
Jerzy Iwanow-Szajnowicz, syn Polki i Rosjanina, wysadzał niemieckie okręty jako brytyjski agent. Działał w Grecji, gdzie został zapamiętany jako Giorgios Iwanow. Tam też został rozstrzelany 4 stycznia 1943 roku. W dziejach kolebki europejskiej kultury zapisał się złotymi zgłoskami, ale w Polsce - mimo wielu zasług - nie doczekał się pomnika. Mało tego, wciąż nie ma jego porządnej biografii.
To był człowiek powiedziałabym „nadprzyrodzony", nieustraszony i doskonały, jako szpieg. Gdy uciekł z wiezienia, widziałam go jak usuwa kajdanki wężowymi ruchami, używając wazeliny. Nie interesował się kwestiami politycznymi, jak w przypadku większości partyzantów, ale celem jego była walka o wolność i zwycięstwo nad okupantem
Choć urodził się w Warszawie w czasie, gdy Polski nie było jeszcze na mapie Europy (14 grudnia 1911 roku), czasy zaborów znał tylko z opowieści. Dorastał już w odrodzonej ojczyźnie, choć kilka młodzieńczych lat spędził także w Grecji, dokąd wyjechał razem z matką i jej drugim mężem, z urodzenia Grekiem. Niebawem dorosły już Jerzy udał się na studia do Belgii, a następnie Francji. Chciał być dyplomatą, potem agronomem.
Jesienią 1940 roku Włochy rządzone przez Benito Mussoliniego zaatakowały Grecję; wiosną następnego roku wsparcia zbrojnego udzieliły im Niemcy. Minęło kilka miesięcy i wojnę obu agresorom wypowiedział Iwanow-Szajnowicz. Nie ma w tym przesady - on naprawdę głęboko dał się okupantom we znaki.
Niemcy za wszelką cenę usiłowali schwytać sprawcę ich niedoli - rozesłali za Polakiem listu gończ oraz obiecali wysoką nagrodą liczoną w drachmach za jego schwytanie. Podano następujący rysopis poszukiwanego: "Wzrost 170-172. Szczupły. Twarz pociągła z wystającymi kośćmi policzkowymi. Oczy niebiesko-szare. Nos prosty. Włosy ciemnoblond zaczesane do tyłu, lekko sfalowane. Uszy nieco odstające".
Wyrok śmierci dla znienawidzonego przez okupantów agenta był tylko formalnością. Ten otwarcie przyznał, że wiele z tego, co robił, czynił dla Polski. Został trzykrotnie skazany na śmierć. Przed egzekucją próbował jeszcze ucieczki, ale nie miał już szans. Niemcy rozstrzelali go w Kesariani (dziś w granicach Aten), na terenie strzelnicy wojskowej. Teraz znajduje się tam miejsce pamięci, także ku czci Polaka, odznaczonego pośmiertnie orderem Virtuti Militari. Na jego ateńskim grobie wyryto inskrypcję "Zginął za Polskę".
