Leszek Bielenda, przedsiębiorca z Głogowa Małopolskiego, od kilku lat w przydomowym ogrodzie hoduje lwa. Najpierw zwierzę miało zostać u niego tylko przez kilka miesięcy, ale właściciel zdecydował się zatrzymać je na stałe. "Simba" wyrósł na potężnego lwa, waży prawie 300 kilogramów i w domu Leszka Bielendy przebywa całkiem legalnie.
Kiedy w sierpniu 2009 roku Leszek Bielenda dostał Simbę (na zdjęciu) na przechowanie, lwiątko miało zaledwie cztery miesiące i ważyło 20 kilogramów. To miał być tylko chwilowy pobyt, po którym Simba miał wrócić do objazdowego cyrku. Bielenda tak się jednak przywiązał do zwierzęcia, że zapragnął zatrzymać go na stałe. I tak też zrobił. Bawił się z nim w ogrodzie, głaskał, układał obok siebie na kanapie przed telewizorem. Hodował sobie takiego przyjaciela, jakim dla innych jest pies czy kot.
Szybko okazało się, że lew to nie to samo, co domowe zwierzęta. Simba rósł, stawał się coraz bardziej niebezpieczny i agresywny, a jego właściciel z miesiąca na miesiąc musiał stosować coraz większe środki ostrożności. Zbudował solidną klatkę, całą posesję ogrodził wysokim płotem i nie pozwolił nikomu innemu zbliżać się do swojego ulubieńca. - Nie śpię po nocach - mówił reporterom lokalnego dziennika Nowiny martwiąc się, by lew nie uciekł z klatki i nie zrobił komuś krzywdy.
Polują, więc poluje się na nich. Kosztowna pasja władzy
Płot i klatka nie wystarczyły. Na wniosek Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Bielendą zainteresował się prokuratur. W świetle obowiązującego w Polsce prawa lwa można trzymać tylko w cyrku albo w ogrodzie zoologicznym. Na początku 2010 roku Bielenda znalazł rozwiązanie - założył cyrk. Dzięki temu lwa mógł hodować legalnie.
Posesja rodziny Bielendów odtąd zmieniła się w twierdzę. Na wyposażeniu: kabina izotermiczna ocieplona styropianem i obudowana grubą warstwą kamieni, specjalnie wybudowana grota z ogrodzonym wybiegiem oraz trzymetrowe ogrodzenie wkopane 1,5 metra pod ziemię. Przedsiębiorca wciąż planuje coraz to nowe zabezpieczenia. Kiedy kilka tygodni temu ponownie odwiedzili go dziennikarze, zdradził, że zamontuje na ogrodzeniu zasieki skierowane do wewnątrz, a Simbie zrobi specjalny tunel do salonu, gdzie przez szybę kot będzie mógł oglądać telewizor. Internet kocha koty. Dlaczego te zwierzęta nas fascynują?
Lew ma dziś trzy lata, waży prawie 300 kilogramów i dziennie pochłania kilkanaście kilogramów wołowiny. I choć Leszek Bielenda nie może już głaskać swojego pupila, wciąż to śmiertelnie niebezpieczne zwierzę pozostaje jego najlepszym przyjacielem. Pytany, czy Simba jakimś cudem mógłby wydostać się z klatki, zawsze odpowiada: - Nie ma opcji.
Okazuje się też, że Simba wcale nie musi być ostatnim lwim przyjacielem Bielendy. Za rok zwierzę będzie potrzebowało partnerki. Czy zanosi się na małe lwiątka? - Nie stać mnie - odpowiada biznesmen.