
Jeszcze w 2000 roku Marszałkowska na odcinku między ulicą Świętokrzyską a Królewską słynęła głównie z teatru Bajka (wcześniej kino). Z czasem jednak popularnym miejscem w tej części stolicy był… kebab. Po baraninę w picie stały kolejki, a kebab z Marszałkowskiej 138 zachwalały nawet gazety. Teatr upadł, bary szybkiej obsługi zostały. Takie to były czasy. Cztery lata temu zaczęło się jednak coś zmieniać, gdy w miejscu słynnego teatru otworzył się kolejny - “Kwadrat”. Pojawienie się “nowego” teatru dało także nową nadzieję dla tej części Marszałkowskiej.
Gdy zamknięto teatr Bajka, artyści związani z tym miejscem nie kryli oburzenia. W atmosferze wielkiego skandalu zamykano słynną scenę, a prasa donosiła, że z kulturalnej mapy miasta znika kolejny ważny punkt. Mieszkańcy zaś mówili o wielkim upadku tej części stolicy, bo bez Bajki to… po prostu koszmar. Dlatego, gdy w 2011 roku otworzył się Teatr Komedia, lokalna społeczność odetchnęła z ulgą.
“Manekin” to popularna w całej Polsce sieć restauracji, w których serwuje się naleśniki na słodko jak i słono. Można tu zjeść rosół z nitkami naleśnika czy naleśnikowe spaghetti. Do tego bardzo przystępne ceny. Jest smacznie i tanio, więc Manekina polubili też mieszkańcy innych miast. Dwa lata temu lokal otworzył się w Warszawie. Dokładnie pod numerem 140, gdzie kiedyś mieściła się restauracja “Cztery pory roku”, a potem “Player”. - Miejsce przeklęte czy coś - mówi pani Grażyna, która pamięta czasy poprzednich restauracji. - Dziś tu kolejki się ustawiają - dodaje. Faktycznie, nie ma dnia, aby do Manekina nie ustawiali się ludzie w kolejkach. Żeby wejść do restauracji trzeba swoje odstać. Ile? Dobre 30 minut. Dziś warszawiacy chcą jadać w restauracji, która serwuje dobre jedzenie, ale także dobrze wygląda. - Takie kolejki to były tu kiedyś po kebab - komentuje pan Andrzej.
Pojawienie się Manekina sprawiło, że młodzi restauratorzy uwierzyli w swoje siły oraz dostrzegli w tym miejscu potencjał. Być może dostrzegli je już wcześniej, ale nie ulega wątpliwości, że Marszałkowska skutecznie odstraszała potencjalnych gastronautów przez lata. Na odcinku między Marszałkowską 138 a 140 działają, bądź działały lokale z tunerami do drukarek czy akcesoriami do telefonów komórkowych. Są też biura turystyczne czy kantor. Takie lokale odwiedzają mieszkańcy pobliskich budynków, ale nie turyści czy warszawiacy spacerujący po mieście. W efekcie ciężko mówić o jakichkolwiek klientach, bo ich - po prostu tu nie było. Właścicielka Justyna’s, który oferuje pyszne kanapki i sałatki za rozsądną cenę i był pierwszym otwierającym się tu lokalem po 2012 roku, wspomina początki, czyli kwiecień 2013 roku. Jak mówi, nie było tu zupełnie nic:
Gdy otwieraliśmy Justyna’s na Marszałkowskiej 138 nie było tu praktycznie nic, jeżeli chodzi o lokale gastronomiczne. A jeżeli coś istniało przez chwilę, jak na przykład pizzeria. Był też upadający bar sałatkowy, który ostatecznie został zamknięty. Dziś, prócz Manekina, działają tu dwa, może trzy nowe lokale, które otworzyły się w przeciągu ostatnich miesięcy.
Gdy otwierałam Justyna’s brałam pod uwagę, że będzie tu stacja II linii metra. Wielu zresztą restauratorów wyszło z tego założenia. Nowa inwestycja daje nowe możliwości, nowych klientów. Część miasta wtedy ożywa.
Dobrym przykładem na to, że ta część Marszałkowskiej naprawdę się zmienia, jest otworzenie Bistro Kwadrat przez wspomniany już w tym artykule Teatr. Dyrektor oraz jego artyści poszli zatem za ciosem i otworzyli 5 grudnia lokal, który chętnie odwiedzają warszawiacy. Bo skoro jest potencjał, to szkoda go marnować. A umiejętnie wykorzystanie tego, co daje Marszałkowska to dziś prawdziwa sztuka. Pojawił się także nowy neon, który rozjaśnił na dobre to, co jeszcze jakiś czas temu kryło się o zmroku - piękno tej głównej arterii Warszawy.
