
Odnoszę wrażenie, że byłego lidera “Solidarności” na Dolnym Śląsku cieszy taki rodzaj uwagi i poklasku, głównie internetowego. Bo wszystko zaczęło się chyba od wypowiedzi na temat Jarosława Kaczyńskiego, którą zredukowano do zdania “Jarek, pi***olisz, nie było cię tam”, wycinając wstęp “Gdybym chciał być wulgarny powiedziałbym…”. Wtedy Frasyniuk stał się bohaterem internetu, memem, gwiazdą.
Tymczasem przekleństwa i bluzgi, skierowane z reguły pod adresem Prawa i Sprawiedliwości oraz Jarosława Kaczyńskiego, przykrywają merytoryczną treść analiz Frasyniuka. Szkoda, żeby osoba o tak gigantycznych zasługach dla opozycji demokratycznej i dużym doświadczeniu w Sejmie (trzy kadencje), była uznawana tylko za kolejnego politykiera, krzykacza zajmującego się prowokowaniem i obrażaniem politycznej konkurencji.
Frasyniuk na ostro
- o opozycyjnej działalności Kaczyńskiego: "Jarek, pi***dolisz, nie było cię tam"
-o Marszu Niepodległości:"Znacząca część Polaków, ta część, która jest w Unii Europejskiej, ta część, która jest na europejskim rynku pracy, ta część, która tworzy nowe miejsca pracy, nie wychodzi na ulicę, bo ZAPIERDALA!"
- o Jarosławie Kaczyńskim: "On psuje następne pokolenie. W końcu zwariuje, a my przez niego posiwiejemy"
- o internowaniu prezesa PiS: "Musiałby być skończonym niedojdą albo podpisać deklarację współpracy"
- o marszu PiS 13 grudnia: "Ten bałwan, ten dureń, ten szkodnik zabija wszystkie ważne daty!"
- o proteście w PKW: Gdy ci szaleńcy wtargnęli do PKW, Kaczyński powiedział, że ta inwazja jest zła. Taki niby mąż stanu, który granic nie przekracza, a jednocześnie rujnuje fundamenty praworządnego państwa
Tymczasem ich forma coraz częściej upodabnia się do wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego. Frasyniuk od około dwóch lat krąży drogą posła PO, choć w przeciwieństwie do byłego wicemarszałka Sejmu ma jeszcze szansę, by z niej zawrócić. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Niesiołowskiego nie jest czynnym politykiem.
W sieci od kilku lat krąży tabelka z wypowiedziami tego polityka, która pokazuje, że Niesiołowski z segmentu poważnej polityki przeszedł do segmentu politycznej rozrywki. Ani polityczna konkurencja, ani komentatorzy czy dziennikarze nie traktują go poważnie, jako człowieka zdolnego do przedstawienia merytorycznej diagnozy sytuacji politycznej, a przede wszystkim do wywarcia jakiegokolwiek wpływu na kręgi decyzyjne w swoim obozie politycznym.