fot. Mbz1 wikipedia.org

Przed wielu laty trudno było szybko zweryfikować, czy najnowsze odkrycia archeologiczne to faktycznie przełom w nauce, czy może jedynie "fałszywki". Niektórzy ten fakt sprytnie wykorzystywali robiąc sobie żarty. Inni, przy okazji, zyskiwali fortunę lub złą sławę... na całe stulecia.

REKLAMA
Archeologiczna nauczka
Doktor Johann Beringer żył w Niemczech na przełomie XVII i XVIII wieku. Był on dziekanem uniwersytetu w Würzburgu. Pasją doktora była archeologia. Nie cieszył się sympatią wśród środowiska akademickiego m.in. za sprawą teorii naukowych, jakie głosił. W 1710 w pobliżu Wurzbuga znaleziono skamieniałe kości mamuta. Jak informuje Linda Zimmerman, autorka książki "Zła nauka" mieszkańcy miasta wierzyli, że skamieniałości to... noga Noego. Doktor Bringer informację sprostował. Według niego, znalezione kości z pewności do Noego nie należą, a są jedynie „wybrykiem natury”. I chociaż skamieniałości faktycznie niczyją nogą nie były, stanowiły jednak cenne znalezisko archeologiczne, które doktor zlekceważył.
Profesor swoje sądy wygłaszał publicznie, jako że od dłuższego czasu interesował się paleontologią i archeologią. Prowadził nawet w okolicznych wsiach poszukiwania skamielin. Nie przynosiły one jednak większego rezultatu.
Pewnego dnia jednak, robotnicy pracujący dla Beringera trafili na niebywałe odkrycie. Dokopali się do kamieni, na których widniały rysunki roślin i zwierząt. Zachowały się one w stanie wręcz doskonałym.
Po kolejnych miesiącach odkryto nowe „skarby”, a mianowicie kolejne kamienie tym razem z inskrypcjami w języku hebrajskim i arabskim. Beringer ogłosił swoje odkrycie światu.
logo
fot. MWAK, wikipedia.org
Profesor Ignatz Roderic oraz pracownik biblioteki Georg von Eckhart zasugerowali dziekanowi, że być może ktoś skamieliny sfałszował. Ten jednak zarzucił im zawiść i dalej obwieszał światu swoje spektakularne odkrycie.
Roderic i Eckhart przyznali w końcu że to oni są autorami niezwykłych „skamielin”. Podrzucili je w miejsce wykopalisk, by dać profesorowi nauczkę za głoszone przez niego teorie. Ten jednak się nie zraził. Przyznał, że owszem, część skamielin to fałszerstwo, ale jednak część niewielka.
Profesor opublikował następnie o swoim odkryciu książkę. Dopiero, gdy na miejscu wykopalisk znalazł kamień ze swoim nazwiskiem próbował wycofać książkę z obiegu. Ta jednak stała się bardzo popularna w kręgach nieprzychylnego Beringerowi środowiska akademickiego w całej Europie.
Gigant na farmie tytoniu
Jednego z bardziej spektakularnych fałszerstw w archeologii dokonano w 1869 roku. Na farmie niejakiego Williama Newella w małej amerykańskiej miejscowości Cardiff trwały prace nad budową studni. Prace zostały jednak przerwane z powodu nietypowego odkrycia. Robotnicy pracujący na farmie tytoniu wykopali skamieniałe ciało człowieka. Odkrycie wzbudziło sensację, gdyż ciało mierzyło ponad 3 metry długości.
Archeolodzy i naukowcy od razu zabrali głos w sprawie nietypowego znaleziska. Przekonywali, że odkryty na farmie Newella skamieniały człowiek to zwykłe fałszerstwo. Nikt nie chciał im jednak uwierzyć. Wiele osób wierzyło natomiast w to, iż znaleziona postać ludzka to szczątki giganta pochodzące z czasów biblijnym.
Sytuację sprytnie wykorzystał właściciel farmy. Rozstawił wielki namiot, który udostępnił zwiedzającym. Każdy, za niewielką opłatą 25 centów mógł zobaczyć ciało giganta. Po pewnym czasie cenę za bilet podwyższono nawet o 50%. William Newell szybko się wzbogacił.
logo
wikipedia.org
Za oszustwem stał  George Hull. Na pomysł fałszerstwa wpadł on po kłótni z jednym z lokalnych mieszkańców. Spór dotyczył Biblii, a konkretnie wzmianki o gigantach, którzy mieli żyć przed laty na Ziemi. Hull był ateistą, jego rozmówca natomiast uparcie wierzył w biblijną opowieść o olbrzymach.
Olbrzym z Cardiff był więc swojego rodzaju zemstą. Hull zatrudnił kilka osób, które wyrzeźbiły postać w kamieniu. Następnie olbrzyma przetransportowano koleją do Cardiff, a potem na farmę Newella. Później już nie pozostało nic innego, jak oczekiwanie na informację o nietypowym odkryciu. Informacja ta pojawiła się dopiero rok później, kiedy to pracujący na farmie robotnicy zaczęli kopać studnię.
I chociaż oszustwo Hulla wyszło na jaw, giganta z Cardiff sprzedano do muzeum w Nowym Jorku za kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Źródła: Linda Zimmermann "Zła Nauka", archaeology.org