Od pięciu lat rośnie przestępczość w szkołach podstawowych i gimnazjach. Najbardziej popularne są wymuszenia i rozboje, których ofiarami stają się zwłaszcza młodsi uczniowie - donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita".
"Państwo nie potrafi powstrzymać wzrostu przestępczości w szkołach" - czytamy w "Rzeczpospolitej". W 2005 roku licznik szkolnych przestępstw zatrzymał się na 17, 5 tys., a w ubiegłym roku było ich już 28 tys. Specjaliści zwracają uwagę, że przy ok. 3,4 mln uczniów ta średnia nie jest wysoka, ale brak reakcji ze strony państwa może zemścić się w przyszłości.
"Liczba zabójstw w Polsce spada od kilku lat". Polska coraz bezpieczniejsza, ale tego nie doceniamy?
Najbardziej popularnymi formami przestępstw są wymuszenia i rozboje. - Wymuszeń rozbójniczych od kilku lat systematycznie przybywa, zwłaszcza w gimnazjach. Młodszym dzieciom starsi uczniowie zabierają pieniądze, średnio od kilku do kilkunastu złotych, telefony komórkowe czy drobny sprzęt grający - mówi cytowana przez "Rz" Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Często dramaty pokrzywdzonych uczniów ciągną się miesiącami i pozostają niezauważone przez nauczycieli czy rodziców. W Wieliszewie (woj. mazowieckie) 14-latek regularnie wymuszał pieniądze od młodszego kolegi. Chłopiec nie miał własnej gotówki, więc okradał swoją ciotkę. Przez rok przekazał prześladowcy prawie dwa tysiące złotych.
Okazuje się też, że za wzrostem przestępczości idzie także wzrost agresji. W pierwszych trzech miesiącach tego roku doszło do 607 bójek i pobić (o kilkanaście więcej niż w analogicznym okresie rok temu).
Ostatni raz przestępczość w szkołach udało się zmniejszyć w 2007 roku. Ówczesny minister edukacji Roman Giertych twierdzi, że był to efekt rządowego programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole". Po dojściu do władzy PO, nowa minister edukacji Katarzyna Hall wycofała się z tego programu i wprowadziła własny: "Bezpieczna i przyjazna szkoła".