Ojcowie na topie. 72-letni Janusz Korwin-Mikke niedawno znów został ojcem, wkrótce drugie dziecko urodzi się też 58-letniemu Ryszardowi Kaliszowi.
Ojcowie na topie. 72-letni Janusz Korwin-Mikke niedawno znów został ojcem, wkrótce drugie dziecko urodzi się też 58-letniemu Ryszardowi Kaliszowi. Fot. Fragment okładki Vivy / Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

72-letni Janusz Korwin Mikke niedawno - według "Rzeczpospolitej" został ojcem dwójki nieślubnych dzieci. Blisko 60-letni Ryszard Kalisz, ojciec rocznego syna, za trzy miesiące ma powitać na świecie swego drugiego potomka. To tylko dwa z wielu przypadków, kiedy rodzicem zostaje człowiek już nie pierwszej młodości. I – zdaniem psychologów – wcale nie ma się z czego cieszyć.

REKLAMA
– 30 proc. sztucznych zapłodnień w Polsce wykonuje się u kobiet, które ukończyły 50. rok życia – to ustalenia włoskiego raportu dotyczącego realizacji ustawy o in vitro w krajach europejskich.
Brak ustawodawstwa dotyczącego limitów wiekowych przyszłych matek jest tu tylko jedną z przyczyn. Za najważniejszą powszechnie uważa się przesunięcie średniej wieku, w którym decydujemy się na dziecko. To z kolei najsilniej uzależnione jest od stanu rodzimej polityki prorodzinnej, która młodym rodzicom nie pomaga (więc najpierw chcą się sami dorobić), od zmiany stylu życia i od rozwoju medycyny, która coraz skuteczniej gwarantuje nam szanse na ciążę i urodzenie zdrowego dziecka nawet po 50. czy 60. roku życia. Teoretycznie nie ma więc powodu do reprodukcyjnego pośpiechu. Teoretycznie.
Rodzic mówi „tak”!
Z punktu widzenia rodziców, sytuacja jest dużo prostsza. Pracowali na sukces i finansową stabilizację, szukali odpowiedniego partnera, czekali na „ten moment”. W końcu uznali, że jest już na tyle dobrze i bezpiecznie, że można sobie pozwolić na dziecko.
Lekarze mówią wprost, że najlepszy czas na dziecko przypada między 18 a 25 rokiem życia. Jednak ci, którzy taką decyzję podejmą nawet po trzydziestce, nie wzbudzają już wielkiej sensacji. W przeciwieństwie do tych, którzy oczekując pierwszego potomka mając już ponad czterdzieści czy nawet pięćdziesiąt lat.
Fragment reportażu "Te późne i te spóźnione"

Maria, klientka jednej z warszawskich klinik leczenia niepłodności, ma 54 lata i jest w widocznej ciąży. To jej pierwsze dziecko, chłopczyk. (...) A o tym, że podczas ciąży, którą można porównać do realizacji ważnego projektu, istotny jest spokój, Marii – od lat na kierowniczym stanowisku – nie trzeba przypominać. No więc jest wyciszona, nie pali, odżywia się zdrowo, skupia na celu, czyli donoszeniu ciąży. Ani przez moment nie traktuje decyzji o ekstremalnie późnym macierzyństwie jako przejawu egoizmu. Czytaj więcej

– Na pewno jest to jakaś forma egoizmu – mówi dr Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog społeczny. – Oczywiście ważne jest poczucie życiowego spełnienia i bezpieczeństwa finansowego, ale mam wrażenie, że w przypadku matek czy ojców, którzy na dziecko decydują się po 50. czy nawet 60. roku życia decyduje zwykły lęk przed tym, że na starość zostaną sami.
Dziecko na świecie zdecydowanie przed tą samotnością ratuje. Tyle tylko, że – gdy przychodzi na świat zbyt późno – na życiową samotność narażają je z kolei właśnie rodzice. – Nastolatki potrzebują opieki i wsparcia tak samo mocno jak potrzebują ich noworodki, choć oczywiście jest to wsparcie innego typu – przekonuje Jarczewska–Gerc. – Tymczasem tacy „spóźnieni” rodzice nierzadko oznaczają dla dzieci sieroctwo.
Można, ale czy warto?
Do faktycznego sieroctwa dochodzi czasem na długo przed ewentualną śmiercią matki czy ojca. Bo różnica pokoleniowa jest nie do przeskoczenia. Zaczyna się od tego, że matka czy ojciec rzadziej niż inni chodzi z dzieckiem na plac zabaw, basen, do kina. Bo nie ma siły, bo już się w życiu filmów naoglądała. Gdy dziecko podrośnie, często okazuje się, że nie potrafi znaleźć z rodzicami wspólnego języka. Bo nawzajem dla siebie są jakby z „innego świata”.
FORUM - DOBRAMAMA.PL

- moja koleżanka z podstawówki miała bardzo starą matkę, im bardziej w lata to wiadomo robiła się jak babuszka, żadne dzieci się z niej nie śmiały ale ona sama wstydziła się matki. Dodatkowo ma brata starszego o 27 lat i w dorastaniu też jej to nie pomagało.

moja matka mnie urodziła mając 42 i nikomu nie życzę matki w tym wieku Czytaj więcej

– Sam przyszedłem na świat, gdy ojciec był już po pięćdziesiątce – mówi 28-letni Tomek, ojciec dwuletniej córki. – Urodził się w 1935 roku, przeżył II wojnę światową, przeżył komunę, w wolnej Polsce też sobie radził, ale już głównie jako emeryt. Dopiero po kilkunastu latach wypracowaliśmy relację, w której był dla mnie jednocześnie ojcem, dziadkiem i – po prostu – przyjacielem.
I dodaje: – Starszy rodzic, z większym doświadczeniem życiowym, jasnymi poglądami, taki, który przeszedł niejedno to skarb. Ale często późno się go docenia.
Nie ma reguły
Na dobrą sprawę przy ustaleniu pułapu wiekowego, w którym najlepiej jest zostać rodzicem, musimy brać pod uwagę wiele czynników. To kwestia indywidualna, na którą składa się zarówno nasza osobowość, kondycja, jak i bezpośrednio na nią wpływający stylu życia. – Dziecko potrzebuje przede wszystkim aktywnego rodzica, który będzie miał siłę i któremu będzie się chciało budować z malcem relację na wielu płaszczyznach życia – dodaje Jarczewska-Gerc.
– Są czterdziestolatkowie zdrowsi i bardziej energiczni niż niejeden dwudziestolatek. Jednak pięćdziesięcio– czy sześćdziesięciolatek, nawet jeśli będzie się bardzo starał, zwyczajnie nie ma szans pokonać natury i biologii.