
Mieszkańcy Sztokholmu, Malmö i Göteborgu wyszli w piątek na ulice, by zaprotestować przeciwko zyskującej coraz większy zasięg nienawiści wobec mniejszości muzułmańskiej w Szwecji. To przede wszystkim odpowiedź na serię ataków na szwedzkie meczety, do których doszło w minionych dniach.
REKLAMA
Jak pisał już przed trzema tygodniami Michał Gąsior, w Szwecji "wzorcowy model multi-kulti drży w posadach". Przez kwestię imigracji właśnie upadł rząd, w siłę rośnie neonazistowska partia wzywająca do delegalizacji islamu, a obywatele zaczynają mieć dość napływających w rekordowym tempie muzułmanów. Tamtejsza otwartość na uchodźców zamienia się nie tylko w niechęć, ale wręcz nienawiść.
Jej ofiarami padli już wierni z kilku szwedzkich meczetów, które zostały podpalone przez zwolenników antyislamskich ruchów. Zamachy tego typu miały miejsce między innymi w miastach Eskilstuna, Eslöv i Uppsala. Zaostrzające się antyislamskie nastroje stanowczo skrytykowała szwedzka minister kultury i demokracji Alice Bah Kuhnke, ale wątpliwe, by jej słowa trafiły do większości niechętnych muzułmanom Szwedów.
Podział między rdzennie europejską społecznością i wyznawcami islamu był widoczny także podczas piątkowych protestów. Przeważającą część uczestników stanowili bowiem właśnie mieszkający w Szwecji wyznawcy Allaha, a ich przyjaciele z innych kręgów kulturowych niezbyt rzucali się w oczy.
Źródło: Aftonbladet.se
