
Czego tak naprawdę słuchamy, gdy nikt nie słyszy, co oglądamy, gdy wiemy, że nikt nie widzi? W końcu - dlaczego nie chcemy mówić wprost o swoich preferencjach, a chwalimy się, hmmm, no właśnie.... Jakie jest nasze prawdziwe "Ja"?
REKLAMA
Co się stało? Zapytałem swojej koleżanki, gdy ta stała w korytarzu i z przerażeniem wpatrywała się w tablet. - Nie włączyłam “Sesji prywatnej”. Ania od godziny słuchała Jennifer Lopez. W firmie obróciliśmy całą sytuację w żart, ale Ance przez pierwsze 15 minut nie było do śmiechu. Spotify miała połączone z Facebookiem, a słuchanie “Lopezki” (przyznała potem, że tak mówi o swojej muzycznej idolce) uznała za towarzyską wpadkę. Ona naprawdę lubiła Lopez, ale naprawdę nie chciała się tym chwalić. - Nie ma czym - mówiła. Co, gdyby jednak o wyłączonej funkcji wiedziała? - Nie wiem, pewnie puściłabym Marię Peszek, bo też lubię - kwitowała całą sytuację. Co by było, gdyby… każdemu, na chwil parę wyłączyć w głowie “sesje prywatną”. Postanowiłem zapytać o to znajomych oraz przypadkowych rozmówców.
Mela Koteluk a może jednak Shakira
I okazało się, że takich osób, jak Anka jest więcej. Ba, chyba każdy z nas ma coś, o czym powiedziałby na głoś, może nawet by się tym pochwalił, ale wie, że takie wyznanie to towarzyskie samobójstwo - Słucham Shakiry, ale nigdy tego ode mnie nie usłyszałeś - śmieje przy zadanym przeze mnie pytaniu Karol, właściciel warszawskiej klubokawiarni. - Paloma Faith to coś, czym dziele się z moimi znajomymi. Gdy pytam, dlaczego, oczekując szczerej od serca odpowiedzi słyszę - każdy słucha, nie każdy się przyzna. Obciach opór - kończy Karol. Podobnie myśli Katarzyna, która wychowuje dziecko i jest na macierzyńskim. - O Boże, takich przykładów mam wiele. Słucham na przykład Dody, dokładnie piosenki “Rany”. Albo nowej “Riotki”. Bez przerwy, i gdybym miała naprawdę powiedzieć to, co myślę to powiedziałbym - “Kocham Dodę”. Kogo nie kocha, nie lubi Kasia? - Nie słucham Dawida Podsiadło, nie wiem kim jest Mela Koteluk. Kasia na co dzień jest szefową jednego z oddziałów podwarszawskiego banku. - Z disco-polo przykład jest najlepszy. My gardzimy "dicho", ale wszyscy znamy teksty piosenek - dodaje.
I okazało się, że takich osób, jak Anka jest więcej. Ba, chyba każdy z nas ma coś, o czym powiedziałby na głoś, może nawet by się tym pochwalił, ale wie, że takie wyznanie to towarzyskie samobójstwo - Słucham Shakiry, ale nigdy tego ode mnie nie usłyszałeś - śmieje przy zadanym przeze mnie pytaniu Karol, właściciel warszawskiej klubokawiarni. - Paloma Faith to coś, czym dziele się z moimi znajomymi. Gdy pytam, dlaczego, oczekując szczerej od serca odpowiedzi słyszę - każdy słucha, nie każdy się przyzna. Obciach opór - kończy Karol. Podobnie myśli Katarzyna, która wychowuje dziecko i jest na macierzyńskim. - O Boże, takich przykładów mam wiele. Słucham na przykład Dody, dokładnie piosenki “Rany”. Albo nowej “Riotki”. Bez przerwy, i gdybym miała naprawdę powiedzieć to, co myślę to powiedziałbym - “Kocham Dodę”. Kogo nie kocha, nie lubi Kasia? - Nie słucham Dawida Podsiadło, nie wiem kim jest Mela Koteluk. Kasia na co dzień jest szefową jednego z oddziałów podwarszawskiego banku. - Z disco-polo przykład jest najlepszy. My gardzimy "dicho", ale wszyscy znamy teksty piosenek - dodaje.
Wojtek, którego znam od czasów studiów, którego pasją jest kolekcjonowanie płyt winylowych i który zawsze uchodził za muzyczne guru wśród naszego rocznika, powiedział mi, że nie słucha Hey, bo dla niego to muzyczne "smęty", nigdy natomiast tego publicznie nie powie. - Pewnych rzeczy w kwestii muzyki nie warto mówić na głos. - Nosowska jest prawie święta - dodaje. Radio? W samochodach gra Eska, Vox Fm czy Nostalgia. Oczywiście, gdy okna szczelnie zamknięte.
Seriale? M jak Miłość i… tak, tak - Dlaczego ja?
Okazuje się, że nie tylko w kwestii muzyki pewnych rzeczy nie mówi się na głos. Okazało się, że wstydzimy się przyznać także do tego, co naprawdę lubimy oglądać w telewizji. Najchętniej wymienianymi tytułami, które trącą absolutnie obciachem to “Dlaczego Ja”, “M jak Miłość” czy “Pierwsza Miłość”. Ale w towarzystwie nie rozmawia się o tym, co było w ostatnim odcinku "Pielęgniarek". O czym warto rozmawiać? "Gra o tron", - Nie oglądam Gry o Tron i jak słyszę, że ja MUSZĘ to oglądać, to mnie krew zalewa - mówi mi Dawid, dziennikarz z Trójmiasta. - Podobnie mam ze wszystkim serialami, które obecnie są trendy. House of Cards - dla mnie nuda, tak samo Breaking Bad. - Z żoną oglądam “M jak Miłość”, ale fanów wśród moich redakcyjnych kolegów tego serialu nawet nie ma co szukać - śmieje się Dawid.
Okazuje się, że nie tylko w kwestii muzyki pewnych rzeczy nie mówi się na głos. Okazało się, że wstydzimy się przyznać także do tego, co naprawdę lubimy oglądać w telewizji. Najchętniej wymienianymi tytułami, które trącą absolutnie obciachem to “Dlaczego Ja”, “M jak Miłość” czy “Pierwsza Miłość”. Ale w towarzystwie nie rozmawia się o tym, co było w ostatnim odcinku "Pielęgniarek". O czym warto rozmawiać? "Gra o tron", - Nie oglądam Gry o Tron i jak słyszę, że ja MUSZĘ to oglądać, to mnie krew zalewa - mówi mi Dawid, dziennikarz z Trójmiasta. - Podobnie mam ze wszystkim serialami, które obecnie są trendy. House of Cards - dla mnie nuda, tak samo Breaking Bad. - Z żoną oglądam “M jak Miłość”, ale fanów wśród moich redakcyjnych kolegów tego serialu nawet nie ma co szukać - śmieje się Dawid.
- Otwarcie przyznaje się do oglądania TLC oraz TTV - mówi Weronika. Szczególnie lubi filmy o prostytucji i seksualnych perypetiach ludzi z całego świata. Do czego otwarcie Weronika by się jednak nie przyznała? - Kiedyś słuchałam Cascady. Z muzyką i serialami jest podobnie, jak… z filmami. - Gdybym miał powiedzieć, co naprawdę lubię obejrzeć to amerykańskie komedie. Tak, te uchodzące za głupie - dodaje Krzysiek, freelancer z Poznania. I wyjaśnia, że doskonale rozumie o co w tym wszystkim chodzi. - Wiem, wiem, powinienem “Idę” obejrzeć dziesięć razy, kupić plakat i najlepiej się do niego modlić, ale niestety ten film mi się nie podobał, jak wiele polskich produkcji uchodzących za wybitne. Ale tego w towarzystwie powiedzieć nie można. Krzyś dodaje, że podobnie sądzi o “Papuszy” i gdyby miał sobie naprawdę puścić dobre, polskie kino to woli Kieślowskiego - kończy.
Lubimy czytać: Paulo Cohelo i Pilch, czytamy Wyborczą i Fakt
Pytanie o to, czego lubimy słuchać czy co lubimy oglądać, ale nigdy się do tego nie przyznamy, odnosi się idealnie także do literatury. Na pytanie, co czytamy, albo co chętnie byśmy przeczytali, usłyszałem, że “50 twarzy Greya”, chętnie wracamy do "Harry'ego Pottera" oraz sięgamy po twórczość takich autorów, jak wyśmiewany Cohelo. - Czytać coś, co jest autorstwa Paulo jest dziś obciachowe, ale wiem, że wielu ludzi go czyta. Nieoficjalnie oczywiście - mówi Magda z warszawskiego domu mediowego. Co czytamy... oficjalnie? - Trzeba czytać Pilcha - dodaje Magda. Marcin, wydawca jednego z serwisów internetowych przyznaje, że nie ma oporów, by mówić otwarcie o tym, co czyta - Lubię czytać “Pana Samochodzika”, do którego mam sentyment. Natomiast reakcje na mówienie otwarcie o swoich literackich preferencjach są różne. Przeważnie panuje zdziwienie.
Pytanie o to, czego lubimy słuchać czy co lubimy oglądać, ale nigdy się do tego nie przyznamy, odnosi się idealnie także do literatury. Na pytanie, co czytamy, albo co chętnie byśmy przeczytali, usłyszałem, że “50 twarzy Greya”, chętnie wracamy do "Harry'ego Pottera" oraz sięgamy po twórczość takich autorów, jak wyśmiewany Cohelo. - Czytać coś, co jest autorstwa Paulo jest dziś obciachowe, ale wiem, że wielu ludzi go czyta. Nieoficjalnie oczywiście - mówi Magda z warszawskiego domu mediowego. Co czytamy... oficjalnie? - Trzeba czytać Pilcha - dodaje Magda. Marcin, wydawca jednego z serwisów internetowych przyznaje, że nie ma oporów, by mówić otwarcie o tym, co czyta - Lubię czytać “Pana Samochodzika”, do którego mam sentyment. Natomiast reakcje na mówienie otwarcie o swoich literackich preferencjach są różne. Przeważnie panuje zdziwienie.
Czytamy także kolorowe periodyki, które podkradamy mamom czy babciom, lubimy także "Fakt" czy "Super Express". O tym także się nie mówi. Chętniej dzielimy się jednak tym, co przeczytaliśmy w "Gazecie Wyborczej" czy popularnych tygodnikach, jak "Newsweek" czy "Polityka". - Zdarza mi się zawinąć pewną gazetę w "Wyborczą" i wyjść ze sklepu. Tak by nikt nie widział, co naprawdę czytam - zdradza mi znajomy psycholog. Co zawija konkretnie w "Wyborczą"? - "Życie na gorącą Retro".
- Podobnie jest z serwisami, jak Pudelek, którego "nikt nie czyta, ale wszyscy na niego wchodzą" i myślę, że to jest kwintesencja całej tej sytuacji - mówi mi na koniec Ewelina, która pracuje w jednym z większych portali internetowych w Polsce. - Jesteśmy pokoleniem Facebooka, gdzie kreuje się swoją postać, selekcjonuje się wydarzenia i treści. Nasze "Ja" to wszystko to, czego nie chcemy pokazać tak naprawdę na zewnątrz.
Imiona rozmówców zostały oczywiście zmienione.
