
– Nieprawda, nie widuję się praktycznie z panią premier – odpowiada pytana o rewelacje, że doradza Ewie Kopacz w sprawach wizerunku. Niewielu przekona. Co prawda do "szarej eminencji" sporo jej brakuje, ale w kobiecym środowisku PO cieszy się pozycją silniejszą, niż którakolwiek dziennikarka. W dużej mierze za sprawą członkostwa w Klubie 22 – elitarnym towarzystwie kobiet polityki, biznesu, kultury i sztuki.
10 lat temu miesięcznik "Home&Market" przygotował ranking 50 najbardziej wpływowych kobiet w Polsce. Janina Paradowska zajęła drugie miejsce, tuż za koleżanką - Henryką Bochniarz. W tym samym czasie "Polityka" opublikowała listę wpływowych kobiet wszechczasów, którą ułożyli czytelnicy. Tutaj dziennikarka była 23, a wyprzedziły ją m.in. Skłodowska-Curie czy Szymborska. Dziś w każdym podobnym zestawieniu nazwisko Paradowska nie spada niżej. Dlaczego?
Paradowska nie chce rozmawiać o tym, czy i skąd zna Kopacz i Nowaka oraz jak wyglądają ich relacje. Wskazówkę do odczytania jej pozycji w kręgach politycznych - przede wszystkim kobiecych - dał wywiad dla "Vivy" sprzed kilku lat. Zapytana, czy ma przyjaciół, wskazała na grupę "bardzo życzliwych koleżanek" z Klubu 22. Chodzi o grono najbardziej wpływowych kobiet w Polsce, które od 17 lat spotykają się i dyskutują na różne tematy. Niektórzy mówili o nich, że to "babska masoneria".
Znam Janinę Paradowską od 1989 roku i muszę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co mówi i pisze o polityce. To jest bardzo rozsądne, oparte na wiedzy, a jednocześnie żywe. Jeśli chodzi o to, gdzie bywa i z kim się spotyka, to jest to jej osobista sprawa. Jako człowiek polityki ma prawo bywać wszędzie.
Nie oznacza to rzecz jasna, że dziennikarka "Polityki" doradza szefowej rządu. Trudno jednak nie zauważyć, że Kopacz w jej tekstach traktowana jest szczególnie. Kiedy Paradowska recenzowała skład nowego rządu, podkreślała, że "najsilniejszym punktem jest pani premier", że to "fundamentalna zmiana: inna osobowość, inny sposób uprawiania polityki". To ona była też autorką bardzo pozytywnej w wymowie sylwetki nowej premier w "Polityce". Znalazł się w niej taki fragment:
Nawet teraz, mieszkając w Domu Poselskim, w dość marnym i dusznym niby-apartamenciku (nigdy, wzorem większości posłów, nie wynajęła mieszkania), wieczorami wyjmuje miednicę i pierze, aż do ostatecznego zmęczenia. To ją uspokaja. W portrecie kobiecym Ewy Kopacz muszą się jeszcze zmieścić: brak wyrazistszego makijażu, buty na bardzo wysokich obcasach (nawet trasę Marszu Niepodległości w takich przemierzyła wraz z prezydentem Komorowskim, a o stanie swoich nóg po jego zakończeniu rozmawiać specjalnie nie chce) oraz wiszące, choć raczej skromne kolczyki. Strój obowiązkowy – kostium, garsonka, stonowane kolory, brak ekstrawagancji, nie licząc trochę fantazyjnie wiązanych apaszek, które pojawiły się niedawno.
