Weronice Rosati nie brakuje absolutnie niczego. A już na pewno nie można odmówić jej urody. Śmiało mogę powiedzieć, że natura wykonała dobrą, może nawet najlepszą robotę. Nic dodać, nic ująć - jak się to w Polsce mawia. Resztę wypracowała sobie sama, czyli warsztat i umiejętności
aktorskie. Dlatego nie rozumiem, po co to, co naturalnie piękne, poprawiać. W kioskach znajdziemy bowiem nowy numer “Vivy!”, na okładce której znajduje się Weronika. - Odmieniona - brzmi tytuł
wywiadu. Faktycznie, Rosati jakby inna, na pierwszy rzut oka przypomina bardziej amerykańską piosenkarkę Lane Del Rey niż siebie. Dostrzegają to media, ale także czytelnicy. A nie o takie skojarzenia z amerykańskim przemysłem rozrywkowym chyba Rosati chodziło. - Na żywo wygląda o wiele lepiej - brzmią komentarze internautów dotyczące “papierowej” Weroniki Rosati. - Nie podobna do nikogo - kwitują inni.