– Nasi wrogowie nie są w Moskwie, tylko w meczetach w Paryżu. Powinniśmy wprowadzić znów karę śmierci. Inaczej nie możemy z nimi wygrać – mówił we wtorek Janusz Korwin-Mikke wywołując oburzenie w Strasburgu. – To raczej przypadek, który trzeba przedstawić służbom medycznym - komentuje szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.
REKLAMA
Według niego, ostatnie wypowiedzi Korwin-Mikkego wpisują się w obserwowany od dawna u niektórych europosłów nurt testowania granic i przesuwania ich "żeby zobaczyć, jak daleko mogą się posunąć w prowokacjach”.
– Muszę stale analizować takie wypowiedzi, ale to nie jest dla mnie łatwe. Nie możemy bronić wolności wypowiedzi na świecie, a jednocześnie zbyt rygorystycznie ograniczać jej w PE. Dlatego jestem zazwyczaj dość liberalny – tłumaczy Schulz przypominając, że ostatnie wystąpienie byłego prezesa Kongresu Nowej Prawicy oburzyło i wprawiło w zdumienie wielu europosłów.
We wtorek Korwin-Mikke powiedział, że wrogowie Europejczyków nie znajdują się w stolicy Rosji, a w meczetach w Paryżu czy w Marsylii. Postulował też walkę z socjalizmem, apelował o zniesienie systemu zasiłków, który "przyciąga do Europy niewłaściwe osoby, demoralizując Europejczyków".
Na koniec podkreślił, że droga do zwycięstwa z zagrożeniem islamskim wiedzie tylko przez odrzucenie wszystkich przepisów europejskich. Zdaniem europosła konieczne jest zatem zniszczenie Unii Europejskiej.
Konsternację w czasie obrad Parlamentu Europejskiego Korwin-Mikke wzbudził także w poniedziałek, kiedy zamiast tabliczki pokazał laptop, gdzie w edytorze tekstowym napisał: "I am not Charlie. I am for death penalty" ("Nie jestem Charlie. Jestem za karą śmierci"). Zachowanie polskiego polityka wzbudziło szerokie zainteresowanie zagranicznych dziennikarzy, a jego zdjęcie opublikował m.in. portal BBC News.
Źródło: TVPInfo
Nie przegap żadnej ważnej wiadomości i obserwuj nas w Google News!