Na dzisiejszej konferencji prasowej Donald Tusk chwalił służby mundurowe. Według premiera, jeszcze kilka lat temu w Polsce odnotowywano ok. tysiąca zabójstw rocznie, teraz ok. sześciuset. Sprawdziliśmy, czy premier nie kłamie i faktycznie - Polska to kraj coraz bezpieczniejszy, ale zdajemy się tego nie doceniać. - Jeśli chodzi o liczbę przestępstw na 100 tysięcy mieszkańców w niektórych kategoriach wypadamy lepiej niż Belgia, Niemcy czy Francja - zapewnia rzecznik policji Mariusz Sokołowski.
Czasy, w których mamy mówiły do dzieci "Nie idź wieczorem do parku, bo ktoś Cię zabije/zgwałci/okradnie" mijają bezpowrotnie. Polska, z roku na rok, zapewnia obywatelom coraz spokojniejszy żywot. A policja ma się czym chwalić.
Gangsterów coraz mniej...
Słowa premiera to nie czcza przechwałka. Liczba zabójstw w Polsce od 1999 roku znacznie spadła. W roku tuż przed milenijną pluskwą odnotowano w naszym kraju aż 1048 zabójstw. Szczyt liczby zabójstw przypadł na wejście w XXI wiek - w 2001 roku popełniono aż 1325 takich przestępstw.
- To był czas porachunków gangsterskich. Bandyci potrafili wejść w biały dzień do centrum handlowego i strzelać do siebie, nie bacząc na osoby postronne - przypomina inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik policji.
Wtedy też udało się policjantom rozbić kilka dużych grup przestępczych. Dzięki temu, liczba zabójstw zaczęła spadać. Ale, co najważniejsze, od tamtego czasu funkcjonariusze odnotowują coraz mniej zabójstw dokonanych za pomocą broni palnej. W 2001 użyto jej 111 razy, w 2011 - jedynie 20, przy czym liczba zabójstw w ciągu tych dziesięciu lat zmniejszyła się o około połowę: z 1325 do 660. - Praktycznie wyeliminowaliśmy kryminalne zabójstwa - zapewnia rzecznik policji.
… Ale została przemoc w rodzinie
Większość zabójstw, dokonywanych w Polsce, to nadal jednak sytuacje z domowego zacisza. Widać to również w policyjnych statystykach. Na 660 zabójstw w 2011 roku, ponad połowa z nich (323) została dokonana przy użyciu tzw. niebezpiecznych narzędzi. Czyli chociażby noża, który każdy z nas ma w domu.
- Niestety, nadal wiele zabójstw to efekt patologii rodzinnych, problemów w domach. Najczęściej do incydentów dochodzi w trakcie kłótni, kiedy jeden z domowników jest pod wpływem alkoholu - wyjaśnia Sokołowski. Wówczas w ruch idą noże i wszystkie inne przedmioty, którymi można skrzywdzić bliźniego.
Ale i tutaj spadające, ogólne statystyki dają nadzieję na poprawę sytuacji. - Jest coraz lepiej. Skrajnych patologii i sporów domowych kończących się śmiercią jest w Polsce coraz mniej. Wynika to z faktu, że zwiększył się status materialny Polaków, żyje nam się coraz lepiej, co powoduje, że rzadziej się kłócimy - dodaje rzecznik.
Nie bez znaczenia, wskazuje nasz rozmówca, pozostaje spadające spożycie alkoholu. Wbrew temu, co może nam się wydawać, nie pijemy zbyt dużo. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, pod względem picia nie dorównujemy nawet średniej europejskiej. Statystyczny Polak wypija rocznie nieco ponad 10 litrów alkoholu na głowę. Średnia Unii Europejskiej to 11 litrów. Najwięcej zaś piją Czesi, Estończycy i Rumuni - kolejno 15l, 13,4 l i 13,3l. Dzięki temu liczba pijackich awantur, a tym samym zabójstw, regularnie spada - od 2006 roku ani razu nie zdarzył się wzrost ich liczby. Wrażenie robi też wykrywalność sprawców, wynosząca ponad 90 proc.
Widoczny patrol
Mariusz Sokołowski wskazuje też, że wzrost bezpieczeństwa został zauważony przez Polaków, a nie tylko w policyjnych statystykach. - Badania opinii publicznej wyraźnie mówią, że zwiększa się liczba widzianych na ulicach patroli policyjnych - chwali pracę mundurowych rzecznik KGP. - To jest o tyle dobre, że dzięki dokładnym statystykom i zgłoszeniom patrzymy na oczekiwania obywateli i dostosowujemy się do ich potrzeb - deklaruje nasz rozmówca.
- W ciągu ostatnich czterech lat zauważyłem więcej policji na ulicach. I nie tylko w Warszawie, ale też w rodzinnej Łomży - chwali 23-letni Piotr, zagadnięty na ulicy. - Czuję się bezpiecznie.
Tę opinię potwierdziło kilkanaście innych osób, które o to spytaliśmy. Oczywiście, nadal przestępstw jest sporo, ale pracę policji oceniamy coraz lepiej.
Dobrze wypadamy na tle innych
Widać to też na tle innych państw europejskich. - Biorąc pod uwagę liczbę przestępstw na 100 tysięcy mieszkańców, w wielu kategoriach jesteśmy lepsi niż Francuzi, Belgowie czy Niemcy - zauważa Mariusz Sokołowski. W kwestii opisywanych przez nas zabójstw wyprzedza nas chociażby Finlandia, Estonia czy Litwa, które w Europie mają największy wskaźnik na 100 tysięcy mieszkańców.
Mimo widocznych patroli, a także dobrych wyników w statystykach, i tak nie doceniamy naszego bezpieczeństwa. - Nie jesteśmy świadomi, nie dostrzegamy, że na przestrzeni wielu lat mamy coraz mniej przestępstw - stwierdza Mariusz Sokołowski.
Najbezpieczniejszym mieście w Polsce jest Warszawa i opinie jej mieszkańców zdają się to potwierdzać, chociaż też nie zawsze. Czujecie się bezpieczni? A może w małych miasteczkach i na wsi nadal obywatel nie może oczekiwać pomocy policji?