętych PTSD. Szczególnie ważne byłyby takie spotkania dla rodzin żołnierzy, którzy czynnie służą na misjach. Rodzina mogłaby wymienić doświadczenia z osobami, które przeszły już tę drogę oraz tymi, które są w podobnym punkcie życia.
Czy o przyszłości Włodzimierza N. można już cokolwiek powiedzieć? Istnieją jakieś działania, które ministerstwo już dziś mogłoby przedsięwziąć, by uniknąć takich sytuacji w przyszłości?
Trudno jest mi podpowiadać ministerstwu co ma robić, ale myślę, że wsparcie dla żołnierza, który w wyniku służby (czyli wykonując swoją pracę) ucierpiał na zdrowiu należy się wsparcie, jak od każdego pracodawcy. Warto podjąć kroki prewencyjne i tutaj ministerstwo mogłoby zainwestować w rzetelny program prewencyjny PTSD wśród żołnierzy.
***
Wczoraj pisaliśmy o tym, że armia już podjęła stosowne kroki ku poprawie tej sytuacji. W drodze jest szereg rozwiązań, które mają zapewnić żołnierzom spokój po powrocie z misji (zobacz: Jak wojsko pomaga weteranom natemat.pl/1149,po-misjach-sa-juz-innymi-ludzmi-jak-wojsko-pomaga-weteranom). Miejmy nadzieję, że podjęte przez MON i wojsko kroki będą wystarczające, a sytuacji takich jak ta Włodzimierza N. będzie coraz mniej.
Z ostatniej chwili wiemy, że szpital w Zakopanem nie chce swojego pacjenta - Włodzimierza N. - wypuścić do Warszawy. Dyrektor zakopiańskiej placówki czeka na oficjalne pismo. Czyżby jednak MON nie do końca się postarał?