Powstanie styczniowe - niby wydarzenie przez Polaków kojarzone, ale wciąż niedostatecznie znane. Jeśli już, to głównie za sprawą powieści "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej i "Wiernej rzeki" Stefana Żeromskiego bądź świetnych grafik Artura Grottgera. Często też wspominane przy okazji powracających co roku dyskusji o sens bicia się za Polskę. Takie pytanie zadawano sobie także w styczniu 1863 roku.
Powstanie styczniowe było największym polskim zrywem niepodległościowym, objęło swym zasięgiem ówczesne terytorium uzależnionego od Rosji Królestwa Polskiego oraz tzw. ziemie zabrane - częściowo Litwę i Ruś. Było też najdłużej trwającym powstaniem w polskich dziejach. Zbrojny opór trwał co najmniej do późnego lata 1864 roku, a rekordziści ukrywali się przez zaborcą do wiosny 1865 roku.
Kolejna rocznica zrywu skłania do refleksji i sprzyja przypomnieniu sobie najważniejszych faktów i ciekawostek dotyczących polskiej walki o wolność, rozpoczętej 153 lata temu.
BIALI I CZERWONI, CZYLI BIĆ SIĘ CZY NIE BIĆ?
Dwa stronnictwa - białych i czerwonych, rywalizowały ze sobą o wpływy w przeddzień powstania. Jedni i drudzy dysponowali argumentami, które trudno było bagatelizować.
Biali byli umiarkowani i, jak sami siebie nazywali, zdroworozsądkowi. Domagali się zwiększenia autonomii Królestwa Polskiego w ramach podległości Imperium Rosyjskiemu. Chcieli przywrócenia konstytucji (zniesionej po wybuchu powstania listopadowego) widzieli konieczność reform, ale umiarkowanych i wprowadzanych stopniowo. Ta forma patriotyzmu była bliska głównie środowisku ziemiańskiemu, bogatemu mieszczaństwu i arystokracji.
Na przeciwnym biegunie stali "czerwoni", głównie młodzi ludzie, zwani przez ideowych przeciwników "gorącymi głowami". Domagali się otwartej walki z zaborcą; popierała ich część mieszczan. Wszyscy widzieli w Rosji kolosa na glinianych nogach, co pokazała już wojna krymska zakończona w 1856 roku. Obserwowali to, co działo się wówczas w Europie - popularność ruchów rewolucyjnych i przede wszystkim sukces Giuseppe Garibaldiego we Włoszech. Celem była całkowita niepodległość.
Jednych i drugich nie poparł - choć "biali" byli mu zapewne bliżsi ideowo (proponowali mu współpracę) - hrabia Aleksander Wielopolski, również zwolennik reform, ale i dobrych relacji z Rosją. To on zarządził brankę przesądzającą o powstaniu, a po jego wybuchu wypowiedział słynne zdanie o "pęknięciu wrzodu" wieszcząc rychły upadek zrywu. Jemu też przypisuje się powiedzenie "dla Polaków można czasem coś dobrego zrobić, ale z Polakami nigdy". Nie wiadomo, czy był wizjonerem politycznym, bo nie dane mu było zrealizować swoich idei. Zmarł w zapomnieniu na emigracji w 1877 roku.
POSZLI NASI W BÓJ BEZ BRONI
– Obok Orła znak Pogoni, poszli nasi w bój bez broni – śpiewano na pożegnanie partyzantom odchodzących do walki. Czy naprawdę powstańcy nie mieli się czym bić ze świetnie uzbrojonymi Rosjanami? Szanse były rzeczywiście nierówne. Naprzeciw siebie stawali bowiem partyzanci i żołnierze regularnej armii.
Nasi, choć tworzyli typowe pododdziały wojskowe, dysponowali niedostateczną ilością broni strzeleckiej - głównie sztucerami, dubeltówkami czy strzelbami. Najlepiej uzbrojeni byli oficerowie, najgorzej - chłopi. Walczyli za pomocą kos lub pik, a często nie dysponowali po prostu niczym.
Niedostatek broni był głównym problem powstańców, którzy spodziewali się zdobyć broń na wrogach lub zakupić ją za granicą. Szybko się jednak zawiedli i musieli chować się w lasach. Obranie taktyki walki partyzanckiej było jedyną sensowną decyzją. Brakowało także artylerii. Używano nawet drewnianych armat, wykonanych z drewnianych kloców, częściowo okutych żelazem.
1200 BITEW I POTYCZEK
Według szacunków, w czasie powstania styczniowego stoczono co najmniej 1200 bitew i potyczek. Łącznie przez szeregi powstańcze przewinęło się ok. 200 tys. osób, przy czym i tak nie mieli oni szans z Rosjanami. Ci tylko w końcu 1863 roku dysponowali ponad 400 tys. armią (najwięcej na ziemiach Królestwa Polskiego - ok. 170 tys.).
Za największą bitwę powstania uchodzi całodniowy bój stoczony pod Grochowiskami 18 marca 1863 roku. Wzięło w niej udział po obu stronach prawie 7 tys. ludzi, co jak na charakter tego konfliktu, było liczbą naprawdę robiącą wrażenie. Bitwa okazała się niezwykle krwawa, ostatecznie zwycięsko wyszli z niej Polacy.
Wśród innych ważnych bitew były m.in. zmagania zbrojne pod Małogoszczem (luty 1863 roku), pod Żyrzynem (sierpień 1863 roku), czy pod Iłżą (styczeń 1864 roku). Na uwagę zasługuje też krwawy bój pod Krzykawką w maju 1863 roku - to tam poległ włoski generał Francesco Nullo, garibaldczyk, który walczył po stronie Polaków.
POLSKIE PAŃSTWO PODZIEMNE
Polskie Państwo Podziemne, działające w czasie okupacji niemieckiej, to nie jedyny przykład tajnych struktur państwowych, wyposażonych we wszystkie niezbędne atrybuty władzy i prawa w warunkach konspiracyjnych. Idea Polski podziemnej znalazła urzeczywistnienie dużo wcześniej - właśnie w czasie powstania styczniowego.
Reprezentantem narodu, organem władzy ustawodawczej i wykonawczej, był Tymczasowy Rząd Narodowy (później zrezygnowano z określenia "tymczasowy"). To jego członkowie podpisali 22 stycznia, w dzień wybuchu powstania, "Manifest" wzywający rodaków do chwycenia za broń. Sporą wagę przywiązywano do tzw. kwestii włościańskiej, jednak tylko częściowo przekonano chłopów do walki. Ci już w marcu 1864 roku otrzymali na własność uprawianą ziemię, tyle że od cara Aleksandra II.
Zasługą Rządu było stworzenie komórek tajnej administracji państwowej - obszar ziem objętych powstaniem podzielono na województwa i powiaty. W warunkach wojennych ściągano podatki, wydawano odezwy i inne akty prawne. Funkcjonowała też powstańcza poczta, wydawano podziemne pisma ulotne.
ŻUAWI ŚMIERCI
Choć powstańcy cierpieli na brak broni i innego wyposażenia, tworzyli oddziały, które często przewyższały wroga wartością bojową. Przykładem był elitarny oddział Żuawów Śmierci, stworzony przez francuskiego oficera Francoisa Rochebrune'a. Od innych bojowników o wolność odznaczały ich czarne surduty z białymi krzyżami, dobrze widoczne nawet z większej odległości. Podobnie jak czerwone fezy.
Żuawi Śmierci wyróżniali się na tle innych także całkowitym oddaniem na polu walki. Zanim przystąpili do boju, przysięgali, że zwyciężą, albo zginą. W oddziale panowała surowa dyscyplina, a dowódca żywo interesował się swoim podwładnymi.
W walce żołnierzy Rochebrune'a posługiwali się głównie karabinami i rewolwerami kapiszonowymi. Walczyli też za pomocą sztyletów.
POLSCY SZTYLETNICY
Od tych ostatnich wziął swą nazwę oddział powstańczych likwidatorów. Sztyletnicy, bo o nich mowa, obchodzili się z wrogiem bez żadnych skrupułów zabijając znienacka. Nie tylko rosyjskich urzędników i żołnierzy, ale także osoby, które dopuściły się zdrady (skazane wcześniej przez podziemne sądy). Chronili też członków powstańczego Rządu Narodowego. Na czele oddziału stał syn generała carskiej armii Ignacy Chmieleński.
Skrytobójcze zabójstwa budziły jednak mieszane uczucia w Warszawie i na prowincji. Dla jednych był to przejaw poświęcenia wszystkich ideałów w imię najwyższego dobra - Polski, dla innych niepotrzebna brutalizacja stosunków z zaborcą. Metody walki egzekutorów w czasie powstania styczniowego były podobne do sposobu działania żydowskich sykariuszy sprzed 2000 lat, o których niedawno pisaliśmy.
KULT WETERANÓW POWSTANIA
Powstanie styczniowe już w chwili wybuchu nie miało praktycznie żadnych szans na sukces (już w lutym 1863 roku Rosja zawarła z Prusami tzw. Konwencję Alvenslebena o wzajemnym zwalczaniu polskiej rewolucji), a mimo to - w latach II Rzeczypospolitej - uważano ją za niezmiernie ważny krok na drodze do odzyskania niepodległości. Gdyby nie zryw z 1863 roku, poziom świadomości narodowej Polaków w 1918 roku, lub cztery lata wcześniej, gdy wybuchała I wojna światowa, nie dawałby nadziei na odzyskanie suwerennego bytu państwowego - podkreślano w Polsce międzywojennej.
I tak, mniej więcej co 30-50 lat, począwszy od końca XVIII stulecia, wybuchały narodowowyzwoleńcze walki, które podtrzymywały ducha polskości. Tak też rolę powstania styczniowego widział Józef Piłsudski, za którego rządów bojowników z 1863 roku czczono jako bohaterów. Każda rocznica wybuchu zrywu była obchodzona z należną czcią; w czasie uroczystości weteranom przyznano wiele odznaczeń państwowych.
Walka z zaborcą sprzed 152 lat spełniała ważną rolę w kształtowaniu postaw i poglądów w II RP, była istotnym elementem ówczesnej polityki historycznej. Fascynacji nią nie krył Piłsudski, który w jednym z odczytów w 1924 roku stwierdził: – Rok 1863 dał wielkość nieznaną, wielkość, co do której i teraz świat wątpi, gdy mówi o nas, wielkość, zaprzeczająca wszystkiem temu, co my o sobie mówimy, wielkość cudu pracy, ogromu pracy zbiorowej, siły zbiorowej wysiłków woli, siły moralnej. (...) I gdy raz jeszcze rzucam pytanie: wielkości gdzie twoje imię? – znajduję odpowiedź: wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 r.
Niektórzy weterani powstania przeżyli nawet Marszałka, który umarł w maju 1935 roku. Rekordzista - Feliks Bartczuk zmarł w marcu 1946 roku, w wieku 99 lat.
ECHA POWSTANIA
Powstanie styczniowe podtrzymało narodowego ducha, ale za cenę krwi tysięcy Polaków. W walkach życie straciło prawie 20 tys. powstańców. Tysiące z nich siłą wcielano do carskiej armii, prawie 40 tys. deportowano w głąb Rosji, głównie na Syberię. Około 10 tys. powstańców ratowało się ucieczką na emigrację. Co najmniej 669 uczestników walk, postawionych przed sądami, usłyszało wyroki śmierci.
Po powstaniu Królestwo Polskie utraciło autonomię, a Rosjanie nazwali je Krajem Przywiślańskim. Efektem walk z zaborcą była też postępująca rusyfikacja ziem polskich.
Represje nie ominęły też cywilów, karanych przez Rosjan za wspieranie powstańców. Palono polskie miejscowości, nakładano olbrzymie kontrybucje, konfiskowano majątki. Szczególnym okrucieństwem wykazywał się generał-gubernator wileński Michał Murawjew, zadeklarowany polonofob, który zyskał przydomek "Wieszatiel".
Powstanie jeszcze trwało, a w zasadzie dogorywało, kiedy na stokach warszawskiej Cytadeli Rosjanie stracili członków powstańczego Rządu z Romualdem Trauguttem na czele. Egzekucję z 5 sierpnia 1864 roku oglądały tysiące warszawiaków.
– Idea narodowości jest tak potężną i czyni tak wielkie postępy w Europie, że ją nic nie pokona – mówił wcześniej ostatni dyktator największego polskiego powstania. Przez 18 lat służył w armii rosyjskiej, powstańcem był zaledwie przez rok. Dziś jest bohaterem narodowym - do końca służył polskiej sprawie, nawet wbrew nadziei na sukces.